– Prawo może być dobre tylko wtedy, gdy jest proste i powszechnie rozumiane. Najlepszym sposobem na uszczelnienie np. systemu podatkowego jest jego radykalne uproszczenie – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą“ Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
rbi
W ostatniej edycji Indeksu Percepcji Korupcji Transparency International (Corruption Perception Index – CPI) Polska spadła w rankingu państw na 45 miejsce i jest to najgorszy wynik od 2012 r. Centrum im. Adama Smitha od początku lat 90 zajmuje się problematyką korupcji. Co Pana zdaniem jest powodem tego regresu?
– Jeżeli weźmiemy pod uwagę dwa indeksy, i korupcji, i wolności gospodarczej to zauważymy, że im mniej w danym państwie jest wolności gospodarczej, tym więcej jest korupcji. Polska cały czas spada w rankingu wolności gospodarczej. Według najnowszego raportu Instytutu Frasera Economic Freedom of the World (EFW), którym współtworzy Centrum im. Adama Smitha Polska znalazła się na 70 miejscu wśród 165 państw uwzględnionych w tym rankingu. Najgorsze miejsce wśród państw Unii Europejskiej dzielimy z Kambodżą, Gambią i Grecją. Główny powód tego stanu rzeczy to permanentne wkraczanie rządu w niemal wszystkie obszary życia gospodarczego i społecznego i rozszerzanie władzy biurokracji.
Zdumiewa mnie stan umysłu polityków, którzy mają zuchwałość chwalić się przed opinią publiczną liczbą stron uchwalonych aktów prawnych, i że za ich kadencji pobito kolejny rekord, jeżeli chodzi o jeszcze większą liczbę stron dziennika ustaw, niż za poprzedników. Przecież im więcej prawa, tym więcej korupcji, a mniej wolności.
Dobre prawo pozwala na skuteczną walkę z korupcją.
– Prawo może być dobre tylko wtedy, gdy jest proste i powszechnie rozumiane. Najlepszym sposobem na uszczelnienie np. systemu podatkowego jest jego radykalne uproszczenie. Im bardziej próbuje się uszczelniać system poprzez dodawanie kolejnych regulacji, tym więcej możliwości do działań przestępczych. Ponad dekadę temu według oceny prof. Witolda Modzelewskiego mieliśmy 1,5 miliona stron A 4 przepisów dotyczących podatku VAT i ich interpretacji. Przez ostatnie lata mieliśmy do czynienie z namnażaniem przepisów dotyczących VAT. Nawet w procesie cyfryzacji na przedsiębiorców nakładane są nowe obowiązki.
W Polsce czas na dopełnienie obowiązku podatkowego VAT wzrósł o 76 godzin do 172 godzin”.
Najlepiej przytoczyć fragment raportu Banku Światowego oceniającego cyfryzację podatków, że „chociaż technologia może zmniejszyć obciążenia administracyjne podatników i wzmocnić systemy podatkowe, wprowadzenie nowych technologii może w krótkim okresie wydłużyć czas potrzebny na dostosowanie się. W tym roku zaobserwowaliśmy zmiany w zakresie czasu rozliczania podatku VAT zarówno w Hiszpanii, jak i w Polsce, wynikające po części z wprowadzenia nowych technologii. Kraje wybrały różne systemy i znajdują się na różnych etapach ich wdrażania, jak wyjaśniono poniżej. W przypadku Hiszpanii nowy system skrócił czas wypełniania obowiązków związanych z podatkiem VAT o 4,5 godziny, do 30,5 godziny. W Polsce czas na dopełnienie obowiązku podatkowego VAT wzrósł o 76 godzin do 172 godzin”. Cyfryzacja co do zasady w normalnym państwie służy do oszczędzenia czasu obywatelowi a w Polsce rządy wykorzystują ją do dołożenia ciężarów.
Z ostatniego z roku 2020 raportu Banku Światowego Doing Business wynika, że jeszcze przed wprowadzeniem tzw. polskiego ładu polskiemu przedsiębiorcy rozliczanie podatku zajmowano 334 godziny rocznie, a estońskiemu – 50 godzin. W wielu państwach świata przyjmowana jest zasada, że jeśli wprowadza się nową ustawę to likwidowane są dwie stare. Prezydent USA zapowiedział, że przyjęcie nowej ustawy będzie oznaczało likwidację 10 dotychczasowych. Tymczasem wszystkie bez wyjątku rządy w Polsce dodają coraz to nowe przepisy do już istniejących i nikt już nie mówi nawet o tzw. odbiurokratyzowaniu, a o przywróceniu wolności gospodarczej to już w ogóle. Jaką wartość mają strategie antykorupcyjne, kiedy rządy na wyścigi mnożą skomplikowane przepisy?
W opracowanym przez Centrum im. Adama Smitha raporcie „Ograniczenie rozwoju polskiej gospodarki cyfrowej. Ocena konsekwencji planowanych ograniczeń w wyborze technologii stosowanych w Polsce” zaznacza Pan, że Polska jest zacofana cyfrowo. To kłóci się z powszechnym przekonaniem, że cyfryzacja stała się faktem niemal we wszystkich dziedzinach życia. W sklepie płacimy kartą lub blikiem, sprawy urzędowe załatwiamy przez aplikację m-obywatel, szkoły i szpitale pracują w oparciu o elektroniczne bazy danych.
W Polsce mamy do czynienia ze światami równoległymi. Rentę zacofania państwa polskiego przede wszystkim wykorzystał sektor prywatny. Jednym z bardziej spektakularnych sukcesów przeskoku z zacofania do pozycji lidera jest bankowość elektroniczna w Polsce. Nie byłoby sukcesu wypłaty świadczeń 500 plus, gdyby nie tworzona od lat 90 nowa infrastruktura bankowa i system uwierzytelnienia klienta. Sektor usług e-commerce w Polsce, w tym obsługujących go prywatnych usług pocztowych InPostu jest kolejnym przykładem bezprecedensowego rozwoju, w którym trudno doszukiwać się pozytywnych zasługi rządów.
Rządy odwlekały aukcje na sieci 5 G. W rezultacie według Speedtest Global Index Polska znalazła się w zeszłym roku na odległym 47 miejscu w rankingu prędkości Internetu mobilnego i 30 w kategorii Internetu stacjonarnego
Nawet konkurencyjność na rynku telefonii komórkowej została na rządach w Polsce wymuszona przez Unię Europejską. Kolejne rządy z determinacją godną generała Wojciecha Jaruzelskiego broniącego socjalizmu podobnie broniły monopolu Telekomunikacji Polskiej i tym samym obywateli przed tanimi połączeniami oraz powszechnym dostępem do Internetu. Ale nawet i w tym obszarze nastąpił w ostatnich latach regres. Rządy odwlekały aukcje na sieci 5 G. W rezultacie według Speedtest Global Index Polska znalazła się w zeszłym roku na odległym 47 miejscu w rankingu prędkości Internetu mobilnego i 30 w kategorii Internetu stacjonarnego. Według Komisji Europejskiej Polska pod względem rozwoju gospodarki cyfrowej znajduje się na 24 pozycji wśród 27 państw unijnych. Wprowadzenie aplikacji mObywatel nie jest w stanie przesłonić prawdziwego stanu rzeczy.
We wspomnianym raporcie zwraca Pan, że projekt nowelizacji ustawy o cyberbezpieczeństwie implementujący unijną dyrektywę NIS 2 (Network and Information System Directive) paradoksalnie obniży poziom cyberbezpieczeństwa w Polsce.
– Od ponad dekady weszliśmy na przyspieszoną ścieżkę ekspansji i rozrostu rządu oraz rozwoju, ale korupcji w Polsce. Skoro nie było w społeczeństwie i organizacjach gospodarczych dostatecznych sił, aby przeciwstawić się rozszerzaniem zakresu arbitralnych przepisów i uznaniowości po stronie władz, to nie można dziwić się, że rządy sięgają po rozwiązania coraz dalej idące. Nowelizacja ustawy o cyberbezpieczeństwie wprowadza mechanizm nie znanej do tej pory arbitralności przy kwalifikacji podmiotów pod kątem bezpieczeństwa. W sytuacji niedziałającego wymiaru sprawiedliwości, który nie chroni przedsiębiorców przed arbitralnymi i nader często niesprawiedliwymi decyzjami organów państwa przyznanie urzędowi ministra cyfryzacji prawa o zaliczaniu dostawców do grupy wysokiego ryzyka jest niebezpiecznym tworzeniem sytuacji presji korupcyjnej na tenże urząd.
Projekt ten jest konsekwencją stylu rządzenia od dekad, w którym władza nie ma dla siebie praktycznie żadnych ograniczeń i nie jest realnie kontrolowana przez obywateli. Jest częścią domykania systemu, w którym sfera wolności gospodarczej zostanie jeszcze bardziej ograniczona a przedsiębiorcy w większym stopniu uzależnieni od urzędników. Nowelizacja ma miejsce po wpisaniu państwa polskiego przez USA na listę państw, które są objęte ograniczeniami w transferze najnowszej technologii związanej z powstawaniem sztucznej inteligencji. Czy w tej sytuacji powinno przyjmować ustawę, która jeszcze bardziej ogranicza możliwość transferu technologii z innych miejsc świata?
To pytanie retoryczne. Ale Polska jest w NATO i Unii Europejskiej. Z państwami Azji nie łączą nas sojusze.
Izrael kupuje technologie na całym świecie i dostosowuje je do własnych potrzeb tak, aby wzmacniały jego bezpieczeństwo narodowe. Pochodzenie danej technologii nie powinno z góry przesądzać o jej zastosowaniu, bowiem każdą technologię można adoptować do potrzeb danego państwa i uczynić ją dla niego bezpieczną co czyniły swego czasu państwa bloku komunistycznego kradnąc najnowsze technologie z Zachodu.
Dzięki rywalizacji na świecie możemy wybierać technologie i bezpiecznie je adoptować dla naszych potrzeb
Świat obiegła informacja, że jedna z firm z Chin opracowała konkurencyjną wobec firm amerykańskich sztuczną inteligencję. Nie rozumiem, dlaczego rząd polski chce uniemożliwić dostęp do konkurencyjnych technologii z tego czy innego państwa. Dzięki rywalizacji na świecie możemy wybierać technologie i bezpiecznie je adoptować dla naszych potrzeb. Jeżeli implementujemy europejską dyrektywę o cyberbezpieczeństwie NIS2 to powinniśmy uczynić to jak stojące znacznie wyżej w rozwoju cyfrowym państwa Unii Europejskiej, które nie rozszerzają jej zakresu, aby niepotrzebnie nie zamykać się na świat.
Wyobraźmy sobie, że nowelizacja ustawy o cyberbezpieczeństwie wchodzi w życie w obecnym kształcie. Jakie koszty za sobą pociągnie?
Ustawa w tej „autorskiej” wersji implementacji dyrektywy o cyberbezpieczeństwie spowoduje dodatkowe obciążenia dla firm z wielu gałęzi gospodarki, a ponad to dla jednostek samorządu terytorialnego. Brakuje jednoznacznych wyliczeń, które pokazałyby rzeczywistą skalę wydatków, które wymusi ta ustawa. Ma to miejsce w sytuacji zapadających się coraz bardziej finansów publicznych, w tym finansów samorządów. Rząd w Polsce zaciąga coraz bardziej krótkotrwałe zobowiązania do opłacania bieżących wydatków, co doprowadziło do sytuacji, w której w ostatnim roku Polska znalazła się na trzecim miejscu w UE pod względem wielkości przyrostu długu publicznego do PKB.
Nowelizacja to znaczące koszty dla przedsiębiorstw i w ostateczności dla obywateli jako konsumentów usług. Czy wzrost ich cen poprawi czy pogorszy sytuację konsumentów i samej gospodarki w Polsce? Czy rządzący zadają sobie tak proste i oczywiste pytanie forsując w tej wersji implementację unijnej dyrektywy? Czy niewystarczającą lekcją dla rządu są skutki bardzo wysokich cen energii w Polsce nawet jak na Unię Europejską, a co wywołuje falę likwidacji przedsiębiorstw? W USA prezydent zapowiedział obniżenie cen energii o 50 procent a rząd w Polsce czasowo „mrozi” jej ceny. Nie ma konkurencyjnej ceny energii dla przedsiębiorców a rząd planuje kolejne obciążenia dla nich jak np. koszty przeprowadzenie audytów używanego sprzętu pod kątem bezpieczeństwa jakby oni sami o niego nie dbali w ramach prowadzonych firm. Nadzwyczajne koszty, które pociągnie za sobą wprowadzanie rozszerzonej ponad wymogi dyrektywy unijnej o cyberbezpieczeństwie ustawy mogą być tymi, których już nie udźwigną polskie przedsiębiorstwa.