Energetyczna spółka Enea chce dochodzić roszczeń o naprawienie szkody wyrządzonej przez byłe władze tej firmy, które w latach 2018-2019 podejmowały decyzje związane z inwestycją Enei w węglowy blok energetyczny Ostrołęka C. Inwestycja ta miała być jednym ze sztandarowych projektów realizowanych przez obóz polityczny PiS – i ostatnią w Polsce dużą elektrownią na węgiel kamienny. Z powodu zaostrzającej się unijnej polityki klimatycznej inwestorzy mieli jednak problem z pozyskaniem finansowania i ostatecznie projekt zamknięto. Dziś Orlen buduje w tym miejscu blok gazowy, a Enea chce ponad 656 mln zł za wmanewrowanie spółki w inwestycję, która od początku była skazana na porażkę.
/materiały prasowe
- Na naszych oczach kończy się sen poprzedniej ekipy rządzącej o ostatnim wielkim projekcie węglowym w Polsce – bloku C w Elektrowni Ostrołęka;
- Spółka energetyczna Enea, niegdyś współinwestor tego projektu, dziś chce pozwać byłe władze na ponad 656 mln zł za szkody wyrządzone przy podejmowaniu decyzji o angażowaniu się w projekt, któremu od początku wróżono biznesową klęskę;
- Inwestycji w Ostrołęce nie ukończono z powodu niemożności pozyskania finansowania z rynku; wydano za to ponad miliard złotych, nim przystąpiono do rozbiórki już wybudowanych pylonów, zwanych „dwiema wieżami”.
Reklama
Wieczorem 28 grudnia Enea poinformowała, że zwołuje nadzwyczajne walne zgromadzenie na dzień 30 stycznia. Z giełdowego raportu z projektami uchwał na walne wynika, że akcjonariusze będą głosować nad wyrażeniem zgody na dochodzenie przez spółkę roszczeń o naprawienie szkody wyrządzonej przy sprawowaniu zarządu lub nadzoru przeciwko ówczesnym członkom zarządu oraz rady nadzorczej Enea S.A. Szkoda ta – to decyzje podejmowane przez te organy w latach 2018-2019 w związku z budową węglowego bloku w Ostrołęce. W ramach powództwa Enea dochodzi roszczeń w łącznej wysokości 656 mln 165 tys. 462 zł.
Węglowy sen o potędze. Blok w Ostrołęce od początku był skazany na porażkę?
Opalany węglem kamiennym blok C w Ostrołęce miał być ostatnią taką inwestycją w Polsce. Pod koniec drugiej dekady XXI wieku stawało się coraz bardziej jasne, że w naszym miksie energetycznym musimy odchodzić od paliw kopalnych. Trwanie przy węglu kosztowało coraz więcej ze względu na wysokie ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla, a instytucje finansujące niechętnym okiem zaczynały patrzeć na wnioski o udzielanie kredytów dla projektów energetycznych opartych na czarnym paliwie.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości postanowił jednak odmrozić projekt, który koncepcyjnie narodził się jeszcze w 2009 roku. Był to w dużej mierze efekt determinacji Krzysztofa Tchórzewskiego, ministra energii w latach 2015-2019 w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego. Za realizację zabrały się wspólnie Enea i Energa (obecnie część Orlenu) – pierwotnie bowiem był to projekt Energi, w którym w 2016 r. połowę udziałów kupiła Enea. Łopatę wbito uroczyście w 2018 roku. Przetarg na budowę wygrało konsorcjum GE Power i Alstom, które miało wykonać zadanie za kwotę nieco przekraczającą 6 mld zł.
Jednak już wiosną 2020 r. realizację projektu zawieszono. Sprawdziły się obawy o trudności z pozyskaniem środków na rynku i inwestorom nie udało się dopiąć finansowania projektu. Enea pod koniec 2020 r. wycofała się z uczestnictwa kapitałowego w projekcie.
Rozbiórka „dwóch wież” i nowy gazowy projekt
Ostatecznie w marcu 2021 r. rozpoczęła się rozbiórka wybudowanych elementów, przede wszystkim dwóch betonowych pylonów o wysokości 138 metrów, zwanych żartobliwie „dwiema wieżami”. A w czerwcu tego samego roku gruchnęła wiadomość, że Energa – wtedy już będąca własnością Orlenu – chce w tym miejscu budować elektrownię gazową. „Mamy prawo wycofywać się z inwestycji, których rentowność jest zagrożona i kontynuować inne, korzystne” – mówił wówczas prezes Orlenu Daniel Obajtek, przekonując, że kontynuacja budowy „węglowej” Ostrołęki przyniosłaby większe straty niż zaprzestanie realizacji projektu.
Zgodnie z aneksem podpisanym przez Orlen z GE Power, zamiast bloku na węgiel kamienny o mocy 1000 MW zdecydowano o budowie w Ostrołęce bloku parowo-gazowego o mocy 745 MW. Koszt tej nowej inwestycji oszacowano na ok. 2,5 mld zł. Prace wykonane wcześniej przy budowie bloku węglowego zdążyły tymczasem pochłonąć ponad 1 mld zł, zanim zaczęła się rozbiórka.
Enea chce pozwać były zarząd, nadzór i ubezpieczyciela
Powództwo Enei w sprawie naprawienia szkód wynikających z błędnych decyzji inwestycyjnych zostało skierowane przeciwko byłym władzom spółki – w tym m.in. ówczesnemu prezesowi Mirosławowi Kowalikowi, a także Pawłowi Jabłońskiemu, byłemu wiceministrowi spraw zagranicznych, który w 2018 r. zasiadał w radzie nadzorczej Enei, a dziś jest posłem z ramienia PiS. Pozwany ma być również ubezpieczyciel – Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych PZUW.
Jak zaznaczyła spółka, „dochodzenie ww. roszczeń stanowi realizację rekomendacji Najwyższej Izby Kontroli zawartej w wystąpieniu pokontrolnym NIK z dnia 29 czerwca 2021 r”. Istotnie, NIK kontrolował inwestycję w Ostrołęce – i po przeprowadzeniu procedury sprawdzającej stwierdził, że decyzja o rozpoczęciu budowy, podjęta przy braku zapewnienia finansowania dla projektu, była po prostu działaniem niegospodarnym.
Jeśli akcjonariusze na walnym zdecydują o wystąpieniu na ścieżkę sądową, Enea zapewne będzie przekonywać, że zarząd i nadzór spółki nie dochowały należytej staranności w kierowaniu sprawami firmy, brnąc w inwestycję, która od początku skazana była na fiasko.
ENEA
9,1500 -0,0050 -0,05% akt.: 29.12.2023, 09:58
- 9,2700
- 9,2800
- 9,1250
- 9,1550
- 53 433
- 490 432,0950
- 8,3450
- 10,1900
Zobacz również: BEDZIN CEZ COLUMBUS Wyszukaj inne
- Aby wyszukać rozpocznij wpisywanie nazwy waloru
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL