System laserowy był w stanie jednocześnie śledzić, namierzać i niszczyć szereg celów w czasie rzeczywistym
Michał Duszczyk
Sięgnięto po nią w ramach projektu LDEW (program demonstracyjny lądowej broni laserowej tamtejszego resortu obrony), który zakłada, że wojskowe okręty oraz pojazdy naziemne na Wyspach zostaną wyposażone w takie zabójcze promienie. To ma być elementem strategii odbudowy potęgi sił zbrojnych – te w ostatnich latach bowiem skurczyły się do historycznie niskiego poziomu (brytyjska armia jest dziś mniejsza niż kiedykolwiek od czasów wojen napoleońskich). Wystarczy wspomnieć, iż ostatnio trzy główne okręty wojenne – w tym jedyne dwa okręty desantowe – zostały, na skutek cięć budżetowych, wycofane ze służby. Broń laserowa ma pomóc przywrócić armii militarną siłę.
Co potrafi broń laserowa?
Niedawno po raz pierwszy regularne oddziały armii brytyjskiej użyły potężnej broni laserowej zamontowanej na opancerzonym pojeździe bojowym Wolfhound (z ang. wilczarz). Żołnierze z 16 Royal Artillery wykorzystali tę technologię na poligonie w Radnor Range w Walii, aby zaatakować wiele celów powietrznych. Wyniki prób zachwyciły – skuteczność tej broni w walce z rojami dronów była imponująca. Wilczarz strzelał z prędkością światła, więc był w stanie w krótkim czasie razić wiele celów, a przy tym nie miał problemu z ograniczoną amunicją.
Jak pisze serwis New Atlas, wygenerowanie wiązki, odpowiadające pojedynczemu strzałowi, to koszt zaledwie 1 dol. Eksperci, którzy testowali HELWS, wskazują za zaawansowanie całego systemu, który był w stanie jednocześnie śledzić, namierzać i niszczyć szereg celów w czasie rzeczywistym. Jak podało brytyjskie ministerstwo obrony, każdorazowe użycie wiązki usuwało namierzonego bezzałogowca. Precyzja była zaskakująca. – Testowaliśmy broń na różnych dystansach, względem celów poruszających się na różnych wysokościach i lecących z różną prędkością. Jedna rzecz pozostawała niezmienna – szybkość z jaką dron był zestrzeliwany – komentuje chorąży Matthew Anderson, który kierował testami.
Jego zdaniem ta zdolność przesądza o tym, że ten rodzaj broni zdecydowanie powinien zostać dodany do arsenału.
Taką broń wdrożyli już Amerykanie. W połowie br. Waszyngton przyznał, że lasery wysłał za granicę, by chroniły żołnierzy przed dronami. Chodzi o Palletized High Energy Laser (P-HEL), opracowany przez Bluehalo, producenta z USA, działającego w sektorze obronnym. P-HEL skonstruowano w oparciu o 20-kilowatowy system broni laserowej Locust. Podobny rodzaj uzbrojenia testują również w Izraelu, Rosji, Turcji czy Indiach. Zaawansowani w tej technologii są szczególnie Chińczycy. W ub. r. ogłosili, że opracowali najnowszy system chłodzenia, który pozwala wiązkom o wysokiej energii pozostawać zasilanymi niemal w nieskończoność, bez nadmiernego nagrzewania się – a to oznacza w praktyce, że można strzelać z takiego działa bez przerwy. Projekt, za którym stoją naukowcy z Narodowego Uniwersytetu Technologii Obronnej w Changsha, miałby zagrozić celom nie tylko naziemnym, ale nawet satelitom na naszej orbicie.