Czy PiS skłóci Konfederację? Szymański: Rozbawia mnie to. Dziwią się, że mamy odmienne zdania.

Nawołuję, by liderzy partii rządzącej skoncentrowali swoje działania na wizji przyszłej Polski, o którą pragniemy zabiegać, a nie na nieustannym poszukiwaniu sposobów, by zaszkodzić innym w celu zwiększenia własnej popularności. To brak odpowiedzialności, wręcz rażący brak odpowiedzialności – stwierdza w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” poseł z ramienia Konfederacji i Ruchu Narodowego, Krzysztof Szymański.
Czy PiS skłóci Konfederację? Szymański: Rozbawia mnie to. Dziwią się, że mamy odmienne zdania. - INFBusiness

Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak

Foto: PAP, Piotr Polak

Artur Bartkiewicz

Reklama

„Rzeczpospolita”: Czy afera powiązana z transakcją sprzedaży parceli o strategicznym znaczeniu dla projektu CPK stanowi dla Konfederacji swoiste, parafrazując klasyka, „polityczne eldorado”? Partia rządząca i główna opozycja wzajemnie przerzucają się odpowiedzialnością, zaś Konfederacja, poprzez słowa Sławomira Mentzena, konstatuje, że „PiS dokonał kradzieży działki, a PO to ukrywała”.

Krzysztof Szymański: Nie życzyłbym sobie, abyśmy traktowali to zdarzenie jako „polityczny skarb” lub poszukiwali na nim korzyści. To przede wszystkim prawdziwa tragedia dla naszego społeczeństwa. Rozmawiamy o bardzo ważnym przedsięwzięciu o charakterze strategicznym, które miało być dla nas mocnym impulsem rozwojowym. A po raz kolejny zderzamy się z nadużyciami. Zatem nasze stanowisko wynika głównie z troski o powszechne dobro, o to, by Rzeczpospolita postępowała naprzód. Jeśli mielibyśmy sięgnąć po jakąś metaforę dla opisania tej sytuacji, to jest to podanie nam piłki. Słyszałem określenia, że to jest afera KOWR-u. Nie lubię tego rodzaju odpersonalizowania błędów. Nagle okazuje się, że każda wpadka jest bezpańska i nikt nie zamierza się do niej przyznać. A przecież istniał jakiś nadzór, było przywództwo polityczne. To nie jest afera KOWR, lecz afera politycznego kierownictwa w okresie, gdy doszło do zbycia terenu. Nie funkcjonowaliśmy jednak od tego czasu w izolacji. Aktualny rząd sprawuje władzę już niemal dwa lata, miał wszelkie narzędzia, by tę transakcję cofnąć, podjąć jakieś kroki w tej kwestii. Martwi mnie, że w Polsce potrzebujemy interwencji dziennikarskiej, aby nieprawidłowości ujrzały światło dzienne. Moim zdaniem świadczy to o niedostatecznym nadzorze nad instytucjami. Jeśli powodzenie państwa polskiego zależy od dziennikarzy, którzy przecież nie dysponują wglądem we wszystkie dokumenty, to mamy do czynienia z karykaturą sprawowania władzy.

Reklama Reklama Czy PiS skłóci Konfederację? Szymański: Rozbawia mnie to. Dziwią się, że mamy odmienne zdania. - INFBusiness Nieruchomości Przełom w sprawie działki pod CPK. Co skłoniło Piotra Wielgomasa do jej zwrotu

Działka w Zabłotni niezbędna do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego wraca do zasobu Skarbu P…

Czy wierzy pan byłemu przedstawicielowi rządu ds. budowy CPK Marcinowi Horale oraz ministrowi rolnictwa Robertowi Telusowi, że nie posiadali wiedzy o tej sprawie?

Analizując, jak przebiegała transakcja sprzedaży, trudno uniknąć wrażenia, że ma to znamiona jakiegoś działania sprzyjającego korupcji. Każdy, kto próbował przeprowadzić jakąkolwiek inwestycję, spotkał się z określonymi terminami, z całą machiną biurokratyczną i wie, że nie jest możliwe zrealizowanie tego typu transakcji w tak ekspresowym tempie. Stąd wypływa dla mnie oczywisty wniosek: konieczna była ingerencja z zewnątrz, pewien nacisk, aby ta transakcja została sfinalizowana jak najszybciej. Powstaje pytanie, skąd ten nacisk pochodził, jak wysoko ta decyzja była podjęta. Nie możemy wykluczyć, że minister rolnictwa posiadał o tym wiedzę, ponieważ jego resort musiał zatwierdzić sprzedaż. Ten, kto sprawuje zarządzanie, ponosi pełną odpowiedzialność, w tym za rezultaty pracy swojego zespołu. Z drugiej strony, jestem w stanie wyobrazić sobie, że Marcin Horała nie nadzorował bezpośrednio tej sprawy, bo prawdopodobnie nie był w stanie doglądać wszystkiego naraz. To jednak ukazuje brak kontroli operacyjnej nad realizowanym projektem. Jeżeli pełnomocnik CPK nie był w stanie zabezpieczyć gruntów, to oznacza, że nie wykonał należycie swojego zadania.

A co pana zdaniem wydarzyło się po stronie obecnego rządu? Wydaje się, że ta sytuacja powinna być dla nich korzystna, mogliby ją spożytkować politycznie, gdyby nagłośnili ją w 2024 roku lub przed wyborami prezydenckimi.

Na wstępie zaznaczę, że nie mam pewności, jakie są ich motywacje. Jednak nie bez znaczenia jest fakt, że wspomniany przedsiębiorca (chodzi o kierownictwo spółki Dawtona – red.) wspierał finansowo otoczenie Koalicji Obywatelskiej, zatem możliwe, że nie chcieli poruszać tego tematu, aby uniknąć problemów. Być może ocenili, że sprawa nie posiada wystarczającego potencjału politycznego, ponieważ w ciągu ośmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości nagromadziło się wiele różnorodnych nieprawidłowości i afer.

Reklama Reklama Reklama

Rozliczenie to tryb dokonany, natomiast ten rząd rozlicza, ale nikogo jeszcze nie rozliczył

Krzysztof Szymański, poseł Konfederacji

Ale to jest CPK, flagowa inwestycja PiS.

Gdyby zająć się wszystkimi nadużyciami, nie wystarczyłoby czasu na rządzenie. I szczerze mówiąc, moja ocena obecnej sytuacji jest taka, że rozliczenia, które są niezbędne, tak bardzo zdominowały dyskurs publiczny oraz działania obecnego rządu, że nie dostrzegam należytego zarządzania Polską. Wydaje się, jakby cała rzeczywistość stanęła w miejscu, a przyszłość Polski została odłożona na później, aby dokonać rozliczenia poprzedników.

Sprzedaż działki pod CPK

Sprzedaż działki pod CPK

Foto: PAP

Być może obecnej, szerokiej koalicji rządzącej, najłatwiej jest spełnić tę część obietnic wyborczych? Zwłaszcza w sytuacji, gdy prezydentem został Karol Nawrocki i wiele zmian ustawowych jest niemożliwych z uwagi na perspektywę prezydenckiego weta.

Niewątpliwie łatwiej jest oskarżać, niż efektywnie i odpowiedzialnie zarządzać. Ale jedno zastrzeżenie jest istotne: rozliczenie to tryb dokonany, natomiast ten rząd rozlicza, ale jeszcze nikogo nie pociągnął do odpowiedzialności…

…pogoń za sensacją może być bardziej pociągająca, wywołuje wrażenie, że coś się dzieje

Może jest bardziej interesująca dla komentatorów, bo dostarcza tematów do dyskusji. Jednak dla Polski, dla naszych obywateli, taka sytuacja nie jest optymalna. Należy to zrobić sprawnie, skutecznie, zakończyć te sprawy i skoncentrować się na rządzeniu Polską. Działać na rzecz przyszłości nas wszystkich. Proszę zwrócić uwagę, że mniej więcej raz na miesiąc zmienia się postać, wokół której skupia się dyskusja dotycząca nieprawidłowości za czasów poprzedniego rządu. Kiedy dany temat zaczyna wygasać, po upływie miesiąca uwaga nagle przenosi się na inną osobę, potem na kolejną, i tak dalej. To już trwa dwa lata. Chciałbym zobaczyć jakieś realne efekty.

Być może jest w tym strategia polityczna. Donald Tusk podczas konwencji zjednoczeniowej KO wspominał o tym, że wybory w Polsce to starcie dobra ze złem. Może chodzi o to, aby wyborcy nie zapomnieli, jak zła jest druga strona.

Jestem bardzo odległy od tego typu stwierdzeń. Jako nacjonalista – choć może to idealistyczna wizja świata – uważam, że pewna zdolność do zgody narodowej w imię interesów strategicznych jest kluczowa. Jeśli fundamentem polityki ma być tworzenie takiego podziału: my jesteśmy dobrzy, a ci po drugiej stronie są źli, podczas gdy przeciwna strona twierdzi dokładnie to samo, to znajdujemy się w naprawdę trudnej sytuacji. Preferowałbym, abyśmy ścierali się na płaszczyźnie wizji, koncepcji, metod realizacji, analizy potencjału naszych kadr, a nie poprzez moralizatorskie osądy, gdzie niezależnie od naszych działań, jesteśmy tymi dobrymi, a oni, bez względu na wszystko, są źli i nie powinni rządzić. Obecnie jednak tak to wygląda.

Reklama Reklama Reklama Czy PiS skłóci Konfederację? Szymański: Rozbawia mnie to. Dziwią się, że mamy odmienne zdania. - INFBusiness Polityka Sondaż: Które partie są dla Polaków ugrupowaniami drugiego wyboru? Dwie się wyróżniają

Ogólnopolska Grupa Badawcza opublikowała wyniki sondażu przeprowadzonego między 23 a 27 październ…

W takim razie wy, jako Konfederacja, trzecia siła na polskiej scenie politycznej, jesteście w niekomfortowej sytuacji. Ponieważ jedna z partii, które w ten sposób przedstawiają sytuację i do których macie wiele zastrzeżeń, będzie musiała być waszym partnerem koalicyjnym.

To jest odmienna interpretacja tej układanki politycznej niż ta, którą ja wyznaję. Czuję się zmęczony dyskusją polityków na temat nas samych. Uwielbiamy o tym mówić, dziennikarze również chętnie debatują o tym, kto z kim, z jakiego powodu, jak. Uważam, że brakuje pytania o cel. Co chcemy osiągnąć? Do czego dążymy? Jak ma wyglądać Polska? Według mnie wszelkie sojusze, porozumienia powinny opierać się przede wszystkim na celach, które chcemy zrealizować. Konfederacja to koalicja dwóch różnych środowisk politycznych: Ruchu Narodowego Krzysztofa Bosaka i Nowej Nadziei Sławomira Mentzena. Nie jesteśmy identyczni. Jednak pewne wspólne cele strategiczne oraz wizja Polski pozwoliły nam na efektywną współpracę od wielu lat. Również dzięki konkurencji, która jest konstruktywna. W ten sam sposób rozumiem politykę parlamentarną. Posiadamy konkretną wizję silnej Polski, do której dążymy. Jeśli jakiekolwiek środowisko polityczne pragnie przyłączyć się do budowy takiej Polski, zapraszamy. To pytanie nie jest skierowane do mnie, z kim chcę wejść w koalicję. To pytanie do nich: czy okażą wystarczającą odpowiedzialność za Polskę, aby do nas dołączyć.

Czy PiS skłóci Konfederację? Szymański: Rozbawia mnie to. Dziwią się, że mamy odmienne zdania. - INFBusiness

Foto: Paweł Krupecki

Lecz zachowajmy proporcje. Wszystko wskazuje na to, że nie będziecie głównym rozgrywającym, a w sondażach jesteście trzecią siłą. Aby zrealizować swój program, musicie wejść do rządu.

Nie zgodzę się z tezą, że coś musimy. Rozpocząłem swoją działalność społeczno-polityczną 17 lat temu. Przez kilka lat angażowałem się społecznie, zdobywałem doświadczenie w sferze społecznej i organizacyjnej. Następnie wkroczyliśmy w świat polityki. Początkowo, można rzec, nie szło nam najlepiej. Mieliśmy swoją wizję, swoje wartości i cele, ale postanowiliśmy nie dołączać do innych tylko dlatego, że jest to łatwiejsze, lecz realizować to, w co wierzymy. Praktycznie od podstaw zaczęliśmy budować nowy ruch polityczny, Ruch Narodowy. W pierwszych wyborach nie przekroczyliśmy 1%. Do dziś pamiętam wieczór wyborczy, kiedy otwieraliśmy szampana, świętując przekroczenie tego progu. Potem było 2%, 3%, nawiązanie współpracy. Stopniowo się rozwijamy. Rozumiem tę drogę jako wierność swoim wartościom i ideałom, a nie jako dążenie do jak najszybszego zdobycia władzy. Już teraz, jako opozycja, możemy wywierać wpływ na pewne sprawy. Wielokrotnie nasze głosy okazywały się decydujące. Ponadto to, co chcemy zaoferować Polakom, to nowa jakość rządzenia. Nie uważam, że jesteśmy do czegoś zobowiązani. Aktualnie nic nie musimy. Możemy kontynuować pracę, prezentować Polakom naszą jakość, ukazywać naszą wizję Polski.

Czy taka postawa nie jest jednak pewnym zagrożeniem? Był polityk, który deklarował wprowadzenie nowej jakości do polskiej polityki – Szymon Hołownia. A gdy ostatecznie wszedł do koalicji, wyborcy poczuli się zawiedzeni. Czy wy, prezentując obecnie tak niezłomne stanowisko, nie wystawiacie się na podobne ryzyko w przyszłości?

To nie jest brak kompromisów, tylko lojalność wobec wartości. Pamiętam, jak niektórzy politycy i dziennikarze sugerowali, że nie możemy wiecznie pozostawać poza parlamentem i powinniśmy dołączyć do większego ugrupowania. Okazało się, że nie musieliśmy, a kluczem była praca. Później, po wejściu do parlamentu, słyszeliśmy, że musimy się z kimś dogadać, bo inaczej zawsze będziemy zajmować piąte, szóste miejsce w sondażach i walczyć o przetrwanie. Okazało się, że to nieprawda. Teraz jesteśmy trzecią siłą i słyszymy, że musimy porozumieć się z jednymi albo drugimi, bo nie możemy wiecznie być w opozycji. Jestem jednak przekonany, że wystarczy pracować. Jeśli będziemy to robić, to po pewnym czasie będziemy mogli wdrażać nasz program zgodnie z naszymi przekonaniami. W przypadku Szymona Hołowni mówimy o konstrukcie bez realnych podstaw, który pojawił się nagle. Hołownia nie miał wcześniej żadnego doświadczenia. Co więcej, nie stworzył wokół siebie żadnego środowiska politycznego. To byli głównie ludzie zebrani przypadkowo. Nowa jakość, o której wspominam, to nie nagłe pojawienie się znikąd. Za nami kilkanaście lat ciężkiej pracy od zera.

W kontekście potencjalnego koalicjanta, czyli PiS-u, nie sposób nie zauważyć, że traktuje was obecnie jako głównego przeciwnika, niemal na równi z KO. Jednocześnie ataki koncentrują się na Sławomirze Mentzenie i Nowej Nadziei. Nie sądzi pan, że PiS chciałby was podzielić, porozumieć się wyłącznie z Ruchem Narodowym?

To jeden z głównych zarzutów, jakie mam wobec Prawa i Sprawiedliwości. Partia, która dotychczas dominowała na prawicowej scenie politycznej, przyzwyczaiła się do roli hegemona. W konsekwencji nie akceptuje obecności innego bytu po prawej stronie, szczególnie jeśli jest on stabilny, rozwija się i ma tendencję wzrostową. To mnie rozbawia, przyznam szczerze, ponieważ zachowują się, jakby odkryli, że nie jesteśmy identyczni, że nie jesteśmy monolitem, podczas gdy w momencie zakładania Konfederacji byliśmy świadomi tych różnic. To tak, jakby ktoś odkrył dla nas oczywistą prawdę i teraz uznał, że to najlepszy sposób na naszą dezintegrację. Jeśli tak doświadczone środowisko polityczne sięga po takie metody, to oznacza, że nie dba o Polskę, nie zależy im na docenieniu nie nas, ale osób, które na nas głosują. Zamiast się nad tym zastanowić, przeanalizować, co robili źle, co mogliby robić lepiej dzięki nam, nawiązać dialog, zdecydowali się na rozgrywkę polityczną, próbę nas zniszczenia. PiS nieustannie mówi o państwie, o Polsce, o przyszłości, o wspólnocie, ale w rzeczywistości osłabia wspólnotę narodową poprzez ostracyzm polityczny wobec prawicowych polityków. Albo pełna dominacja, albo nie ma o czym rozmawiać. To nie jest współpraca nastawiona na dobrobyt Polski.

Reklama Reklama Reklama

Czy może pan dziś wykluczyć sytuację, w której po wyborach zgłosi się do was na przykład Przemysław Czarnek i zaproponuje budowę koalicji, ale bez Nowej Nadziei, a Ruch Narodowy odpowie: zgoda.

To tworzenie scenariuszy z gatunku „co by było, gdyby”, w sytuacji, gdy prawdopodobieństwo ich realizacji jest niemożliwe do oszacowania.

Mówił pan jednak o wierności wartościom. Liczyłem na jednoznaczną odpowiedź.

Ale na jakie konkretnie pytanie mam odpowiedzieć? Czy chce pan, abym zagwarantował, że coś wydarzy się na scenie politycznej za dwa lata?

Czy PiS skłóci Konfederację? Szymański: Rozbawia mnie to. Dziwią się, że mamy odmienne zdania. - INFBusiness Polityka Konrad Berkowicz zatrzymany w sklepie. Grzegorz Płaczek: Jest roztrzepany, popełnił błąd

– Czy naprawdę Polacy mają uwierzyć, że taka osoba pójdzie i będzie próbować wynieść ze sklepu pa…

Nie, że nie dacie się podzielić PiS-owi, że PiS nie skłóci was z Nową Nadzieją.

Jestem przekonany, że nasza współpraca z Nową Nadzieją w ramach Konfederacji przebiega dotychczas tak sprawnie, że nie widzę żadnych powodów, by to stwierdzenie mogło być w jakikolwiek sposób uzasadnione. Jedynym środowiskiem, które sieje tego typu niepewność, jest właśnie PiS, które uważa, że jeśli będzie nieustannie podsycać konflikty między nami, to być może kiedyś uda mu się nas skłócić. To jest według mnie nierealne. Aktualnie ta współpraca naprawdę dobrze się rozwija. I naprawdę apeluję, aby politycy PiS-u skoncentrowali się na tym, o jaką Polskę zamierzamy walczyć, a nie na ciągłym poszukiwaniu słabych punktów u innych, aby zdobyć większe poparcie. To jest nieodpowiedzialne, skrajnie nieodpowiedzialne.

A czy w momencie, gdy zaczęliście krytykować KO i PiS za aferę CPK, nie pokrzyżował wam nieco planów Konrad Berkowicz i sprawa jego zakupów w Ikei?

To jedynie incydent, który nie powinien zakłócić naszych planów.

Reklama Reklama Reklama

Ale wypadliście przez to mniej poważnie.

Nie chcę tego umniejszać. Uważam jednak, że skala tego zdarzenia jest zupełnie inna. Na początku byłem zaskoczony, wręcz zdumiony. To jednak burza w szklance wody. Wiadomo, że jako politycy powinniśmy unikać głupich zachowań. Trzeba zachować pewien poziom i styl. Jeśli dochodzi do takich sytuacji, nie można udawać, że nic się nie stało. Należy jednak zachować adekwatność w ocenie całej sytuacji. Jestem przekonany, że kolega Berkowicz jest w stanie to wyjaśnić. Z tego, co wiem, nie zasłaniał się immunitetem i przyjął mandat.

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *