Thomas Thurnbichler nie ma ostatnio najlepszej prasy wśród kibiców i ekspertów. Adam Małysz wytłumaczył jednak, dlaczego nie zamierza zwalniać Austriaka.
Obecny sezon zimowy dla polskich skoczków narciarskich nie jest najlepszy – delikatnie rzecz ujmując. Nawet pomimo obecności w kadrze stałych liderów takich jak Kamil Stoch, Piotr Żyła czy Dawid Kubacki nie osiągamy sukcesów w poszczególnych konkursach. Jednocześnie strach pomyśleć, co się stanie z reprezentacją Polski, kiedy powyższa trójka zakończy kariery. Zaradzić temu ma Thomas Thurnbichler, który ostatnimi czasy musi mierzyć się ze sporą krytyką.
Problemy polskich skoczków
Presja ze strony opinii publicznej – szczególnie kibiców i niektórych ekspertów – związana jest przede wszystkim z wynikami osiąganymi przez biało-czerwonych. Na tym polu, pomimo paru błysków, nie mamy się czym chwalić. Nasze najwyższe miejsce w rankingu światowym to 22. Piotra Żyły. Dawid Kubacki jest 24., Kamil Stoch 26., Aleksander Zniszczoł 28., Paweł Wąsek 36., a Maciej Kot 51.
Inni zawodnicy, nawet kiedy dostali swoje szanse, nawet nie zbliżyli się do poziomu godnego reprezentowania Polski na poziomie Pucharu Świata. Tak jest zresztą od dawna, co martwi wszystkich – od fanów, po szefostwo PZN-u. Od wielu lat nie wyszkoliliśmy skoczka, który byłby w stanie wejść na ten poziom, który niegdyś prezentowały nasze największe gwiazdy. W tym względzie zawodzili Klemens Murańka, Andrzej Stękała, Krzysztof Biegun, Jakub Wolny i jeszcze wielu innych. Choć wróżono im wielkie kariery, nic z tego nie wyszło.
Małysz ufa Thurnbichlerowi
Zaradzić temu ma Thomas Thurnbichler, o czym wspomniał Adam Małysz na łamach Interii.
– Pracuje nad planem, który ma sprawić, że nasza młodzież wykona kolejny krok. Oni dobrze radzą sobie w juniorach, ale wchodzą w wiek seniorski i zaczynami ich tracić. Powstają zarysy planu. Na to, by go przedstawić, przyjdzie czas na wiosnę – powiedział szef federacji.
Dodatkowo wspomniał on, że już w ostatnim czasie PZN zmienił metody szkolenia, a także organizację pracy trenerów. Juniorzy podlegają aktualnie szkoleniowcom w Szkołach Mistrzostwa Sportowego, dzięki czemu zawodnicy są lepiej monitorowani, jest nad nimi większa kontrola, a to przekłada się na lepsze efekty treningowe i wszystko, co jest z tym związane. Na efekty trzeba jednak nieco poczekać.
Słowa Małysza dowodzą również jeszcze jednej rzeczy, a mianowicie tego, że PZN na czele z jego przywódcą nadal mają duże zaufanie do Thurnbichlera i w najbliższym czasie wcale nie dojdzie do jego zwolnienia. Dotychczas wcale nie było to oczywiste, a coraz więcej osób przekonywało, iż wymiana Austriaka na innego selekcjonera to konieczność. Jak widać, Małysz postanowił jednak pozostać przy swoim zdaniu w tej kwestii.