Zużycie i produkcja energii elektrycznej w Polsce mocno spadają. Nasz kraj w pierwszej połowie roku zużył o 4 proc. mniej energii, niż przez pierwsze półrocze 2022 roku. Produkcja elektrowni węglowych spadła zaś aż o jedną piątą. Analitycy mówią wręcz o recesji energetycznej. „Następstwa kryzysu energetycznego dają o sobie znać” – komentują eksperci think tanku Instrat.
/123RF/PICSEL
Reklama
Kryzys energetyczny, który zaczął się w 2021 roku, zachwiał rynkiem energii elektrycznej. Jego opóźnione następstwa wyraźnie dają o sobie znać dopiero dzisiaj – uważają analitycy organizacji Instrat. Eksperci zajmującego się energetyką think tanku wskazują, że z danych o produkcji i, zużyciu energii elektrycznej w Polsce wyłania się obraz recesji. Zmniejsza się i ilość wytwarzanej przez polskie elektrownie energii i jej zużycie w gospodarce.
Bernard Swoczyna, Instrat
Zużycie prądu spada. Najbardziej w przemyśle
Zużycie energii elektrycznej w Polsce spada – wynika z obliczeń Instratu. Eksperci przeanalizowali dane z Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) i Agencji Rynku Energii (ARE). Według pierwszej organizacji, zapotrzebowanie na moc w Polsce w pierwszych 8 miesiącach tego roku spadło aż o 7,4 proc. względem typowych lat ubiegłych. Dane Agencji Rynku Energii pokazują z kolei w pierwszym półroczu spadek zużycia o ponad 4 proc. względem 2022 roku. W przemyśle ten spadek jest jeszcze większy – dane za I kwartał pokazują zużycie mniejsze o 11 proc. niż w pierwszych trzech miesiącach ubiegłego roku.
Za mniejszym zużyciem energii z sieci stoi między innymi zwiększona autokonsumpcja. Chodzi o produkcję prądu z przydomowych czy przyzakładowych instalacji, np. fotowoltaicznych. Zużycie tej energii nie jest analizowane w ogólnopolskich danych z PSE i ARE. Ale to tylko część obrazka.
Instrat szacuje, że nowe instalacje prosumenckie pozwoliły zwiększyć takie „pozasystemowe” zużycie „własnej” energii elektrycznej w pierwszej połowie 2023 roku tylko o niecałe 1 TWh względem poziomu rok wcześniej. W tym czasie spadek zużycia energii przez ogół odbiorców wyniósł prawie 5 TWh, a spadek produkcji w elektrowniach opalanych paliwami węglowymi o prawie 12,4 TWh. A więc 4 terawatogodziny prądu mniej zużytego w Polsce wynika z innych przyczyn.
Więcej fotowoltaiki, ale przede wszystkim mniej zużycia
Spadki zużycia energii z sieci wzięły się więc po prostu z faktu, że nasza gospodarka i gospodarstwa domowe zaczęły w 2023 roku zużywać mniej energii „Ewidentne jest zmniejszenie zużycia energii przez odbiorców końcowych. Przyczyną są najpewniej zarówno skuteczne działania na rzecz efektywności energetycznej, jak i przede wszystkim sytuacja ekonomiczna” – komentuje Swoczyna.
Jeśli chodzi o ten drugi czynnik, to – jak opisywaliśmy na łamach Interii – mniejsze zużycie to efekt między innymi spowolnienia w przemyśle. Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w sierpniu nowe zamówienia w przemyśle spadły o 19,2 proc. rok do roku – a więc o prawie jedną piątą. Jak wskazywali w rozmowie z Interią analitycy, w 2023 roku spadki produkcji notowały do tej pory głownie branże energochłonne, więc za spadkiem produkcji postępowało mniejsze zużycie prądu.
Do tego energia jest po prostu dużo droższa, niż jeszcze kilka lat temu. Ceny giełdowe osiągały w 2021 i 2022 roku nadzwyczaj wysokie poziomy. Dziś ceny są niższe, ale wciąż nawet 2-3 krotnie wyższe niż w latach przed kryzysem – wskazuje Instrat. Zużycie prądu na takim samym poziomie, co np. w 2019 roku, wiązałoby się więc dla firm z dużo wyższymi kosztami.
Co więcej, mimo że efekty szoku energetycznego były łagodzone przez różne formy wsparcia rządowego, to i tak wiele przedsiębiorstw musi kupować energię po podwyższonych cenach ze względu na obowiązujące je umowy. Zaś „notowania kontraktów terminowych na następne lata sugerują utrzymanie się historycznie wysokich cen nośników energii” – podaje Instrat. W nadchodzących latach może nie być więc znacznie taniej niż teraz.
Firmy oszczędzają energię
Droga energia mogłaby się okazać barierą dla przemysłu. Ale, jak wskazuje think tank, oszczędzanie na prądzie to jednak nie jest prosta wypadkowa aktualnie gorszej koniunktury. Ten trend wcale nie musi odejść do lamusa jeśli sytuacja na rynku energii się ustabilizuje. Zdaniem Instratu, choć brak przekrojowych danych na ten temat, można przypuszczać, że szok energetyczny na stałe obniży energochłonność w wielu branżach.
Już teraz co trzecia ankietowana mała i średnia firma potwierdza, że stara się po prostu zmniejszyć zużycie prądu – wynika z badań GFK Polonia na zlecenie ING przytaczanych przez Instrat. Przedsiębiorstwa robią to za pomocą albo efektywniejszego wykorzystania energii, albo instalowania własnych źródeł energii. Duże firmy i zakłady przemysłowe chcą zużywać mniej prądu – niezależnie od poziomu produkcji – jeszcze częściej. Wdrożenie działań w tym zakresie deklaruje ponad połowa (53 proc.) ankietowanych przedsiębiorstw.
„Nawet wśród firm, które nie planują działań na rzecz efektywności energetycznej, można przewidywać, że będzie ona sukcesywnie wdrażana dzięki presji kosztowej, konkurencji z firmami stosującymi takie rozwiązania, a także zmianą rozwiązań proponowanych przez dostawców technologii na bardziej energooszczędne” – uważa Swoczyna. A trwałe zmniejszanie zależności od kupowania prądu z sieci może złagodzić hamujący dla aktywności gospodarczej efekt wysokich cen prądu.
Przedsiębiorcy sobie poradzą, gorzej z elektrowniami
Dzięki takim działaniom przemysł na dłuższą metę może sobie poradzić – ale Instrat stawia pytanie o dalszy los jednej z ważnych jego gałęzi. Chodzi o energetykę. Duże elektrownie, przede wszystkim węglowe, mogą się okazać największym przegranym obecnej sytuacji, uważa Bernard Swoczyna.
Bernard Swoczyna, Instrat
Jak tłumaczy ekspert, powodem jest niska elastyczność bloków węglowych – czyli ograniczone możliwości częstego i niskokosztowego zmniejszania poziomu produkcji. To powoduje, że elektrownie węglowe, nawet te o wysokiej sprawności i niższych kosztach, są relegowane do pracy na niskim obciążeniu przez większą część doby, aby zwiększyć produkcję w godzinach wieczornych – tłumaczy Swoczyna.
Tymczasem wtedy niska generacja prosumentów pokrywa się z wysokim zapotrzebowaniem wielu odbiorców. Widać to już w danych za I połowie 2023 roku. Spadek produkcji w elektrowniach węglowych wyniósł wtedy aż 12,4 TWh względem roku ubiegłego. Efekt? „Obniżanie rocznego wolumenu sprzedaży, połączone z koniecznością bardziej „agresywnej” regulacji mocy, obniża rentowność elektrowni o wysokich kosztach stałych, czyli obecnie np. kombinatów łączących produkcję prądu z węgla brunatnego z jego wydobyciem” – czytamy w analizie.
Czeka nas fotowoltaiczna rewolucja
Jeśli funkcjonowanie rynku energii się nie zmieni, ucierpnią zresztą nie tylko elektrownie węglowe. Już za kilka lat – zdaniem Instratu – coraz większa popularność instalacji prosumenckich (takich jak fotowoltaika) sprawi, że w godzinach korzystnych dla ich pracy ich właściciele nie będą zainteresowani odbiorem energii z sieci, nawet jeśli będzie stosunkowo tania.
To zaś spowoduje to obniżenie konkurencyjności wielu rodzajów elektrowni. Najbardziej ucierpią duże instalacje słoneczne czy elektrownie cieplne bez możliwości magazynowania energii. Ale w długim terminie zagrożona jest rentowność wszystkich mało elastycznych technologii wytwórczych, również elektrowni jądrowych – prognozuje Swoczyna.
Jego zdaniem rozwiązaniem tego problemu mogłoby być promowanie rozwiązań związanych z magazynowaniem i rynkiem energii. „Rekomendujemy, aby mocniej promowane było kupowanie i sprzedaż energii po cenach dynamicznych, a także rozszerzenie rynku usług sieciowych o działania konieczne dla prawidłowego działania systemu przy dużym udziale elektrowni innych niż konwencjonalne” – podsumowuje Instrat.
Martyna Maciuch
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL