To będzie próba dla związków Nowogrodzkiej z Pałacem Prezydenckim – stwierdza jeden z działaczy PiS. Szef Jarosław Kaczyński bardzo pragnie, aby prezydent Karol Nawrocki zaakceptował regulacje prozwierzęce, pomimo dochodzących sygnałów, iż tego nie uczyni.
Wiktor Ferfecki
Reklama
Z tego artykułu dowiesz się:
- Jakie zasadnicze rozbieżności polityczne łączą się z ustawami prozwierzęcymi między Jarosławem Kaczyńskim a prezydentem Karolem Nawrockim?
- Czemu ustawy dotyczące przetrzymywania psów na uwięzi oraz hodowli zwierząt dla futer wywołują spory w szeregach prawicy?
- Jakie podejście do ustaw prezentują rolnicy oraz organizacje działające na rzecz praw zwierząt?
- Jakie potencjalne konsekwencje polityczne mogą wyniknąć z prezydenckiego sprzeciwu?
– Obecnie sytuacja wygląda tak, że prezes PiS wyraźnie obawia się o decyzję prezydenta. Otwarcie mówi, iż nie będzie to proste, ponieważ według niego dostęp do Pałacu Prezydenckiego i posłuch u Karola Nawrockiego posiadają rolnicy, natomiast organizacje prozwierzęce już nie – relacjonuje „Rzeczpospolitej” osoba dobrze obeznana z otoczeniem Jarosława Kaczyńskiego. Jej zdaniem prezes PiS wyczekuje od prezydenta aprobaty dwóch regulacji prozwierzęcych.
Reklama Reklama
Pierwszą z nich Parlament przyjął pod koniec września i zakłada całkowity zakaz trzymania psów na uwięzi. Formalnie już teraz jest to ograniczone, a psy mogą być na łańcuchach przez maksymalnie 12 godzin w ciągu doby, jednak podczas kontroli trudno jest stwierdzić, jak długo zwierzę rzeczywiście spędziło na uwięzi, więc to uregulowanie jest uważane za nieskuteczne. Zatwierdzona przez Parlament ustawa stanowi, że na łańcuchach w ogóle nie będzie można trzymać zwierząt, wprowadza także minimalne wymogi dotyczące powierzchni kojców.
Czytaj więcej:
Raporty ekonomiczne Koniec futrzarskiego biznesu. Nawet PiS zagłosował za zakazem
Pro
Drugą z ustaw Parlament uchwalił w połowie października. Dotyczy ona zakazu hodowli zwierząt na futra, a konkretnie norek, ponieważ ten gatunek zdecydowanie dominuje w polskiej hodowli. Właściciele prowadzący fermy będą zobligowani do zakończenia działalności do końca 2033 r., a ci, którzy zrobią to do 2031 r., otrzymają rekompensatę.
Reklama Reklama Reklama
I choć terminy uchwalenia tych ustaw różnią się o około dwa tygodnie, z powodu prac w Senacie obie trafiły do prezydenta jednocześnie – 12 listopada. Termin na podjęcie decyzji upływa 3 grudnia. Co zrobi? Z politycznego punktu widzenia sytuacja nie jest jednoznaczna, ale więcej wskazuje na to, że prezydent odrzuci obie ustawy. W Parlamencie klub PiS okazał się podzielony, a sprzeciw wyraziła Konfederacja, której wyborcy pomogli Nawrockiemu w uzyskaniu urzędu prezydenta. I ta druga otwarcie zaapelowała o prezydencki sprzeciw w sprawie zakazu hodowli zwierząt na futra.
Z Pałacu Prezydenckiego napływają już informacje o możliwym odrzuceniu ustaw prozwierzęcych
– Szef Biura Prezydenta Zbigniew Bogucki podczas spotkań wprost komunikuje, że gdyby to od niego zależało, to zawetowałby obie ustawy – mówi jeden z naszych informatorów. To informacje nieoficjalne, jednak jedna z osób z otoczenia prezydenta nawołuje do weta wprost, pod imieniem i nazwiskiem. Mowa o Tomaszu Obszańskim, doradcy Karola Nawrockiego i przewodniczącym NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych. – Będę rekomendował prezydentowi weto wobec tej ustawy. Rozmawiałem z większością organizacji rolniczych i wszyscy liczą na weto, ponieważ nie można eliminować gałęzi gospodarki, która generuje zyski dla Skarbu Państwa – mówił w październiku o ustawie zakazującej hodowli na futra.
Polityka Karol Nawrocki powołał swoich doradców. Na liście m.in. prof. Nowak i Beata Kempa
Jacek Saryusz-Wolski, Beata Kempa, Błażej Poboży, prof. Andrzej Nowak, Wanda Buk – między innymi…
Wśród aktywistów prozwierzęcych często spotyka się przekonanie, że hodowcy mają dostęp do Biura Prezydenta, czego potwierdzeniem ma być wpis w mediach społecznościowych dokumentujący wizytę w Pałacu Prezydenckim Szczepana Wójcika, najistotniejszego hodowcy norek w Polsce. O prawdopodobnym wecie może też świadczyć wypowiedź Karola Nawrockiego z kampanii wyborczej. – Nie dla „piątki dla zwierząt” – powiedział w maju w rozmowie ze Sławomirem Mentzenem, odnosząc się do głośnego, niezrealizowanego projektu złożonego w 2020 r. przez PiS, przewidującego między innymi zakaz trzymania psów na łańcuchach i hodowli zwierząt futerkowych.
I tego rodzaju sygnały stanowią problem dla Jarosława Kaczyńskiego. Przyczyna? Ma całkowicie odmienne przekonania niż Nawrocki.
Jarosław Kaczyński od lat promuje projekty prozwierzęce. Nawet wbrew części swoich członków partii
O swoim wsparciu dla zakazu hodowli zwierząt na futra prezes PiS wspomina od dawna. Na przykład w 2017 r. Kaczyński niespodziewanie pojawił się w spocie fundacji Viva!, a następnie nagrał się na potrzeby filmu wyemitowanego podczas konferencji w Parlamencie Europejskim. – Niech futra staną się przeszłością, by na świecie było mniej cierpienia zwierząt – zachęcał.
Reklama Reklama Reklama
W pierwszej kadencji rządów PiS poparł nawet ustawę zakazującą hodowli norek, która ostatecznie nie została wniesiona do Parlamentu, a do właściwej ofensywy przeszedł po wyborach w 2019 r. – To jest naprawdę istotne, tutaj dzieje się wiele złych rzeczy i naprawdę musimy temu złu przeciwdziałać. Każdy uczciwy człowiek powinien poprzeć tę ustawę – powiedział w nagraniu na TikToku, zapowiadającym wniesienie „piątki dla zwierząt”. A następnie dążył do uchwalenia tego projektu, mimo że wywołał on kryzys w PiS i rezygnację ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego.
Prezes chciałby udowodnić, że ma wpływ na prezydenta
Dlatego nasi rozmówcy z otoczenia prezesa PiS wspominają o rosnącym napięciu w oczekiwaniu na decyzję Nawrockiego. – Z jednej strony, prezes nie pragnie wywierać presji na prezydenta w sprawie łańcuchów i norek, z drugiej jednak, chciałby pokazać, że ma na niego wpływ. Bo jeśli nie będzie go miał w tej sprawie, to czy będzie go miał w innych? – pyta retorycznie osoba z otoczenia prezesa PiS. I dodaje, że Kaczyński „liczy na rozsądek ze strony prezydenta”. Chodzi o to, że ustawa zakazująca hodowli zwierząt na futra nie jest wcale jednoznacznie negatywnie oceniana przez hodowców.
O akceptację prezydenta apelują organizacje prozwierzęce, a hodowcy nie są wcale całkowicie przeciwni ustawie
Przykład? Daniel Żurek z Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych oświadczył po jej uchwaleniu, że nie będzie zabiegać o prezydenckie weto. Dodał, że potrzebny byłby dłuższy okres przejściowy – najlepiej dziesięcioletni, ale i tak uchwalony przez Parlament ośmioletni okres stopniowego wygaszania hodowli zwierząt futerkowych to „absolutne minimum”.
Branża futerkowa wie, że znajduje się pod ścianą
Reklama Reklama Reklama
Odmiennie ustawę ocenia ikona branży futerkowej, czyli Szczepan Wójcik. – Ustawa uchwalona przez Parlament jest prawem absolutnie złym, krzywdzącym, uderzającym w polskie rolnictwo i w polską gospodarkę. Rolnicy zastanawiają się, który sektor produkcji rolnej będzie następny. W szczególności zaniepokojeni są hodowcy drobiu – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Jednak nawet on nie ukrywa, że branża futerkowa zdaje sobie sprawę ze swojej trudnej sytuacji. – Nie zgadzamy się z tą ustawą, co nie zmienia faktu, że sytuacja jest dość specyficzna, bo Bruksela umieściła norkę na liście gatunków inwazyjnych. Dziś dokonujemy wyboru: czy mieć dwa lata hodowli, czy osiem przy niezmienionych warunkach, jak przewiduje ustawa uchwalona przez Parlament – tłumaczy, dodając, że on osobiście uszanuje każdą decyzję prezydenta.
Opinie Ekonomiczne Marzena Tabor-Olszewska: Noszenie futer to żadna konieczność. To fanaberia
– Marzena, czy ty masz futro? – zapytał na kolegium kolega. – Ależ skąd? Oczywiście, że nie mam!…
Do tego dochodzi coraz silniejszy lobbing aktywistów prozwierzęcych. Kilka dni temu grupa ok. 30 prawników skierowała do prezydenta apel o zaakceptowanie ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futra. – Zorganizowaliśmy szereg akcji związanych z pisaniem listów do prezydenta, np. w Góreczkach, siedzibie największej fermy norek, gdzie pod apelem do Karola Nawrockiego podpisywali się mieszkańcy. Niedawno opublikowaliśmy wyniki badania CBOS, z którego wynika, że 66 proc. Polaków oczekuje, iż prezydent zatwierdzi ustawę zakazującą hodowli zwierząt na futra. Zaprosiliśmy też parę prezydencką do uczestnictwa w Dniu Bez Futra w Kawęczynie, kolejnej wsi, której mieszkańcy muszą znosić uciążliwe sąsiedztwo ferm zwierząt futerkowych – opowiada Marta Korzeniak, koordynatorka kampanii „Cena Futra” w stowarzyszeniu Otwarte Klatki.
Paweł Suski z KO, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Praw Zwierząt, oznajmia, że jest przygotowany na każdą decyzję prezydenta. – Przygotowujemy się także oczywiście na możliwość weta. W tej sytuacji będziemy starali się rozmawiać z posłami PiS – tłumaczy. Po co? Ponieważ, zdaniem Suskiego, może udać się utworzyć większość pozwalającą odrzucić prezydencki sprzeciw. – Trzeba do tego trzech piątych Parlamentu, czyli 276 posłów. Za ustawą łańcuchową głosowało 280 posłów, za zakazem hodowli na futra aż 339. Gdyby prezes Kaczyński pragnął dać Nawrockiemu do zrozumienia, miałby ku temu znakomitą okazję – uzupełnia.



