Jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej” były prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło usłyszał w styczniu osiem zarzutów dotyczących nadużyć na kwotę niemal 5 mln zł. Dotyczą one odpraw i wypłat ekwiwalentu za urlopy dla kadry kierowniczej „bez ekonomicznego i prawnego uzasadnienia”. – Nie znaleziono na mnie innego „haka”, stąd ten kuriozalny zarzut, który w całości odrzucam – stwierdził w oświadczeniu były szef największego polskiego banku.
/PKO BP /materiały prasowe
Zbigniew Jagiełło, który zdecydował o podawaniu do wiadomości publicznej swojego nazwiska, przekazał dziennikowi, że Prokuratura Regionalna w Lublinie zdecydowała o „przedstawieniu kuriozalnego zarzutu” o nienależyte dbanie o interesy majątkowe banku oraz o wypłaty dodatkowego wynagrodzenia „podczas rozwiązywania umów o pracę za porozumieniem stron dla 8 pracowników banku w latach 2011-2017”. Dodał, że zarzuty dotyczą także „wypłacania pracownikom ekwiwalentu za niewykorzystane urlopy”.
Były prezes banku miał dokonać przestępstwa „w wielkich rozmiarach”
„Wg. Prokuratury Regionalnej w Lublinie to przestępstwo z art. 296 par. 3 k.k. (wyrządzenie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach). Zakładam, że w innych postępowaniach w sprawie działania na szkodę banku, jakie prowadziła/prowadzi ta Prokuratura, nie znaleziono na mnie innego „haka”, stąd ten kuriozalny zarzut, który w całości odrzucam i będę bronił mojego dobrego imienia oraz reputacji PKO Banku Polskiego” – pisze Jagiełło.
Reklama
Menedżer zaznacza, że nie jest zaskoczony działaniem Prokuratury.
„Od kilku lat różne 'służby PiS’ szukały na mnie haków zgodnie ze stalinowską zasadą 'dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie'” – podkreślił były prezes banku w oświadczeniu cytowany przez „Rzeczpospolitą”.
Prawne problemy Jagiełły, który zarządzał PKO BP w latach 2009-2021, pojawiły się jeszcze przed jego rezygnacją ze stanowiska prezesa. Pół roku wcześniej ruszyło śledztwo wskutek zawiadomienia Najwyższej Izby Kontroli. Jak przypomina dziennik miało ono dotyczyć „szkody majątkowej w wielkich rozmiarach w banku, w wyniku nadużycia udzielonych uprawnień i niedopełnienia obowiązków, należytej dbałości o interesy majątkowe tego podmiotu”, co miało nastąpić w latach 2011-2017.
Jakie zarzuty stawia Jagielle prokuratura?
Teraz Prokuratura poinformowała, że były prezes banku usłyszał w styczniu br. osiem zarzutów.
„Siedem zarzutów dotyczy przestępstw (…) jakie miały miejsce w okresie od 2011 r. do 2016 r., czyli tzw. nadużycia zaufania przy zawieraniu w imieniu PKO BP S.A. umów o pracę z ustalonymi siedmioma pracownikami banku, w treści których podejrzany przyznawał nieznajdujące uzasadnienia ekonomicznego ani prawnego, odprawy i inne świadczenia pieniężne – czym wyrządził szkodę majątkową w mieniu PKO BP S.A. w łącznej kwocie 3.246.073 zł” – mówi „Rzeczpospolitej” przedstawicielka Prokuratury.
Ósmy zarzut mówi o „zaniechaniu wyegzekwowania w okresie od września 2016 r. do czerwca 2017 r. prawa do urlopu wypoczynkowego od siedmiu ustalonych pracowników Banku oraz własnego, zaległego urlopu wypoczynkowego (…) – co skutkowało wypłatą ekwiwalentów pieniężnych za tak niewykorzystany urlop wypoczynkowy w łącznej wielkiej kwocie 1.675.171 zł – w tym ekwiwalentu na rzecz jego osoby w kwocie 756.509 zł”.
Prokuratura podkreśla, że Jagiełło wraz z kierownictwem banku z umowy o pracę przeszli na kontrakty menedżerskie, na podstawie czego wypłacono im ekwiwalent za urlop i odprawy. Przykładowo, za sześć dni niewykorzystanego urlopu jedna z osób miała otrzymać 36 tys. zł.
Wobec Jagiełły, który nie przyznaje się do stawianych zarzutów, zastosowano poręczenie majątkowe w kwocie pół miliona złotych.
Zbigniew Jagiełło prywatnie jest wieloletnim przyjacielem Mateusza Morawieckiego. W młodości był działaczem Solidarności Walczącej założonej przez ojca byłego premiera, Kornela Morawieckiego. Szefem PKO BP został za rządów PO-PSL i był jedynym prezesem spółki Skarbu Państwa, który zachował stanowisko po przejęciu władzy przez PiS jesienią 2015 roku. Rezygnację złożył w maju 2021 roku. Obecnie zasiada w radach nadzorczych m.in. Polskiego Standardu Płatności (operatora systemu BLIK), dwóch spółek z informatycznej grupy Asseco oraz ukraińskiego PrivatBanku.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL