Robotyczne psy i owady wesprą armię. Polskie wojsko szykuje broń przyszłości

HUNTeR może trafić do „batalionu przyszłości”. Stworzona przez inżynierów PIAP „wysokomobilna bezzał

HUNTeR może trafić do „batalionu przyszłości”. Stworzona przez inżynierów PIAP „wysokomobilna bezzałogowa platforma hybrydowa do zadań szybkiego reagowania” testowana była już na poligonie

Foto: PIAP

Michał Duszczyk

Batalion przyszłości, jak mówi się o Future Task Force (FTF), czyli projekcie eksperymentalnego pododdziału w Wojsku Polskim, to nowa, futurystyczna twarz naszej armii. FTF, który zajmują się m.in. testowaniem najnowszych technologii wojskowych, pod koniec maja przeprowadził eksperymentalne ćwiczenie Field Experimentation Exercise (FEX-24), w ramach którego żołnierze w warunkach bojowych mogli sprawdzić i zweryfikować przydatność tzw. technologii przełomowych. Na terenie Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w miejscowości Nowa Dęba pojawił się futurystyczny sprzęt – roboty, drony i lądowe bezzałogowce.

Na poligonie królowały polskie konstrukcje. Jak się okazuje, rodzimi innowatorzy mają polskiej armii sporo do zaoferowania.

Wykryje, rozpozna i będzie śledził

Waży 4 tony, ma długość 4,7 m i szerokość 2,2 m, napędzają go dwa silniki elektryczne, które pozwalają rozwinąć prędkość ok. 50 km/h, ponadto posiada osiem kamer wysokiej rozdzielczości, lidary, kamery stereowizyjne, a opcjonalnie głowicę obserwacyjną z kamerą termowizyjną i dalmierzem laserowym, które umożliwiają wykrycie, rozpoznanie i śledzenie obiektów zarówno w warunkach dziennych, jak i nocnych – tak prezentuje się PIAP HUNTeR, nowatorska platforma bezzałogowa. Polski robot niewątpliwie skradł show na FEX-24.

Projekt lądowego pojazdu, opracowany przez inżynierów Sieci Badawczej Łukasiewicz – Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów (PIAP) oraz Zakładu Automatyki i Urządzeń Pomiarowych Arex (spółka z Grupy WB Electronics), w zależności od konfiguracji, może służyć do obserwacji i patrolowania, zadań logistycznych, a także do wsparcia ogniowego lekkiej piechoty bądź osłony wojsk zmechanizowanych. Zdalnie sterowany robot, po uzbrojeniu w moduł ZMU-03 (karabin 12,7 mm i wyrzutniki granatów dymnych), staje się śmiertelnie niebezpiecznym. Platforma może być jednak przystosowana do zwiadu i prowadzenia odległych misji – to dlatego na pojeździe zainstalowano generator prądotwórczy zasilający akumulator trakcyjny. Taka opcja pozwala na długą pracę bezzałogowca, ale – gdy wymaga tego zadanie – HUNTeR może przemieszczać się w ciszy, napędzany trybem elektrycznym.

PIAP podobne rozwiązanie proponuje także stosować do transportu ładunków czy ewakuacji medycznej. Pojazd o nazwie IBIS, o którym mowa, to w praktyce coś na kształt autonomicznych noszy, które są w stanie wywieźć rannego z pola walki. Jak przy okazji FEX-24 tłumaczył dyrektor PIAP dr hab. inż. Piotr Szynkarczyk, instytut jest gotowy, by naszej armii dostarczyć te futurystyczne bezzałogowce.

– Spełniają zadania zwiadowcze, logistyczne, a także służące do ewakuacji personelu i wykonywania prostych zadań bojowych – podkreśla.

Wół staje się Goblinem

Rodzimi inżynierowie dla FTF mają jednak więcej ciekawych innowacji. Nie można nie wspomnieć o Gnomie, wyglądającej jak zabawkowy zdalnie sterowany samochodzik konstrukcji autorstwa Macro-System. Ale dzieło specjalistów z warszawskiej spółki bynajmniej nie jest zabawką. To rasowy zabójca – pojazd z napędem 4×4, ważący ledwie 7 kg i rozwijający prędkość do 80 km/h, przeznaczony jest do niszczenia stacji radiolokacyjnych, wyrzutni rakiet, schronów i infrastruktury krytycznej czy rażenia lekko opancerzonych pojazdów oraz gniazd karabinów maszynowych. Ta tzw. amunicja jeżdżąca, która – bez narażania życia własnych żołnierzy (można nim sterować w zasięgu ok. 500 m) – zaatakuje pojazdy opancerzone i artylerię samobieżną.

Na FEX-24 wojsko mogło sprawdzić też inne „dziecko” Macro-System – pojazd UNL. Sześciokołowiec elektryczny (waży ok. 900 kg) to idealny środek do bezzałogowego transportu ładunków, prawdziwy wół pociągowy – na pokład zabierze do 300 kg, a dodatkowo jest w stanie holować przyczepę z dodatkowym obciążeniem rzędu 0,5 tony. Na jednym ładowaniu potrafi pracować 10 godzin. Robot nie jest demonem prędkości, ale ma inną zaletę. Dzięki współpracy z Wojskowym Instytutem Techniki Uzbrojenia wół może bowiem zmienić się w Goblina. A w tej wersji UNL wyposażany jest już w zdalnie sterowany moduł uzbrojenia.

Batalion przyszłości na poligonie testował również zagraniczne nowinki. Pojawił się choćby robopies od Boston Dynamics. Ale takie asystujące żołnierzom czworonożne maszyny tworzą już też Polacy. Mowa o wspieranym sztuczną inteligencją robocie TP Machines, który potrafi usuwać miny i wspierać człowieka przy przenoszeniu ładunków.

Z kolei podrzeszowska firma B-Technology chce uzbroić polskich żołnierzy w mikrodrony Pchła, które są w stanie startować wprost z dłoni. Jak podkreśla Witold Mielniczek, twórca projektu, te małe urządzenia, wielkości dużego owada, mogłyby stanowić polską alternatywę dla wykorzystywanego w amerykańskiej armii miniaturowego bezzałogowca rozpoznawczego Black Hornet Nano.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *