W Niemczech u progu IV kwartału postępowało kurczenie się aktywności gospodarczej – takie wnioski płyną z najnowszego odczytu wskaźnika HCOB „flash” PMI mierzącego koniunkturę w niemieckiej branży przemysłowej. Wskaźnik ten ukształtował się na poziomie 45,8 pkt w październiku wobec 46,4 pkt we wrześniu – i jest odzwierciedleniem utrzymujących się kłopotów naszego zachodniego sąsiada, ale też kiepskim prognostykiem dla polskiej gospodarki, która jest ściśle powiązana z niemiecką.
/123RF/PICSEL
Reklama
Z danych zebranych przez firmę S&P Global, publikującą comiesięczne odczyty wskaźnika PMI dla światowych gospodarek, wynika, że za spadek indeksu w największej mierze odpowiadała produkcja przemysłowa. Jednocześnie odnotowano ponowne pogorszenie koniunktury w sektorze usług. Słabnąca aktywność w przemyśle rozlewa się na rynek pracy: zatrudnienie malało drugi miesiąc z rzędu – i to w szybszym tempie niż we wrześniu. Wśród firm przeważają pesymistyczne nastroje.
Kilka informacji daje co prawda nadzieję na poprawę sytuacji – indeks nowych zamówień rósł już drugi miesiąc z rzędu (aczkolwiek jego odczyty wciąż pozostają niskie). Wskaźnik produkcji również zanotował zwyżkę, osiągając wartość powyżej 40 pkt.; nieco lepiej wyglądają też informacje od menedżerów ds. zakupów w firmach. Nie zmienia to jednak faktu, że główny odczyt wskaźnika PMI dla Niemiec utrzymuje się na poziomie poniżej 50 pkt (oznaczającym spadek koniunktury) już od czterech miesięcy.
Gospodarka Niemiec: na 2023 prognozowany spadek
Komentując powyższe dane, główny ekonomista w Hamburg Commercial Bank, Cyrus de la Rubia, zauważył, że liczne znaki wskazują na utrzymującą się recesję w Niemczech. Dodał, że najnowszy odczyt wskaźnika PMI skłania jego bank do prognozowania 0,4-proc. spadku PKB Niemiec w IV kw. po szacowanym spadku o 0,8 proc. w III kw., co przełożyłoby się na ujemną dynamikę wzrostu PKB w całym 2023 r. na poziomie 0,8 proc. Niemiecki rząd federalny prognozuje tym czasem, że tamtejsza gospodarka skurczy się w 2023 r. o 0,4 proc., co de la Rubia uznał za dość optymistyczną wizję.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) prognozuje z kolei, że PKB Niemiec skurczy się w 2023 r. o 0,5 proc. – a tym samym RFN będzie jedynym krajem w gronie gospodarek G7, który w bieżącym roku nie zanotuje wzrostu.
W II kw. 2023 r. PKB Niemiec wyniósł 0,0 proc. w ujęciu kwartał do kwartału (oznacza to, że w porównaniu z I kw. tamtejsza gospodarka w ogóle nie urosła), a w ujęciu rocznym spadł o 0,2 proc. – wynika z drugiego wyliczenia Federalnego Urzędu Statystycznego (Destatis).
Geneza kłopotów niemieckiej gospodarki
Gospodarka Niemiec popadła w kłopoty na skutek kryzysu energetycznego wywołanego agresją Rosji na Ukrainę. Niemcy, które przez dziesięciolecia opierały się na tanim importowaniu energii z Rosji, teraz próbują zastąpić tę ostatnią importem z innych źródeł. W efekcie ceny energii wzrosły znacząco – nie tylko dla odbiorców indywidualnych, ale też dla firm, które w obliczu wzrostu kosztów działalności starają się przerzucić część brzemienia na odbiorców swoich towarów i usług, podnosząc ceny. Sytuacji nie poprawia fakt, że o ile Niemcy zdecydowały, że wycofają się z węgla i energii jądrowej, to transformacja w kierunku zielonych źródeł energii jest daleka od ukończenia.
Chwieje się również odwieczny filar niemieckiej gospodarki – eksport. Jak podał Destatis, w sierpniu (to ostatni miesiąc, za który dostępne są pełne dane), eksport towarów “made in Germany” spadł o 1,2 proc. w porównaniu z lipcem – trzy razy mocniej niż prognozowali ekonomiści. W ujęciu rocznym natomiast spadek wyniósł 5,8 proc. Volker Treier, ekonomista Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK), powiedział agencji Reuters, że za granicą spada popyt na maszyny i półprodukty, na których tradycyjnie opierała się siła niemieckiego eksportu.
Według Destatis, eksport Niemiec do krajów UE skurczył się w sierpniu o 1,5 proc. w ujęciu miesiąc do miesiąca, a eksport do krajów spoza wspólnoty spadł o 0,9 proc. mdm. Wywóz towarów do USA zanotował spadek o 1,3 proc. mdm, ale Stany Zjednoczone wciąż pozostają najważniejszym odbiorcą niemieckich dóbr, z łączną wartością eksportu w sierpniu na poziomie 13,3 mld euro. Za to eksport do Chin z Niemiec wzrósł o 1,2 proc. mdm, do wartości 8,4 mld euro. Eksperci coraz częściej podkreślają jednak, że pora przyzwyczaić się do myślenia, iż Chiny będą coraz bardziej samowystarczalne, np. w kwestii produkcji części do aut, co odbije się na niemieckim przemyśle motoryzacyjnym.
Sytuację niemieckiego eksportu częściowo ratuje wysyłka towarów do Ukrainy – tu od początku roku do końca sierpnia nastąpił wzrost o 52,5 proc. w ujęciu rok do roku, co najprawdopodobniej ma związek z dostawami broni na Ukrainę.
Problemy gospodarcze Niemiec to problemy Polski
Problemy Niemiec nie wróżą nic dobrego dla ściśle powiązanej gospodarczo z Berlinem całej Europy Środkowo-Wschodniej, w tym także dla Polski. Niemcy to główny kierunek naszego eksportu. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny (GUS), w 2022 r. do Niemiec trafiło 28 proc. polskiego eksportu. Dla porównania – do zajmujących drugie miejsce w tym rankingu Czech wysłaliśmy w ubiegłym roku towary stanowiące 6,7 proc. całości naszego eksportu.
– Dane z Niemiec to są bardzo słabe dane – mówi Interii Biznes ekonomista Banku Pekao, dr Piotr Bartkiewicz. Zauważa przy tym, że sytuacja wygląda źle nie tylko w Niemczech (gdzie akurat widać wspomniane delikatne symptomy poprawy), ale w całej strefie euro, która przeżywa najgorszy okres dla swojej koniunktury od 2013 r., nie licząc okresu pandemicznego. – Wpływ tej sytuacji na Polskę już obserwujemy; widać to w danych dotyczących eksportu i produkcji przemysłowej. To się już dzieje i dotyka polskie przedsiębiorstwa – mówi ekspert.
Jak podał w ubiegłym tygodniu GUS, wartość produkcji sprzedanej przemysłu w Polsce spadła we wrześniu o 3,1 proc. rok do roku, tym samym pozostając “pod kreską” dziewiąty miesiąc z rzędu. Z kolei według Narodowego Banku Polskiego deficyt na rachunku obrotów bieżących w Polsce wzrósł w sierpniu to 0,2 mld euro, co – jak skomentowali ekonomiści banku ING – potwierdza “słabnącą sprzedaż eksportową w związku ze stagnacją w gospodarce strefy euro (trafia do niej około 60 proc. naszego eksportu) i prawdopodobna recesją w Niemczech w ostatnich kwartałach (gdzie trafia połowę naszego eksportu do strefy euro)”.
Punkt zwrotny jest blisko?
Kolejne miesiące być może przyniosą jednak odwrócenie trendu. – Na całym świecie – w USA, w Azji Południowo-Wschodniej – sytuacja gospodarcza nieco się poprawia, i to ma przełożenie na Europę, choć należy też pamiętać, że Europa ma własne czynniki, które negatywnie wpływają na koniunkturę – mówi Piotr Bartkiewicz. Te czynniki to kryzys energetyczny i zacieśnienie monetarne – precyzuje.
– Musimy wypatrywać symptomów z zewnątrz, które pomogą Europie. Dodatkowo pamiętajmy, że pewnie też mniej więcej teraz znajdujemy się w momencie najsilniejszego oddziaływania zacieśnienia w polityce pieniężnej na europejskie gospodarki. Jesteśmy więc blisko punktu zwrotnego – dodaje ekonomista.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL