Aluron CMC Warta Zawiercie zakończy sezon z pierwszym Pucharem Polski w historii klubu. Kryspin Baran, prezes klubu, deklaruje, że „Jurajscy Rycerze” chcą kolejnego tytułu.
Aluron CMC Warta Zawiercie kolejny sezon trzyma się czołówki PlusLigi. Zespół z województwa śląskiego już może mówić o udanych rozgrywkach, gdyż po raz pierwszy w swojej historii wznieśli Puchar Polski. Apetyty zespołu Michała Winiarskiego sięgają jednak podium rozgrywek – i to nie jego najniższego stopnia.
Rozmowa z Kryspinem Baranem, prezesem Aluron CMC Warty Zawiercie
Warcie nie udało się podbić Pucharu CEV w tym sezonie. Choć w przekonującym stylu pokonała Allianz Mediolan, to w kolejnej fazie lepsza okazała się Asseco Resovia Rzeszów, późniejszy zwycięzca. Mimo to sukces w krakowskim turnieju finałowym o Puchar Polski pozwolił im na umieszcenie w klubowej gablocie pierwszego wielkiego trofeum. Kryspin Baran, prezes „Jurajskich Rycerzy” nie chce spoczywać na laurach. W nowym sezonie nie należy spodziewać się wielkich zmian w składzie, co ma dać sygnał, że Warta chce trzymać się najlepszych.
W krótkiej rozmowie Baran odnosi się także do spraw niezwiązanych stricte z Wartą. W transferze Wilfredo Leona widzi szansę na poprawę pozasportowego wizerunku PlusLigi, a wynikach polskich klubów upatruje dominacji naszych rozgrywek względem Serie A. Prezes klubu z województwa śląskiego zwraca także uwagę na niezdrowe finansowanie klubów ze środków spółek Skarbu Państwa.
Michał Winiarczyk, „Wprost”: Puchar Polski jest chyba dobitnym dowodem, że Aluron CMC Warta Zawiercie notuje dobry sezon?
Kryspin Baran: To prawda. Fajnie, że już możemy mówić o wygranym trofeum, aczkolwiek… nie chciałbym na tym zamykać sezonu (śmiech). Zespół i sztab szkoleniowy jest zdeterminowany, by wznieść jeszcze jedno trofeum. Z pewnością zdobyty w marcu puchar stanowi olbrzymi krok w rozwoju klubu. Chcemy kolejnych medali i miejsca w Lidze Mistrzów.
Ma pan podpisane wszystkie kontrakty na sezon 2024/2025?
Zbliżamy się do końca. Pozostał nam jeden kontrakt do dopięcia, ale myślę, że to kwestia tygodnia lub dwóch (rozmowę przeprowadzono 26 marca – przyp. M.W). Na szczęście nie dojdzie do wielkich zmian. Mowa o kosmetycznych modyfikacjach. W zespole pozostanie duża część trzonu, który teraz stanowi o sile Warty. Podejrzewam, że będzie to dużym walorem dla nas w kolejnych rozgrywkach.
Jak pan ocenia obecny sezon? Choć Warta walczy z Jastrzębskim Węglem o pierwsze miejsce w tabeli przed play-offami, to wasze spotkania pozostają nieco w cieniu poczynań Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Siatkówka klubowa to raczej przyjacielska rywalizacja. Nie mamy tutaj wielkich antagonizmów. Coraz częściej słyszę jednak: „aż szkoda na nich patrzeć”. To tak niestety wygląda. Znam osobiście zawodników ZAKSY – są nie tylko świetnymi siatkarzami, ale i ludźmi. Widząc jak się nieraz słaniali na nogach, to człowiek sam mógł także powiedzieć, że szkoda patrzeć. Doceniam to jak mocno się starają, aby jednak z tego ósmego miejsca dostać się do play-offów i powalczyć o medale, ale wiadomo… przede wszystkim zależy mi na sukcesach mojego klubu.
Prezes Trefla Dariusz Gadomski powiedział, że w przyszłym sezonie spodziewa się zażartej walki w PlusLidze, bo aż trzy zespoły pożegnają się z nią na koniec rozgrywek.
Można spodziewać się emocjonującego sezonu. Całe szczęście, że udało się ulokować redukcję PlusLigi w sezonie, w którym będziemy mieli wiele czasu na rozegranie zmagań. Sezon rozpocznie się w połowie września, a zakończy w połowie maja. Będzie mniej kolejek w środku w tygodnia, a jeśli komuś przydarzy się taka plaga kontuzji jak ZAKSIE, to być może nie będą one tak mocno ciążyły na wyniku jak w obecnych rozgrywkach. Dla kibiców zmniejszenie ligi będzie dobrą sprawą. PlusLiga się trochę oczyści. Z kolei zarządzający muszą się sprężać i starać, bo polska liga w przyszłym sezonie nie będzie wybaczać tylu błędów co wcześniej.
W tym sezonie Warta napisała mały rozdział w zmaganiach polsko-włoskich eliminując Allianz Mediolan.
Spakowaliśmy Mediolan bez dyskusji. To jest o tyle nobilitujące, gdyż kolejny rok widzimy co ten zespół wyczynia w Serie A. Znów jest czarnym koniem wygrywającym z faworytami. Co ciekawe, nie wygraliśmy europejskiego pucharu, ale wygraliśmy Puchar Polski z klubami, które triumfowały lub powalczą o triumf w najlepszych rozgrywkach kontynentu.
Każdy kto operuje na rynkach międzynarodowych np. agenci są pod wrażeniem PlusLigi. Ich zdaniem nasza liga jest mocniejsza niż Serie A. Biorąc pod uwagę jak wielu siatkarzy przechodzi z Włoch do Japonii w porównaniu do transferów na linii Polska – Japonia, uważam, że ta różnica jeszcze się pogłębi i będziemy świadkami dominacji PlusLigi.
Wiele się mówi na temat transferu Wilfredo Leona do Bogdanki LUK Lublin. Czy to ruch, który wciągnie PlusLigę na wyższy szczebel, jeśli chodzi o wizerunek?
Nie mam wątpliwości, że tak. O walorach sportowych tego transferu nie chcę mówić, bo w PlusLidze mamy znakomitych zawodników. To czy Wilfredo będzie się wyróżniał zależy od wielu kwestii między innymi zdrowotnych. Przechodząc do aspektu marketingowego – ewidentnie w siatkówce brakuje nam pierwiastka celebrytów, influencerów, ludzi, którzy funkcjonują także poza środowiskiem siatkarskim. Mimo że Wilfredo jest prawdziwym sportowcem, to cieszy się znacznie szerszą rozpoznawalnością niż większość siatkarzy. Swoją osobą może dołożyć spory wkład w rozwój wizerunku PlusLigi.
Warta to jeden z nielicznych czołowych klubów siatkarskich bazujący na prywatnych funduszach. Z drugiej strony mamy przypadek Chemika Police, który niemalże w całości funkcjonował na pieniądzach jednej spółki Skarbu Państwa, a teraz walczy o przeżycie. Czy to normalna sytuacja?
Jeżeli mamy zakład zatrudniający tysiące osób na terenie danego miasta, gminy, powiatu, gdzie funkcjonuje znany klub, to uważam, że z powodów CSR-owych jego obowiązkiem jest wspierać takie przedsięwzięcia. Zwracam uwagę, by był to rozsądny poziom sponsoringu. W mojej opinii spółki Skarbu Państwa powinny angażować większe środki nie w pojedyncze kluby, lecz np. w komitet olimpijski, związki sportowe, reprezentacje narodowe czy ligi. Sytuacja, w której dany klub otrzymuje tak wielkie wsparcie od jednej firmy należącej do państwa, jest niezdrowa, a na przykładzie Chemika widzimy, że także niebezpieczna. Nie ukrywajmy, zespół z Polic był naszą chlubą na arenie międzynarodowej. Teraz muszą walczyć o przeżycie. To trudna sytuacja.