Aby jak najszybciej zatrzymać Kamińskiego i Wąsika, chciano zastosować technikę operacyjną, a więc podsłuchy, by ustalić gdzie są i co planują, oto dlaczego prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nalotu na Pałac Prezydencki.
– Śledztwo zostało wszczęte z artykułu 231 Kodeksu karnego, czyli o w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy służb – mówi oględnie „Rzeczpospolitej” prok. Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Chodzi o funkcjonariuszy Policji i Służby Ochrony Państwa, którzy wspólnie dokonali zatrzymania.
Dlaczego je wszczęto?
Po wspólnej akcji policji oraz Służby Ochrony Państwa wpłynęło kilka zawiadomień, w tym od posłów i byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego (obecnie posła PiS). Chcieliśmy zapytać go o szczegóły zawiadomienia, ale poseł nie odbierał od nas telefonu.
Operacja „doprowadzenia” skazanych za tzw. aferę gruntową Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, byłych szefów CBA w celu wykonania kary dwóch lat pozbawienia wolności, wzbudziła kontrowersje, i protesty.
Technika operacyjna pomogła zatrzymać ex-ministrów?
Jak ustaliła nieoficjalnie „Rzeczpospolita” nie chodzi tylko o wejście do Pałacu Prezydenckiego, ale i o domniemane naciski na stosowanie środków techniki operacyjnej – w tym między innymi podsłuchów – po to, żeby jak najszybciej zatrzymać Kamińskiego i Wąsika.
Presja miała być wywierana na wiceszefa stołecznej Policji Krzysztofa Smelę, pierwszego zastępcę komendanta stołecznego policji ds. kryminalnych — twierdzą nasze źródła. – Nie chciał temu ulec, został więc wyłączony z akcji. Na znak sprzeciwu podał się do dymisji, składając raport o odejście na wcześniejszą emeryturę – słyszymy w środowisku służb. Czy kontrolę zastosowano? Tego nie udało nam się ustalić.
O wątpliwościach wokół tej akcji pisała „Rzeczpospolita”.
– Normalnie takie sprawy są robione przez dzielnicowych. Policjanci pojechali do sądu z samego rana po nakaz doprowadzenia. Zaraz potem udali się pod pod domy Wąsika i Kamińskiego, ale tam już ich nie było — mówi nam jeden z funkcjonariuszy.
– Już pod Pałacem przeszukiwali samochody, w pewnym momencie w akcję było zaangażowanych więcej funkcjonariuszy niż w poszukiwania po głośnym zabójstwie na Nowym Świecie w Warszawie – dodaje.
SOP otwiera drzwi policji
Jak ujawniła „Rzeczpospolita”, do Pałacu, od strony Biura Bezpieczeństwa Narodowego weszło 14 policjantów, którzy zatrzymali posłów „do odsiadki” w więzieniu. Znajdowali się oni w gabinecie szefa gabinetu politycznego prezydenta Dudy Marcina Mastalerka — byli we wtorek gośćmi Głowy Państwa. Policja wykorzystała moment, gdy prezydent Duda wyjechał na spotkanie z białoruską opozycjonistką. Drogę utorowali policjantom funkcjonariusze SOP, którzy wprowadzili ich do Pałacu i wskazali pomieszczenie, w którym przebywali Wąsik i Kamiński. W całą operację ich zatrzymania zaangażowano kilkudziesięciu policjantów. Policja nie weszłaby do Pałacu, gdyby nie zgoda samego wiceszefa SOP, Bartłomieja Hebdy, któremu podlegają działania ochronne w SOP. Hebda był przez siedem lat szefem ochrony prezydenta Dudy, awansował w 2022 r. na zastępcę komendanta SOP, dzięki wsparciu prezydenta. – SOP nie miał wyjścia – mówi nam jeden z najbliższych współpracowników premiera Tuska.
Rozmach ujęcia Wąsika i Kamińskiego był bez precedensu. Podobny jest przy obławach na gangsterów mających status niebezpiecznych, chociaż chodziło o byłych konstytucyjnych ministrów skazanych za występek – przestępstwo urzędnicze – na stosunkowo niski wyrok i dotąd niekaranych.
Byli szefowie CBA rozpoczęli odbywanie kary. Zostali skierowani dwóch dwóch zakładów karnych na terenie Polski. Obaj rozpoczęli głodówkę. Wczoraj prezydenta Andrzej Duda oświadczył, że wszczął drugą procedurę ułaskawieniową.