Kredyt na start, czyli następca kredytu 2 proc., ma działać cztery lata, czyli zdecydowanie dłużej niż wcześniej zapowiadano. To byłaby ważna zmiana, bo zapowiedź programu, który miałby trwać zaledwie 1,5 roku, była jednym z najmocniej krytykowanych elementów, choć niejedynym. Program ma być skierowany do osób na granicy zdolności kredytowej – potwierdzają to kolejne wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Rozwoju i Technologii, choć szczegółów nie podano.
/ZOFIA BAZAK /East News
Kredyt na start ma działać 4 lata – zapowiedział Krzysztof Kukucki wiceminister rozwoju i technologii podczas Spotkania Liderów Branży Nieruchomości organizowanego przez „Rzeczpospolitą”.
– To dużo dłużej niż wynikałoby z dotychczas opublikowanych założeń programu. To chyba najistotniejsza dotychczas ogłoszona zmiana – komentuje Krzysztof Bontal, ekspert kredytowy Proferto i redaktor portalu Pierwszemieszkanie.com.pl.
Rozwiń
Analitycy ostrzegali, jest zapowiedź wydłużenia programu
Gdy na początku stycznia ogłaszano wstępne założenia programu, zakładano, że dopłaty do rat można uzyskać tylko dla kredytów wziętych do końca 2025 r. Wówczas analitycy ostrzegali, że stworzenie programu dopłat do mieszkań o koszcie 12-13 mld zł przez 10 lat, którego deklarowany czas naboru to niecałe 2 lata, przełoży się praktycznie wyłącznie na wzrost cen nieruchomości i nie poprawi dostępności mieszkań w Polsce. Cykl budowlany trwa dłużej, bo co najmniej 2-3 lata.
Reklama
Jednak to była propozycja wyjściowa, przed konsultacjami z rynkiem.
– Zapowiedź wydłużenia programu oceniam pozytywnie. Sam to rekomendowałem, zresztą podobnie jak wielu innych analityków. Przede wszystkim dlatego, że to daje stronie podażowej jakąś przewidywalność i możliwość uruchomienia nowych projektów, bo wysłany jest sygnał “możecie działać”, a ten program nie zniknie zaraz, więc zdążycie i po drugiej stronie będzie zainteresowanie. Z drugiej strony daje sygnał potencjalnym kupującym, którzy też mogą liczyć na to, że im program nie ucieknie. Choć oczywiście pamiętamy, że Bezpieczny kredyt 2 proc. też miał być na lata, a skończył się po pół roku – mówi Jan Dziekoński, analityk rynku mieszkaniowego, założyciel FLTR.
Program nie dla wszystkich. „Do jakiejkolwiek oceny potrzebne są konkrety”
Z kolei Krzysztof Bontal uważa, że rozłożenie programu dopłat w czasie na cztery jest lepsze niż skumulowanie w ciągu 1,5 roku, ale po doświadczeniach z kredytem 2 proc. trzeba się liczyć z tym, że będzie grupa osób, która będzie chciała skorzystać z programu jak najszybciej, nawet jeśli mogliby poczekać. – Tym bardziej, że na razie nie usłyszeliśmy o wprowadzeniu w programie hamulców dla wzrostu cen mieszkań – mówi Interii Biznes.
Zwraca też uwagę, że po raz kolejny słyszymy od przedstawicieli ministerstwa, że program ma być ograniczony i nie będzie dla wszystkich, ale dla tych, którzy mają zdolność kredytową na granicy. Wcześniej zapowiadał to minister Krzysztof Hetman w Radiu Zet, a ostatnio Krzysztof Kukucki w Polsatnews.pl.
Tylko w tym przypadku kluczowe będzie to, co oznaczać będzie zdolność kredytową na granicy. – Zapowiedź ograniczenia programu do tych, którzy naprawdę potrzebują wsparcia trudniej ocenić, bo co to konkretnie znaczy, że ktoś jest na granicy zdolności kredytowej? Czy chodzi o zdolność kredytową do zakupu małego mieszkania, czy domu za 1,5 mln zł. W tym przypadku do jakiejkolwiek oceny potrzebne są konkrety – mówi nam Jan Dziekoński.
W pierwotnej wersji limity dochodowe były ustawione wysoko, a jednocześnie nie było ograniczeń metrażu czy ceny za metr kwadratowy, co wywołało falę krytyki.
Monika Krześniak-Sajewicz
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL