Kuba od lat zmaga się z ekonomicznym kryzysem, ale najnowsze informacje mogą szokować. Jak wynika z raportu jednej z niezależnych organizacji, 88 proc. obywateli żyje w skrajnym ubóstwie, a na ulicach miast przybywa ludzi szukających jedzenia i proszących o wsparcie.
/AFP
Na zamieszkałej przez ponad 11 mln osób Kubie 88 proc. obywateli żyje w skrajnym ubóstwie, wynika z raportu niezależnego Kubańskiego Obserwatorium Praw Człowieka (OCDH). Jak podała w opublikowanym we wtorek raporcie organizacja, w 2023 r. z powodu nasilającego się kryzysu gospodarczego doszło do znaczącego poszerzenia się sfery ubóstwa.
“Grupa osób żyjących w skrajnym ubóstwie powiększyła się podczas minionego roku o 13 proc.”, poinformowali autorzy raportu.
Inflacja „zjada” i tak już niskie zarobki mieszkańców Kuby
Według danych rządu w Hawanie w ciągu 2023 r. inflacja na wyspie sięgnęła 30 proc. przy wciąż bardzo niskich zarobkach większości społeczeństwa. Płaca minimalna na Kubie wyniosła w grudniu 2023 r. 7,4 euro.
Reklama
Niezależne kubańskie media wskazują, że w 2023 r. przybyło na ulicach miast wygłodniałych ludzi poszukujących jedzenia na śmietnikach lub proszących przechodniów na ulicy o wsparcie finansowe.
Niezależny portal 14ymedio twierdzi, że kryzys gospodarczy na Kubie, przejawiający się zubożeniem ludności, jeszcze się nasili w rozpoczynającym się 2024 r.
Warto przypomnieć, że rozlewający się kryzys gospodarczy już wiele miesięcy temu pozbawił mieszkańców Kuby możliwości szybkiego zatankowania pojazdów (niekończące się kolejki po benzynę były częstym obrazkiem z kubańskich miast), a głód zaczął zaglądać w oczy mieszkańców słonecznej wyspy.
Kubańczycy uciekają od peso – wolą dolara
Latem tego roku głośnym echem odbiła się decyzja kubańskich władz monetarnych, które ograniczyły obywatelom i firmom dostęp do bankomatów (ograniczono także transakcje między podmiotami), w celu… zdławienia inflacji. Oficjalne dane mówią o inflacji sięgającej kilkudziesięciu procent, jednak prawda o rzeczywistym tempie wzrostu cen może być jeszcze gorsza. Władze robią wszystko, aby uniemożliwić obywatelom „ucieczkę” w twarde i wymienialne waluty (rzeczywista wartość dolara na czarnym rynku wymiany walut jest oczywiście znacznie wyższa niż kurs „państwowy”).
Dodajmy, że już w czasie pandemii koronawirusa Kuba zmagała się z brakami podstawowych produktów w sklepach.
***
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL