Bezrobocie w Polsce wciąż jest rekordowo niskie, a w opinii przedstawicieli powiatowych urzędów pracy, mogą je zawyżać bezrobotni z wyboru. Co więcej, część tych zarejestrowanych nie stawia się na okresowych spotkaniach. Powodów jest wiele – od opieki nad dziećmi i braku możliwości dojazdu po zwyczajne zapominalstwo.
We wrześniu, zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego, stopa bezrobocia w Polsce wyniosła 5 proc. Choć powiatowe urzędy pracy co do zasady powinny pomagać w łatwiejszym znalezieniu zatrudnienia, dla części bezrobotnych służą tylko jako dostawcy bezpłatnej opieki zdrowotnej.
Potrzebują ubezpieczenia lub dofinansowania
– Z naszych obserwacji wynika, że istnieje pewien odsetek osób, które robią to ze względów czysto formalnych, takich jak chęć uzyskania ubezpieczenia zdrowotnego – mówi Jolanta Tulkis, rzeczniczka Powiatowego Urzędu Pracy w Białymstoku.
ReklamaZobacz takżeWybrane dla Ciebie: 10% zniżki na szkolne ubezpieczenie NNW, z kodem 02346
Trend ten potwierdza Arkadiusz Łukaszów z PUP we Wrocławiu. Choć jak dodaje, jest także spora grupa bezrobotnych, którzy rejestrują się, by skorzystać z konkretnych form dofinansowania.
– Nie weryfikujemy osób pod kątem powodu dokonywania rejestracji. Jedni faktycznie rejestrują się, aby szybciej znaleźć pracę, dzięki naszym ofertom lub by odbyć szkolenia, lub kursy pozwalające na zdobycie nowych kwalifikacji zawodowych czy uprawnień. Jednakże pośród rejestrujących się osób są również i takie, którym zależy wyłącznie na uzyskaniu ubezpieczenia, by bezpłatnie korzystać z podstawowej opieki zdrowotnej – zauważa Łukaszów.
Konieczne potwierdzanie gotowości do pracy
Osoby zarejestrowane jako bezrobotne w powiatowych urzędach pracy zobowiązane są do okresowych spotkań z doradcą zawodowym w wyznaczonych terminach, podczas których prezentowane są im dostępne oferty zatrudnienia oraz możliwości skorzystania z innych formy pomocy. Mają one jednak na celu przede wszystkim potwierdzenie gotowości do podjęcia pracy. Często jednak zainteresowani nie pojawiają się na tych spotkaniach.
– Brak stawiennictwa i nieusprawiedliwienie nieobecności skutkuje wykreśleniem z ewidencji urzędu – tłumaczy Jolanta Tulkis. – Ci, którzy się wówczas nie stawiają, często tłumaczą to przyczynami zdrowotnymi, sytuacjami rodzinnymi, brakiem dojazdu lub po prostu zapominają o wyznaczonej dacie.
Według przedstawiciela Powiatowego Urzędu Pracy we Wrocławiu do najczęstszych powodów uchybienia terminowi stawiennictwa na obowiązkowych spotkaniach z doradcą zawodowym należą również przyczyny osobiste związane z opieką nad osobą zależną bądź nad innym członkiem rodziny.
– Powody są różne, dlatego każdy przypadek jest traktowany przez nas indywidualnie i wnikliwie badany – opowiada Arkadiusz Łukaszów. – Mniej więcej połowa wyjaśnień jest rzeczywistym usprawiedliwieniem nieobecności, co pozwala zachować danej osobie status bezrobotnego.
W przypadku niestawienia się na spotkanie, możliwe jest jeszcze odwołanie do organu drugiej instancji, którym jest wojewoda.
W rzeczywistości wcale nie szukają pracy?
Jak twierdzi Maciej Domagała, socjolog zajmujący się m.in. rynkiem pracy, w Polsce jest duża grupa ludzi, którzy rejestrują się w urzędach jako bezrobotni, jedynie, aby uzyskać ubezpieczenie, bo tak naprawdę pracują na czarno lub na umowy „śmieciowe”.
– Wielu fachowców, np. w branży budowlanej, tak naprawdę ciężko pracuje, choć nie są zatrudnieni na etatach. Status osoby bezrobotnej jest im potrzebny tylko do utrzymania świadczeń społecznych, np. opieki zdrowotnej. Podobnie jest z osobami podejmującymi się zajęć sezonowych lub pracy dorywczej, jak np. w ogrodnictwie czy jako opiekunowie osób starszych, często poza granicami kraju – mówi Bankier.pl Maciej Domagała. – Druga grupa bezrobotnych, którzy nie szukają pracy, to osoby posiadające różne dysfunkcje zdrowotne, które z medycznego punktu widzenia nie kwalifikują ich do wykluczenia z rynku pracy. Są one często spowodowane m.in. różnymi traumami czy długotrwałym stresem. Ludzie ci zwykle są przekonani, że po prostu sobie nie poradzą.
Nie mają czym dojeżdżać albo wychowują dzieci
Jak twierdzi socjolog, kolejną grupą długotrwale bezrobotnych są mieszkańcy miejsc, które dotknęło wykluczenie komunikacyjne.
– Choć wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach to mało prawdopodobne, wciąż są miejscowości, do których dojeżdża jeden autobus i to w godzinach, które niekoniecznie umożliwiają dotarcie na czas do pracy – twierdzi Maciej Domagała. – Takich miejsc pojawiło się więcej, gdy zlikwidowano wiele stacji kolejowych. Ktoś, kto nie ma samochodu, a jego kwalifikacje nie pozwalają na znalezienie zatrudnienia blisko domu, może mieć tu duży problem i często nawet nie szuka pracy. Nie ma samochodu, więc nie ma pracy, a nie ma pracy, więc nie może kupić samochodu. I koło się zamyka. Przykładem mogą być osoby tuż przed emeryturą, które kiedyś pracowały w dużych gospodarstwach rolnych, a nie posiadają innych szczególnych umiejętności. To jest tzw. luka kompetencyjna.
Według eksperta, sporą część osób bezrobotnych z wyboru stanowią też kobiety, które ze względu na chęć kontynuowania opieki nad dziećmi rezygnują z podjęcia się pracy zarobkowej.