Wybory samorządowe 2024 inne niż wcześniej. Kampania nie dotyczyła spraw lokalnych

Wybory samorządowe 2024 zaskoczyły nie tylko niską frekwencją, lecz także przewagą tematów ogólnopolskich nad kwestiami regionalnymi. O przyczynę takiego stanu rzeczy zapytaliśmy zarówno działaczy samorządowych, jak i polityków.
Wybory samorządowe 2024 inne niż wcześniej. Kampania nie dotyczyła spraw lokalnych - INFBusiness

Frekwencja w wyborach samorządowych była niższa niż w parlamentarnych

Foto: PAP/Grzegorz Michałowski

Jerzy Stępień, polityk i sędzia, w latach 2006–2008 prezes Trybunału Konstytucyjnego

Niektóre niniejsze uwagi mogą być po ogłoszeniu oficjalnych wyników zdezaktualizowane, ale wiemy już na pewno, że frekwencja była w nich wyraźnie niższa niż w poprzednich wyborach samorządowych (o blisko 5 proc.), i to powinno bardzo niepokoić. Byliśmy nieco uśpieni poziomem frekwencji w ostatnich wyborach parlamentarnych (74,38 proc.), więc lekki prysznic wszystkim nam się przyda. Uderza natomiast, że frekwencja była wyższa na terenach wiejskich niż miejskich – trzeba to chyba tłumaczyć silniejszymi więziami istniejącymi w mniejszych miejscowościach, bo te zwykle wskazywane czynniki wyższego poziomu rozwoju cywilizacyjnego (lepsze wykształcenie, wyższe dochody) nie okazały się w tym przypadku miarodajne.

Zaskakujące jest wyeliminowanie prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka z udziału w II turze wyborów, skoro zważy się, jak fantastyczne wyniki osiągał wcześniej, ale czy możemy tłumaczyć to tylko „zmęczeniem materiału”? Szczególnie że nie brak kolejnych zwycięstw ponadtrzydziestoletnich wójtów jak np. w podkieleckiej Morawicy wójta Mariana Burasa (82 proc). Kolejny smutny fakt, to brak konkurencji dla wielu urzędujących wójtów, a nawet dwóch burmistrzów w ponad 420 gminach.

Moim zdaniem pewną winę ponosi za aktualny stan rzeczy sama wyjątkowo skomplikowana ordynacja wyborcza

Moim zdaniem pewną winę ponosi za aktualny stan rzeczy sama wyjątkowo skomplikowana ordynacja wyborcza. Czego tu nie ma: okręgi jednomandatowe z głosowaniem większościowym i wielomandatowe z głosowaniem na listy w systemie proporcjonalnym z progami, na dodatek wybory bezpośrednie wójtów, burmistrzów i prezydentów – jednym słowem groch z kapustą. Ta mieszanka musi też zniechęcać. Czy o tym wszystkim uczymy się w szkole? Skąd na dobrą sprawę wyborczy mają to wszystko wiedzieć. Co najwyżej informujemy w przeddzień wyborów, w jaki sposób wyborca ma oddać swój głos, ale dlaczego tu mamy takie wybory, a gdzie indziej inne?

To nadal wiedza tajemna, znana niewielkiemu procentowi elektoratu, którym wtajemniczeni manipulują.

Andrzej Porawski, działacz samorządowy związany z Poznaniem, długoletni dyrektor Biura Związku Miast Polskich

Kampania wyborcza prowadzona w atmosferze zwarcia politycznego na górze przez główne partie w zasadzie nie dotyczyła spraw samorządowych. Aborcja, tabletka „dzień po”, trudny dla rolników Europejski Zielony Ład, szarpanina przy próbach odwrócenia „deform” w sądach i prokuraturze oraz w mediach publicznych – to tematy, wokół których było sporo wrzasku, a które były podejmowane przez idących na łatwiznę dziennikarzy. Nasze próby dotarcia z przekazem, jak ważne są dla ludzi sprawy lokalne, nie przebiły się do głównego nurtu debaty publicznej.

Tylko telewizja „środka” pokazała ciekawy, przystępny materiał o tym, czym zajmują się samorządy, ale niestety dopiero w niedzielę wyborczą po południu… Do głównego nurtu z dobrą opowieścią o samorządzie przebił się jedynie Rafał Trzaskowski, ale i tak jego interlokutorzy pytali go o ewentualny start w wyborach prezydenckich oraz o kontrkandydatów, zbywając milczeniem kwestie rozwoju lokalnego i regionalnego.

Tylko telewizja „środka” pokazała ciekawy, przystępny materiał o tym, czym zajmują się samorządy

Ta atmosfera zniechęciła do udziału w wyborach, zwłaszcza młodych ludzi, co zaowocowało sporą demobilizacją wyborców w porównaniu z październikiem ubiegłego roku. Politykierstwo przełożyło się niestety na bezpośrednie wybory burmistrzów i prezydentów, przynajmniej tam, gdzie wyborcy nie znaleźli wśród kandydatów osób z uznanym lokalnie autorytetem. Trzeba jednak zaznaczyć, że etykieta partyjna nie przeszkodziła kandydatom, którzy przez lata wypracowali sobie poparcie szerokiej rzeszy mieszkańców (np. Krzysztof Żuk, Roman Szełemej czy Jakub Banaszek).

O ich faktycznej sile dodatkowo świadczy dobry wynik zgłoszonych przez nich list kandydatów w konfrontacji z listami partyjnymi, co tym razem było jeszcze trudniejsze. Jest też kilka niespodzianek, czyli porażek urzędujących prezydentów i burmistrzów. Wypada na koniec wspomnieć zasłużoną klęskę PiS-u w miastach złupionych finansowo przez tzw. Polski Ład: kandydaci tej partii często nie weszli nawet do drugiej tury tam, gdzie będzie dogrywka.

Zygmunt Frankiewicz, senator, prezes Związku Miast Polskich, wieloletni prezydent Gliwic

Niedzielne wybory samorządowe były wyjątkowo upartyjnione. Sądzę, że mieliśmy do czynienia z pewnego rodzaju dogrywką po wyborach w październiku 2023. Z tym, że w sytuacji mniejszej frekwencji zmotywowane były głównie żelazne elektoraty danej partii. W tym kontekście procentowy wynik PiS w wyborach do sejmików mnie nie dziwi.

Oczywiście są zaskoczenia – przykładem jest Gdynia, w której wieloletni prezydent tego bardzo dobrze rozwijającego się miasta nie wszedł do drugiej tury wyborów. Upartyjnienie tych wyborów nie jest dobre dla polskiego samorządu, szczególnie jeśli schodzi na poziom gmin i miast. W zakończonej kampanii mało było dyskusji o sprawach lokalnych, a bezprecedensowo dużo osobistego, wizerunkowego zaangażowania krajowych polityków. Dobrym tego przykładem są moje rodzinne Gliwice, gdzie w kampanię kandydatki KO zaangażowała się osobiście większość ministrów Koalicji Obywatelskiej, na czele z premierem Tuskiem.

W zakończonej kampanii mało było dyskusji o sprawach lokalnych, a bezprecedensowo dużo osobistego, wizerunkowego zaangażowania krajowych polityków

Liczę na to, że kampania przed drugą turą wyborów w tych miejscach, w których nie poznaliśmy ostatecznego rozstrzygnięcia w niedzielę, będzie już bardziej merytoryczna. Partyjna bitwa o sejmiki została rozstrzygnięta, teraz czas na faktyczne debaty o przyszłości naszych miast. Warto, żeby mieszkańcy mogli zapoznać się z pomysłami kandydatów oraz żeby kandydaci mieli do zaoferowania coś więcej niż identyfikację partyjną. W ubiegłych kadencjach największą grupą wśród polskich burmistrzów i prezydentów były osoby bezpartyjne.

Związek Miast Polskich, któremu szefuję, i generalnie szeroko rozumiany polski samorząd, był twardym partnerem dla każdego rządu niezależnie od partii, które go tworzyły. Moim zdaniem warto, by tak pozostało. Władze samorządowe powinny być jak najbliżej spraw mieszkańców i zabiegać przede wszystkim o swoje lokalne wspólnoty.

Elżbieta Anna Polak, polityk i samorządowiec, w latach 2010–2023 marszałek województwa lubuskiego

7 kwietnia wybraliśmy władzę lokalną. Kandydowali nasi sąsiedzi, znajomi, działacze polityczni i aktywiści – zwyczajni ludzie stąd, których znamy i wiemy, czy są w stanie spełnić swoje obietnice.

Każdy głos jest tak samo ważny. W wolnej Polsce mamy zagwarantowane prawa, ale też obowiązki, których nie powinniśmy lekceważyć po to, żeby nie dopuścić do władzy oszustów, hipokrytów i dyktatorów. Ważny jest udział kobiet w wyborach, bo wciąż jest nas stanowczo za mało w organach decyzyjnych. Zamiast prosić i protestować, powinniśmy decydować! O prawach kobiet, o naszej godności. Decydujemy, kandydując i wrzucając kartę wyborczą do urn. To od naszego zaangażowania zależy zdrowie, edukacja, gospodarka – wszystko, na co ma wpływ władza. Wyniki wciąż pokazują, że jesteśmy na fali wyborów parlamentarnych.To dobry znak dla przyszłości samorządów, które potrzebują wzmocnienia i trwałości jak tlenu.

W wolnej Polsce mamy zagwarantowane prawa, ale też obowiązki, których nie powinniśmy lekceważyć po to, żeby nie dopuścić do władzy oszustów, hipokrytów i dyktatorów

W ciągu ostatnich ośmiu lat PiS zdemolował finansowanie samorządów. W tym względzie postępował nieobiektywnie, kosztem dużych samorządów, uznaniowo i sprzecznie, bez analizy. To były decyzje polityczne, tymczasowe i niespójne. Samorządy nie wiedziały do końca każdego roku, jakie środki otrzymają. Sam premier decydował ręcznie poza trybem konkursowym, jakie środki i kto je uzyska z rezerwy budżetu państwa.

System finansowania samorządów był niezgodny z konstytucją. Skrajnie nierówny podział ilustruje przykład: 3,8 proc. gmina Chojnice, 236 proc. gmina Przytuły. Samorządy dopłacały 4,3 mld zł do zadań zleconych. Dlatego konieczny jest nowy, trwały i przewidywalny system dochodów. Po tych wyborach samorządy oczekują faktycznej decentralizacji i prawdziwego wzmocnienia. Siła samorządów obecnie bardzo zależy od szybkiego przywrócenia KPO, a także od wdrożenia całego planu z udziałem regionów, które są świetnie przygotowane merytorycznie i instytucjonalnie do zarządzania funduszami europejskimi.

Hanna Zdanowska, samorządowiec i polityk, od 2010 r. prezydent Łodzi

Wynik cieszy mnie szczególnie dlatego, że ostatnie pięć lat, jak wszyscy wiemy, nie były dla Łodzi łatwe. Wiem, że są rzeczy, których nie udało nam się zrealizować na czas, z różnych przyczyn, głównie niezależnych od nas, ale rozumiem, że budziło to niezadowolenie mieszkańców, bo zasługują na szybko rozwijającą się Łódź. Wszystko wskazuje na to, że będziemy mogli teraz te wszystkie plany zrealizować, dzięki dobrej współpracy z sejmikiem województwa i rządem.

Priorytety na kadencję 2024–2029 to po pierwsze zlikwidowanie dziurawych łódzkich dróg. To problem, który musi być on rozwiązany w najbliższych latach, kompleksowo. Chcemy zarówno prowadzić kolejne gruntowne remonty dużych tras, jak i kontynuować program remontów mniejszych dróg, osiedlowych, bo obrzeża Łodzi bardzo w ostatnich latach się rozwinęły, a infrastruktura drogowa nie mogła za tym nadążyć. Po drugie, chcemy wybudować w Łodzi osiedla mieszkaniowe, z mieszkaniami komunalnymi, na tani wynajem (stawka 12,50 za metr kwadratowy). Takie osiedla powstaną w każdej z łódzkich dzielnic. Nie każdego stać na kredyt, nie każdy chce go brać, a mieszkanie staje się towarem luksusowym. Żeby zatrzymać w Łodzi młodych ludzi, którzy chcą tu zacząć dorosłe życie, musimy takie projekty uruchamiać.

Najbliższa kadencja oznaczać będzie też wiele „zielonych” projektów, bo na ten obszar będzie płynąć najwięcej pieniędzy z UE

Po trzecie, najbliższa kadencja oznaczać będzie też wiele „zielonych” projektów, bo na ten obszar będzie płynąć najwięcej pieniędzy z UE. Zaczęliśmy już program renaturyzacji łódzkich rzek. Jest ich ponad 20, a do tej pory były ukryte, część z nich pod ziemią, zasługują natomiast na to, żeby je przywracać, wydobywać, tworzyć nad nimi infrastrukturę do wypoczynku i relaksu. Rozpoczęliśmy też dwa duże projekty realizacji farm fotowoltaicznych, żeby uniezależnić częściowo samorząd od zewnętrznych dostawców energii. W Łodzi będzie też coraz więcej zieleni. Przed Łodzią teraz bardzo dobre lata – nie przestajemy ciężko pracować, bo przez politykę poprzedniego rządu straciliśmy kilka lat perspektywy unijnej i trzeba to teraz szybko nadganiać.

prof. Jerzy Buzek, były premier RP i przewodniczący Parlamentu Europejskiego, przewodniczący Kapituły Rankingu Samorządów „Rzeczpospolitej”

W wyborach samorządowych rządząca koalicja utrzymała przewagę z 15 października. Jednak widać wpływ frekwencji na ich wynik. Zmobilizował się stary elektorat, a doszło do demobilizacji młodych. Stąd właśnie tak dobry wynik PiS, zwłaszcza w Południowo-Wschodniej Polsce. Jeżeli chcemy zadbać o stałą, wysoką frekwencję wyborczą, to musimy postawić na solidną oraz wszechstronną edukację obywatelską. Stanowi to wielkie zadanie zwłaszcza dla środowisk kultury. Od nich zależy, czy postawy obywatelskie staną się nie tylko czymś docenianym, lecz także modnym.

Należy jednak zastanowić się nad tym, przed jakimi wyzwaniami stają samorządy i czy na pewno im podołają? Obecna kadencja samorządów będzie zupełnie inna niż poprzednie, ponieważ będą one dysponować ogromnymi środkami europejskimi, które muszą zostać spożytkowane w stosunkowo krótkim czasie. Samorządy będą musiały wykazać się ogromną sprawnością w ich wykorzystaniu, najlepiej tworząc solidne, dobre projekty. Niemniej wciąż oczekują na nie tradycyjne wyzwania związane z transformacją gospodarki, która wraz z sektorem energetycznym musi postawić na rodzime surowce odnawialne.

Obecna kadencja samorządów będzie zupełnie inna niż poprzednie, ponieważ będą one dysponować ogromnymi środkami europejskimi

Największym wrogiem pozostaje dla nas Putin. Odchodząc od ropy i gazu, pozbawiamy go dostępu do pieniędzy na zbrojenia, a także pośrednio pomagamy Ukrainie. Jednakże najważniejszym wyzwaniem dla samorządu pozostaje oczywiście bezpieczeństwo żywnościowe oraz obrona cywilna. Po drugiej stronie Bałtyku mamy dwa kraje, Finlandię oraz Szwecję, nowych członków NATO, z których powinnyśmy brać przykład w tej ostatniej kwestii. Ich obrona cywilna jest wręcz mistrzowsko zaprojektowana i powinna stanowić dla nas wzór do naśladowania. Należy przyjrzeć się temu, na jakich fundamentach się opiera oraz jak została zorganizowana. W tej sprawie rząd oraz samorząd muszą ściśle oraz efektywnie współpracować. W końcu wspólnie tworzą władze publiczne, od których jakości zależy dobrostan całego kraju.

Источник

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *