Unia powinna określić, kim chciałaby być na arenie międzynarodowej w kwestii danych i ich przetwarzania oraz bezpieczeństwa, półprzewodników, technologii kwantowych i jak wykorzystać istniejący tu potencjał. Na czym powinna polegać „autonomia strategiczna” Europy – mówi Interii w wywiadzie Robert Paszkiewicz, szef na region Europy Środkowo-Wschodniej OVHcloud, europejskiego dostawcy usług chmurowych.
/123rf /123RF/PICSEL
Jacek Ramotowski, Interia: Autonomia strategiczna Europy? O co w tym chodzi?
Robert Paszkiewicz: – To obszary krytycznie ważne nie tylko gospodarczo, ale także społecznie. Obronność, ochrona zdrowia, szeroko pojęta cyfryzacja i technologie oraz energetyka.
Autonomia w obronności to znaczy, żebyśmy my sami, Europejczycy, potrafili odeprzeć np. agresję Rosji bez pomocy Wujka Sama?
– Europa mocno zaufała faktowi, że jesteśmy w NATO i temu, że USA – jako lider Paktu – będą nas w różnych sytuacjach bronić. Przyjęliśmy to za dogmat. Pytanie brzmi, czy ten pewnik jest dalej aktualny? Teraz stajemy przed wyzwaniem, co w zakresie obronności powinniśmy zrobić sami, gdzie jesteśmy w stosunku do wyzwań i zagrożeń, jak możemy zadbać o własne zasoby.
Reklama
A w ochronie zdrowia?
– Mamy szybko starzejące się społeczeństwo i powstaje pytanie, czy będziemy mieli dość wykwalifikowanych lekarzy, personelu medycznego, by właściwie zabezpieczyć rosnące potrzeby. Kolejnym obszarem są technologie. Jeśli zastanowimy się, gdzie dziś rozgrywa się wojna w Ukrainie, to okaże się, że w dużej części albo w cyberprzestrzeni, albo z wykorzystaniem np. najnowszych technologii dronowych, które dają przewagę na polu walki. Technologii także potrzebujemy do tego, żeby zapewniać ochronę zdrowia, prowadzić zaawansowaną diagnostykę, wspomagać wspomniane procesy leczenia.
– Jest wiele rozwiązań zarówno w Polsce, jak w Unii Europejskiej, które możemy wykorzystać, natomiast pozostaje kwestia możliwości finansowania kluczowych obszarów. To w temacie bolączek, zaś największą siłą i wartością Europy są ludzie i ich kompetencje. Jeśli popatrzymy na największe spółki technologiczne, także amerykańskie, to zauważymy, że zakładali je pracownicy z Europy, w tym także z Polski. Umieli skapitalizować swój talent, ale z powodów finansowych zdecydowali się, żeby pracować dla kogoś innego. Dlatego musimy stworzyć warunki rozwoju dla technologii. Unia powinna też określić, kim chciałaby być na arenie międzynarodowej w kwestii danych i ich przetwarzania, półprzewodników czy technologii kwantowych i jak wykorzystać istniejący tu potencjał, nawet jeśli w dziedzinie sztucznej inteligencji mamy większe braki do nadrobienia.
Sztuczna inteligencja będzie pożerać coraz więcej prądu. Dlatego energetyka?
– Jest krytycznie ważnym obszarem, również ze względu na czekającą nas dekarbonizację. Jako firma technologiczna wiemy, jak dużo energii potrzeba do zasilania centrów danych i tworzenia nowych mocy obliczeniowych. Szacuje się, że dla tworzenia technologii już teraz wykorzystywanych jest między 3 a 5 proc. światowych zasobów energii. Chodzi zatem także o posiadanie źródeł, które są w stanie zasilić centra danych i moce obliczeniowe. W OVHcloud stawiamy na ograniczenie zużycia energii elektrycznej, np. poprzez chłodzenie naszych serwerów cieczą, co jednocześnie wspiera dekarbonizację. Stoimy przed wyzwaniem związanym z pozyskiwaniem energii ze źródeł odnawialnych, a równocześnie zerwaliśmy z uzależnieniem energetycznym od paliw kopalnych z Rosji.
A dane? Nie niepokoi pana, że różne globalne mocarstwa wiedzą więcej o Europejczykach niż my sami o sobie?
– To prawda. Amerykańskie firmy mają dużą przewagę dzięki posiadanym danym Europejczyków. Optymistyczne jest to, że liczba danych ciągle przyrasta i jest większa niż dane, które wytworzyliśmy do tej pory, więc w cyklu rozwojowym da się to nadgonić przez wytwarzanie nowych. Niemniej to, co zostało już dotąd stworzone i zostało przez Europę przespane niesie za sobą pewne wyzwania. OVHcloud, założona przez emigranta z Polski, Oktawiusza Klabę, jest największą spółką wśród europejskich dostawców chmury, lecz wszystkie cztery największe firmy amerykańskie mają 72 proc. rynku europejskiego.
Skoro dane – jak powiedział Clive Humby – to „ropa naftowa XXI wieku”, to chyba Europa musi coś z tym zrobić? Co?
– Potrzeba dwóch rzeczy: świadomości oraz regulacji. Zdaję sobie sprawę z tego, że słowo „regulacje” może działać alergicznie, gdyż jesteśmy „obciążeni” regulacjami, ale cykl prawny powinien służyć bezpieczeństwu, a proces legislacyjny jest też sposobem na budowanie świadomości. Musimy zatem uzmysłowić sobie, przed czym się bronimy i jaką wartość mają nasze dane. Ostatnie przecięcia kabli podwodnych na dnie Bałtyku są obrazowym przykładem, z jakimi wyzwaniami możemy się mierzyć w Europie. Nie można dziś zagwarantować, że transfer danych za ocean albo na kontynent azjatycki jest stuprocentowo pewny i bezpieczny. Przestrzeń regulacyjna może wspierać europejskie rozwiązania, może je premiować przy założeniu ich odpowiedniej jakości, bezpieczeństwa. Europejskie rozwiązania powinny być premiowane w zamówieniach publicznych i nie byłaby to żadna nowość, analogicznie jest to stosowane przez naszych przyjaciół zza oceanu czy też z Azji. Dzięki wybieraniu rozwiązań „made in Europe” każde zarobione euro czy złotówkę możemy reinwestować w nowe koncepcje, produkty, badania i rozwój, zatrudnianie coraz większej liczby pracowników na lokalnym rynku czy też posłużyć firmom z Europy do ekspansji na inne kontynenty.
A jakie jest zadanie w tej kwestii dla biznesu?
– To, na czym biznes powinien się skupić, to budowanie rozwiązań, które pokażą odbiorcom, że jest przestrzeń i alternatywa, by korzystać z tego, co powstaje w Europie. Plus – według OVHcloud – użytkownik powinien mieć świadomy wybór. Trudno nam zgodzić się z tezą, że europejskie rozwiązania nie zawsze spełniają takie warunki, jak te amerykańskie. Zwłaszcza, że umiemy tworzyć (chętnie kopiowane) innowacje, które wyróżniają wartości charakterystyczne dla rynku europejskiego – bezpieczeństwo czy zgodność z prawem, czyli np. z RODO. Zapewne większości lokalnych firm zależałoby na świadomości konsumenckiej i wspieraniu rodzimych rozwiązań, tak żeby udział firm z Europy rósł na naszym wewnętrznym rynku. Bardzo chcielibyśmy, żeby klient świadomie wybierał takie, a nie inne produkty czy usługi. Biznes też musi odpowiedzieć na pytanie, czy my rzeczywiście chcemy podążać ku europejskości, czy chcemy przechowywać dane na terenie Unii? Gdy tak do tego podchodzimy, to w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że usługa, którą z klientem biznesowym skonstruowaliśmy, ma przewagi nad usługami realizowanymi przez innego gracza.
Czy w biznesie rośnie świadomość tego, gdzie jesteśmy na mapie?
– Zdecydowanie tak. Ta obserwacja dotyczy zarówno technologii, jak i centrów danych, ale też przechowywania danych. Obejmuje także łańcuchy dostaw i potrzeby fabryk na terenie Europy w miejsce bezrefleksyjnego eksportowania całej produkcji na kontynent azjatycki. Takie zdarzenia jak wojna w Ukrainie, przecięcie kabli, zablokowanie Kanału Sueskiego budzą refleksje u decydentów biznesowych, którzy zadają sobie pytania o to, jak są zabezpieczeni w obliczu różnych sytuacji. Tworzą różne scenariusze, co prowadzi ich do wniosku, że z danymi jest podobnie, i że powinny one być przechowywane na kontynencie europejskim.
/materiały prasowe
Bezpieczeństwo danych nie tylko zależy od miejsca na mapie, w którym je przechowujemy, bo trwa – jak pan powiedział – wojna w cyberprzestrzeni. Jak dane zabezpieczyć przed cyberagresją?
– Technologie chmurowe są podstawą gospodarki cyfrowej i kluczowym czynnikiem stymulującym cyfrową transformację europejskich organizacji wszelkiego typu, a w konsekwencji również ich konkurencyjność. Aby osiągnąć ten cel i móc korzystać z najnowszych cyfrowych ewolucji i nowych technologii, w szczególności sztucznej inteligencji, europejscy użytkownicy powinni zostać zapewnieni, że przy wdrażaniu będą mieć zagwarantowany odpowiedni poziom ochrony danych, w tym tych najbardziej wrażliwych. Taką ochronę ma zapewnić prawodawstwo UE, co pozwoli uniknąć fragmentacji jednolitego rynku. Użytkownicy usług powinni mieć swobodę wyboru i możliwość samodzielnego decydowania, czy chcą korzystać z tego poziomu ochrony, czy wybrać inne rozwiązania. Bez wspólnych i jednolitych kryteriów korzystania z usług chmurowych i rozwoju AI wielu użytkowników, w tym małe i średnie przedsiębiorstwa, nie będzie mogło przejść na wykorzystanie platform chmurowych. Będą zmuszeni przechowywać nadal dane lokalnie, co spowolni ich transformację cyfrową i utrudni poprawę bezpieczeństwa cybernetycznego.
Ironicznie mówi się, że Unia jest globalnym liderem pod jednym względem – regulacji. Czy jeśli wybudujemy regulacyjny mur broniący Siedem Królestw przed Amazonem i Alibabą, to od tego rozwoju technologicznego nam przybędzie?
– Regulacje powinny definiować bezpieczeństwo europejskie i wskazywać, co możemy, a czego nie możemy robić, także z danymi. Jednak same regulacje to za mało. Trzeba podjąć też działania. Nie sposób pominąć raportu Maria Draghiego, który wskazuje na potrzebę inwestycji, zwiększenia ich o 5 punktów proc. PKB przez europejskie kraje, gdy UE wydaje na badania i rozwój średnio 2,4 proc. PKB, a Polska 1,4 proc. Jeśli mówimy, że dane to ropa tego wieku, łatwo przewidzieć konsekwencje tego, co może się stać, jeśli tego nie zrobimy. Koszt nieposiadania dziś autonomii w zakresie danych, nieposiadania autonomii w zakresie sektorów technologicznych będzie dużo większy. Nie ma odwrotu.
Jak wygląda adopcja usług chmurowych w Polsce?
– Rośnie. Dane ośrodka PMR pokazują, że w 2023 roku wartość rynku chmurowego w Polsce wyniosła 3,9 mld zł i był to 25-procentowy wzrost rok do roku. To jest istotna dynamika wzrostu. Szacuje się, że rok 2024 mógł zamknąć się kwotą 4,8 mld zł, przy czym trzeba mieć świadomość, że wydatki na chmurę stanowią dziś ok. 10 proc. wszystkich wydatków na IT w Polsce.
To dużo czy mało?
– 10 proc. to już na tyle dużo, że możemy przyjąć to za wyznacznik, iż firmy szukają tego rodzaju rozwiązań. Widzimy na naszym rynku pewne kierunki rozwoju produktowego, które zapotrzebowanie na usługi chmurowe napędzają. Na pewno impulsem jest sztuczna inteligencja, w przypadku której usługi chmurowe sprawdzają się bardzo dobrze. Wiele firm i organizacji mierzy się z wyzwaniami dotyczącymi możliwości budowania tradycyjnej infrastruktury, a nie sposób nie wspomnieć o kartach GPU, ich dostępności i zasobożerności, zwłaszcza jeśli chodzi o energię elektryczną. W tej sytuacji profesjonalni dostawcy usług chmurowych, jak OVHcloud, zajmujący się całym łańcuchem produkcyjnym – od zbudowania centrów danych przez umieszczenie w nich własnych serwerów, po oprogramowanie, które na tych serwerach funkcjonuje w ramach chmury publicznej – cieszą się wzrostem popytu. Jesteśmy dostawcą, który oferuje usługi z całego wachlarza, a więc chmury publicznej, polegającej na współdzieleniu zasobów, prywatnej, czyli dedykowanych zasobów, to znaczy gdy ktoś potrzebuje zbudować własne środowisko chmurowe, zajmujemy się dzierżawą i wynajmem serwerów, a w ramach ekosystemu partnerów, startupów i softwarehouse’ów umożliwiamy takim klientom budowanie własnych rozwiązań. Transformacja biznesu, jeśli chodzi o przejście do sieci, jest bardzo widoczna, rosną zamówienia online’owe w sklepach internetowych, transakcje kartowe przechodzące przez miejsca przetwarzania danych.
Jakie segmenty biznesu w Polsce są najbardziej „uchmurowione”?
– E-commerce. Ale są sektory gospodarki, które jeszcze czeka transformacja i mają pod tym względem duży potencjał wzrostu. Np. o 30 proc. będzie rósł rynek on-premise’owej chmury. Nie każdy jest dziś gotów, żeby migrować swoje dane. Z tego powodu uruchomiliśmy usługę, dzięki której klient korzysta z tych samych możliwości zarządzania na wydzielonym kawałku infrastruktury, jakby korzystał ze zwykłej chmury, ale może taką infrastrukturę ulokować u siebie – w centrum logistycznym, w fabryce, czyli tam, gdzie istotne jest, by dane były przechowywane blisko linii produkcyjnej. Taka chmura może być też całkowicie odseparowana od innych.
Jaki przewiduje pan wzrost usług chmurowych?
– Myślę, że wzrost biznesu chmurowego będzie dwucyfrowy. Statystyki pokazują, że Europa Środkowo-Wschodnia rośnie najszybciej, w naszym regionie jest najwyższa dynamika, jeśli chodzi o tworzenie nowych startupów, które również ten biznes napędzają. Mamy inwestycje zagraniczne w badania i rozwój, centra danych w tym regionie, ale są tu również inni międzynarodowi gracze, którzy doceniają ten rynek i widzą jego potencjał. W Polsce jesteśmy w początkowej fazie transformacji – skoro mówimy o 10 proc. wykorzystaniu wszystkich usług IT, jest jeszcze duży potencjał wzrostu. Pandemia spowodowała, że wszyscy natychmiast chcieli pójść do chmury i nie liczyli się z kosztami, gdyż byli do tego przymuszeni przez pracę zdalną, potrzebę komunikacji, wymiany plików. Teraz spodziewamy się pewnej racjonalności, której szukają klienci zainteresowani rozwiązaniami chmurowymi. Decyzję poprzedza analiza, jak wykorzystanie chmury zoptymalizować, jak w prawidłowy sposób wykorzystywać zasoby.
Rozmawiał: Jacek Ramotowski
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News