W środę prezydent USA Donald Trump ma ogłosić „wzajemne taryfy”, co stanowi ważny punkt w jego strategii handlowej. Podczas gdy szczegóły nowych taryf pozostają niepewne do ostatniej chwili, mają one potencjał, aby zakłócić istniejące globalne ramy handlowe i wpłynąć na ceny.
Trump konsekwentnie podkreślał znaczenie 2 kwietnia, daty ustalonej dla „wzajemnych taryf”, nazywając ją „Dniem Wyzwolenia Ameryki” lub „odrodzeniem” narodu. Jednak na kilka godzin przed ujawnieniem przez prezydenta nowych taryf podczas wydarzenia w Ogrodzie Różanym, dokładne szczegóły pozostają niejasne.
Trump od początku utrzymywał, że koncepcja stojąca za nowymi taryfami jest prosta: „cokolwiek nam narzucą, my narzucimy im”. Mimo to w ostatnich tygodniach prezydent, członkowie jego gabinetu i anonimowi urzędnicy administracji przedstawili w mediach różne i sprzeczne relacje, co spowodowało niepokój na rynku i niemal codzienne wahania na Wall Street.
Sekretarz ds. handlu Howard Lutnick początkowo stwierdził, że każdy kraj będzie musiał zmierzyć się z odrębną stawką celną dostosowaną do średnich standardów taryfowych. Niemniej jednak Trump wskazał, że pozataryfowe bariery handlowe, takie jak VAT Unii Europejskiej, również zostaną uwzględnione w obliczeniach taryfowych. Minister finansów Scott Bessent zasugerował później, że nowe taryfy będą skierowane do „brudnej piętnastki”, partnerów handlowych Ameryki z największymi nadwyżkami handlowymi ze Stanami Zjednoczonymi.
Niedawno Washington Post poinformował, że Trump zamierza wprowadzić jednolite cło w wysokości 20 procent we wszystkich krajach, podobne do tego, co pierwotnie zaproponował podczas swojej kampanii wyborczej. Sekretarz stanu Marco Rubio wspomniał, że nowe cła są postrzegane jako świeża podstawa do negocjowania umów dwustronnych z partnerami. W ostatnich dniach delegacje handlowe z wielu krajów, w tym z UE, odwiedziły Waszyngton, ale ich członkowie wyjechali generalnie nadal niepewni, czego się spodziewać.
Według Trumpa wprowadzenie taryf ma na celu „odzyskanie tego, co zostało zabrane Ameryce” z powodu „eksploatacji” Stanów Zjednoczonych przez partnerów handlowych. Podejście to ma również na celu wstrzyknięcie bilionów dolarów do budżetu federalnego, zmniejszenie długu publicznego i zmuszenie zagranicznych firm do przeniesienia produkcji do USA, tym samym wspierając reindustrializację kraju, pomimo sprzecznej natury tych dwóch celów.>