Z przewoźnikami trzeba rozmawiać, ale przede wszystkim musimy zlikwidować blokadę na granicy z Ukrainą – mówi Bogdan Borusewicz, senator KO.
Prezes Jarosław Kaczyński zapowiada na 11 stycznia manifestację sprzeciwiającą się przejmowaniu przez nową władzę mediów publicznych. Czy ma szansę na powtórkę sukcesu Donalda Tuska z organizacji wielkich demonstracji, które zmobilizowały wyborców?
Jarosław Kaczyński chce zmienić rezultat wyborów, które przegrał. Usiłował zrobić wszystko, aby władza została jak najpóźniej przekazana. Prezydent Andrzej Duda wstrzymywał przekazanie jej przez dwa miesiące. Stąd też próby prezesa blokowania zmian w mediach publicznych, które uważa nadal za własność swojej partii. Nie sądzę, żeby demonstracja, do której wzywa, zakończyła się spektakularnym sukcesem. To, co się działo w telewizji, te informacje o wielomilionowych apanażach dla głównych prezenterów PiS-owskich, powoduje, że nawet zwolennicy PiS niechętnie będą występować w obronie partyjnej telewizji.
Walka o media publiczne to walka o ostatni filar realnej władzy. Czym może się zakończyć, zważywszy, że po stronie PiS wyraźnie stanął prezydent Duda?
Tak, niestety nie mamy większości potrzebnej do odwrócenia weta. Tak, prezydent robi, co może, by przeszkadzać. Niemniej media publicznie nie są już w rękach PiS. I nawet jeżeli jeszcze nie zakończył się w nich okres zamieszania związanego ze zmianą kierownictw, to już nie są tubą propagandową PiS. Przed nami kilka komisji śledczych, które pokażą od środka, jak wyglądała tamta władza. Jest też kwestia spółek Skarbu Państwa, gdzie PiS jest głęboko okopany. Zmiana będzie dokonywana zapewne w lutym.
Nowa koalicja nie ma co liczyć na ustępliwość prezydenta, co wynika z jego deklaracji i czynów, czyli weta do ustawy okołobudżetowej.
Ustawa okołobudżetowa została przygotowana, zapewne zostanie uchwalona, tak jak i budżet. Możliwości nacisku prezydenta są ograniczone. Nie może paraliżować państwa w taki sposób, by np. nie wypłacić podwyżki dla nauczycieli, dla sfery budżetowej. Ale to nie jest tak, że prezydent Duda i nasza strona będą cały czas dążyły do zwarcia. Nie. W sprawie mediów publicznych jest zwarcie. W pozostałych – trzeba się dogadywać. Sądzę, że tak będzie. Bo na tym polega przecież polityka.
A w sprawie praworządności dogadacie się z prezydentem?
Trzeba się starać. Jeżeli się nie uda, to stosować takie metody, które są możliwe. Jeżeli chodzi o Trybunał Konstytucyjny, to jest kwestia bezprawnie wybranych sędziów-dublerów. To oczywiście trzeba zmienić, ale trzeba też najpierw rozmawiać z prezydentem, a potem, jeżeli okaże się, że zmiany są na tej drodze niemożliwe, zastosować inne metody. Uchwała Sejmu może uznać wybór tych trzech dublerów za niebyły. Prawnicy wskazują, że jest to rozwiązanie dopuszczalne.
Polityka Leszek Miller o orędziu Andrzeja Dudy: Na ścianie Kaczyński, godło poniżej pasa
"W pierwszej chwili myślałem, że to sztuczna inteligencja skutecznie zaatakowała Pałac Prezydencki, że ktoś biegły w jej wykorzystywaniu stworzył sztucznego Andrzeja Dudę" – pisze na swoim koncie w serwisie X były premier, a obecnie europoseł, Leszek Miller, oceniając noworoczne orędzie prezydenta.
Doradca prezydenta Zełenskiego Mychaiło Podolak powiedział, że o ile przedtem Rosja chciała „zamrozić wojnę”, o tyle dziś już widać po atakach rakietowych, że chce doprowadzić do tego, by Ukraina się poddała. Co to oznacza dla Polski i dla naszego wsparcia dla Ukrainy?
Putin na pewno nie chce zamrażać konfliktu do wyborów prezydenckich w Rosji. Jemu ta wojna jest potrzebna. Potem – zobaczymy. Będzie to zależało też od poziomu wsparcia Zachodu dla Ukrainy. Jednak Rosja, jeżeli to wsparcie będzie utrzymywało się na takim poziomie jak w roku ubiegłym, nie jest w stanie zwyciężyć z całym cywilizowanym światem.
Ale pieniądze są blokowane przez Orbána w UE i republikanów w USA.
Te pieniądze będą. To jest kwestia czasu. Pieniądze z Unii będą dość szybko. Ze Stanów Zjednoczonych może trochę później, ale republikanie nie są w stanie blokować ich skuteczne. To nie jest do wytłumaczenia dla ich elektoratu.
A co Polska powinna teraz zrobić dla Ukrainy?
Odblokować granicę. To jest najważniejsze.
Czyli zgodzić się na sytuację, która krzywdzi polskich przewoźników?
Tutaj potrzebny jest też kompromis. Nie może być tak, że te grupy interesu narzucają kierunek polityczny całemu państwu. Wojna w Ukrainie jest zbyt groźna dla nas, żeby pozostawiać decyzje w rękach przewoźników. Ta blokada jest bardzo trudna dla Ukrainy i niszczy dobre stosunki polsko-ukraińskie. Ukraińcy mówią: „Popieracie, popieracie, ale blokujecie wsparcie dla nas”. Takiej blokady nie ma na granicy z Białorusią czy Rosją, ale jest na granicy z Ukrainą. Protestujący mają swoje interesy, nie patrzą na interes globalny ani na interes państwa polskiego. Trzeba się z nimi dogadywać, ale trzeba też spowodować, by ta blokada została usunięta.