Coraz więcej systemów laserowych pzechodzi testy. Nie wszystkie okazują się wystarczająco skuteczne w trudnych warunkach atmosferycznych. Mają też ograniczoną mobilność. Na razie.
Urszula Lesman
To było pierwsze w historii wojskowości rozmieszczenie systemu wykorzystującego energię ukierunkowaną do obrony powietrznej. Nowa broń, czyli Palletized High Energy Laser (P-HEL), opracowana przez amerykańskiego producenta z sektora obronnego BlueHalo w oparciu o 20-kilowatowy system broni laserowej Locust, po raz pierwszy dotarła do bliżej nieokreślonej lokalizacji za granicą i „rozpoczęła działanie operacyjne” w listopadzie 2023 roku.
Mimo iż armia początkowo odmówiła wskazania, dokąd wysłano systemy P-HEL i czy udało im się za ich pomocą „zabić” drona przeciwnika, to przedstawiciel armii potwierdził niedawno, że nowa broń laserowa faktycznie się sprawdziła w neutralizowaniu nadchodzących zagrożeń na Bliskim Wschodzie. – W niektórych przypadkach zadziałała – powiedział magazynowi „Forbes” Doug Bush, zastępca sekretarza armii ds. przejęć, logistyki i technologii. – W odpowiednich warunkach jest bardzo skuteczna w walce z niektórymi zagrożeniami.
Wiadomość o rozmieszczeniu P-HEL pojawia się, gdy armia amerykańska wzmacnia zdolności w zakresie obrony powietrznej w obliczu zmasowanych ataków dronów i rakiet na oddziały amerykańskie dokonywanych przez wspierane przez Iran bojówki na Bliskim Wschodzie, a także na okręty wojenne amerykańskiej marynarki wojennej operujące na Morzu Czerwonym przez rebeliantów Huti. Ataki wzmogły się po ataku Hamasu w Izraelu 7 października zeszłego roku.
60 lat prac nad laserem
Od początku konfliktu Izrael–Hamas Departament Obrony USA sugerował użycie broni laserowej o ograniczonym zasięgu. Pojawienie się P-HEL na Bliskim Wschodzie do użytku operacyjnego jest technologicznym osiągnięciem armii amerykańskiej, która od lat 70. XX wieku aktywnie prowadzi badania związane z bronią o energii kierowanej. Co ważniejsze, może to również stanowić punkt zwrotny dla rozwoju i szerszego wykorzystania broni laserowej przez siły zbrojne na całym świecie.
Jak przypomina magazyn „Wired”, po stworzeniu w 1960 roku przez amerykańskiego inżyniera i fizyka Theodore’a Maimana laser niemal natychmiast stał się futurystyczną bronią zarówno pisarzy science fiction, jak i planistów wojskowych. Laser przywołał w świadomości publicznej wizje marsjańskiego „promienia ciepła” z „Wojny światów” H.G. Wellsa. „W rzeczywistości laser był bardziej promieniem życia niż promieniem śmierci” – wspominał później Theodore Maiman, myśląc raczej o medycznych zastosowaniach swojego wynalazku.
Jednak Pentagon niemal natychmiast zaczął badać wojskowe zastosowania, od bomb naprowadzanych laserowo, po koncepcje, jak Strategiczna Inicjatywa Obronna z lat 80. XX wieku, znana jako „Gwiezdne wojny”. Jednak dopiero w ciągu ostatnich kilku dekad technologia rozwinęła się do punktu, w którym broń laserowa okazała się skuteczna.
W połowie 2000 roku siły powietrzne po raz pierwszy z powodzeniem wykorzystały laser YAL-1 – zainstalowany na pokładzie boeinga 747 – do niszczenia rakiet balistycznych w locie. Natomiast system Zeus-HMMWV zamontowany na pojazdach Humvee wykorzystano w Afganistanie i Iraku do niszczenia min i niewybuchów. Według badania zleconego przez Kongres z 2023 roku w szczególności lasery wysokoenergetyczne, jeśli zostaną pomyślnie opracowane, mogą się okazać bardzo skuteczne w obronie krótkiego zasięgu przeciw helikopterom i nisko latającym samolotom, a także rakietom i pociskom artylerii.
Punkt przełomowy
Po dziesięcioleciach postępu armia amerykańska w końcu urzeczywistniła marzenie o broni laserowej: Pentagon nie tylko przeznacza coraz większe pieniądze na badania i rozwój, wydając od 2020 roku około 1 mld dol. rocznie na co najmniej 31 programów dotyczących energii ukierunkowanej, ale także rozmieścił wraz z siłami amerykańskimi za granicą kilka rodzajów broni laserowych do testów. Przykładami takiej broni są: opracowany przez firmę Raytheon system montowany na niewielkich pojazdach, przeznaczony do obrony baz powietrznych, przetestowany za granicą w 2021 roku; kompaktowy system broni laserowej piechoty morskiej, w użyciu którego żołnierze szkolą się na Bliskim Wschodzie od 2021 roku; 60-kilowatowy laser wysokoenergetyczny firmy Lockheed Martin ze zintegrowanym oślepiaczem optycznym i systemem nadzoru (HELIOS), który znajduje się na niszczycielu USS Preble; oraz 50-kilowatowy system obrony powietrznej krótkiego zasięgu o ukierunkowanej energii manewrowej (DE M-SHORAD), zwany także „Guardian”, składający się z wieży laserowej zamontowanej na kołowych wozach opancerzonych Stryker. Armia niedawno otrzymała także 300-kilowatowy system laserowy „Walkiria” zaprojektowany specjalnie do zwalczania nadlatujących rakiet manewrujących.
Jak pisze „Wired”, armia amerykańska nie jest jedyną konwencjonalną siłą bojową testującą broń laserową. W kwietniu tego roku brytyjska Królewska Marynarka Wojenna ogłosiła, że planuje przyspieszyć instalację nowego, 50-kilowatowego lasera „DragonFire” o dużej mocy na okręcie wojennym do 2027 roku, a nie do 2032 roku, jak pierwotnie planowano, „ze względu na zapotrzebowanie na broń do zwalczania dronów i rosnące zagrożenie rakietowe – takie jak te wystrzeliwane przez rebeliantów Huti. Krajów wprowadzających broń laserową jest więcej. Według Rand Corporation – amerykańskiego think tanku – Rosja, Chiny, Francja, Indie i Turcja poczyniły w ostatnich latach znaczne inwestycje w rozwój własnych systemów laserowych.