Zmuszanie do otwierania sklepów w dni wolne od pracy, nieprawdziwy przychód gwarantowany oraz piętrzące się problemy w przypadku rezygnacji z prowadzenia sklepu – to kolejne zarzuty franczyzobiorców Żabki. Z kolei przedstawiciele sieci twierdzą, że jest zupełnie inaczej. Sprawdziliśmy, jak to wygląda z perspektywy każdej z tych stron.
Po ostatnim artykule Bankier.pl dotyczącym współpracy sieci Żabka z franczyzobiorcami, zgłosiły się do nas kolejne osoby prowadzące swoją działalność pod jej szyldem, aby opowiedzieć o swoich doświadczeniach.
– Jestem żywym przykładem na to, jak Żabka postępuje z franczyzobiorcami – twierdzi Grzegorz (imię zmienione), franczyzobiorca z Opolszczyzny. – Prowadzę sklep od listopada ubiegłego roku. Po trzech miesiącach współpracy miałem pierwszą inwentaryzację, z której wyszło, że mam do zapłaty 17 tys. zł. Wszystko przez protokoły likwidacji, bo towar, którego termin się kończy, wyrzucamy. Średnio na około 6-7 tys. zł. Za wrzesień i październik było to nawet 9 tys. zł. Wszystko dlatego, że tak naprawdę musimy zamawiać artykuły nie pod klienta, ale zgodnie z zaleceniami Żabki. Jeśli nie zamówi się ich wystarczająco dużo, są dziwne rozmowy z menadżerem. Partner z Żabki mnie szykanował, wrzeszczał na mnie. Twierdził, że przeze mnie nie będzie miał premii. Nikt nie patrzy na to, że my już nie wyrabiamy finansowo, że nie mamy nawet za co zamawiać towaru.
Niewyspani i zestresowani
Żabka informuje w swojej reklamie, że przychód większości franczyzobiorców to co najmniej 27 tys. zł.
– Przyznam, że ja takiej kwoty nigdy nie widziałem na oczy – twierdzi Grzegorz. – Najwięcej to było 23 tys. zł i to tylko w styczniu, gdy za otwarcie sklepu dostałem się dodatkowe 5 tys. zł. Zazwyczaj franczyzobiorcy siedzą i płaczą. Ja tak właśnie miałem, gdy dostałem tak niski przelew, że nie wystarczył na ZUS, pracowników i podatek. Najczęściej jak opłacę wszystkie koszty związane z prowadzeniem sklepu, zostaje mi tysiąc złotych w portfelu. Żabka robi też, co może, żeby wypłacić pieniądze franczyzobiorcom jak najpóźniej. Jesteśmy także zmuszani do zakładania kont w Pekao S.A., ponieważ sieć ma pięć dni na ich rozliczenie. Dzięki temu przelew wysłany w ramach banku trafia na konto właściciela sklepu w ten sam dzień.
Jak twierdzi Grzegorz, franczyzobiorca chodzi cały czas niewyspany i zestresowany.
– Miałem też przez to próby samobójcze. Aktualnie jestem na lekach uspokajających od psychiatry – dodaje.
Skąd się biorą przeterminowane produkty?
Jak twierdzi Piotr (imię zmienione), franczyzobiorca Żabki, problemem są też terminy przydatności artykułów na sklepie.
– Mamy zasadę codziennego sprawdzania wszystkich dat na nabiale i chlebach, a resztę towaru kontrolujemy w firmowym tablecie, w którym są pokazywane przeterminowane artykuły – mówi Bankier.pl Piotr. – Zdarza się, że firma przysyła nam wafle lub chleb 6 dni po terminie ważności. Jeśli uda nam się to wychwycić, to oczywiście nie przyjmiemy towaru. Jednak przy takim ogromie pracy i jednej osobie na zmianie, czasami jest bardzo ciężko to zauważyć. Żabka nie zwraca uwagi na swoje błędy, natomiast nas karze za rzeczy po terminie znajdujące się w sklepie, nawet jeśli sama nam je wysyłała. Zabiera nam na starcie 10 punktów i dostajemy jeszcze karę finansową w wysokości 250zł.
Najbardziej przeszkadza praca w niedziele
Według franczyzobiorców Żabki największym utrapieniem jest praca w wolne dni.
– W umowie franczyzowej jest napisane, że to ode mnie zależy, czy w dni ustawowo wolne od pracy będę pracował – mówi Grzegorz. – Mimo to są wymuszenia, żeby sklep był wówczas otwarty. Partnerzy straszą, że dział finansowy może odrzucić moje raty i będzie kazał zapłacić jednorazowo kwotę, którą jestem winien. Przekonują też, że „drzwi z każdej strony mają klamkę” i nikt nas tu na siłę nie trzyma.
– Dochodziło do sytuacji, gdzie decydując się na zamknięcie sklepu, słyszeliśmy, że firmie się to nie podoba i możemy za to dostać wypowiedzenie umowy, które „zawsze można podpiąć pod coś innego” – twierdzi Piotr. – Gdy chcemy odpocząć, są ogromne naciski na to, żeby za kasą postawić pracowników. Tylko niestety jak przyjdzie PIP to my będziemy musieli zapłacić mandat, a nie Żabka. Za chwilę święta, więc już zaczyna się nagonka na otwieranie sklepów we wszystkie niedziele i drugi dzień Bożego Narodzenia. Żabki nie obchodzi, że od kilku lat nie spędzamy niedziel ani świąt z rodziną. Presja jest tu ogromna. Niedawno było nawet zastraszanie.
„Znaleźć frajera do Żabki”
Według jednego z naszych rozmówców, aby pozyskać nowych franczyzobiorców, Żabka za polecenie kandydata płaci 15 tys. zł netto.
– Opiekujący się mną partner zaproponował mi, żebym „znalazł jakiegoś frajera do Żabki”, to będę miał remanent spłacony – opowiada Grzegorz. – Więc my wciągamy przyszłych franczyzobiorców po to, żeby mieć uregulowane zobowiązania. W ten sposób coraz więcej ich się zgłasza i coraz więcej pada.
Jak twierdzi Grzegorz, dużym problemem jest też utrzymanie pracowników.
– Dlatego już teraz wszyscy martwią się wzrostem wynagrodzeń w przyszłym roku, bo w lipcu tego roku Żabka nie wzięła zupełnie pod uwagę wzrostu płacy minimalnej. Trzy franczyzobiorczynie z mojej okolicy, zamknęły przez to swoje sklepy – twierdzi rozmówca Bankier.pl.
I tak się trudno rozstać…
Jak opowiada franczyzobiorca, wiele osób wciąż prowadzi sklepy tej sieci, bo zamknięcie Żabki nie jest wcale proste.
– Ma ona na rozliczenie trzy miesiące. Muszę być jednak świadomy, że jeśli o tym poinformuję, mogę zapomnieć o najbliższym przelewie – twierdzi Grzegorz. – Zostaje on zablokowany i idzie od razu na poczet sieci. Dlatego nie mogę tego teraz zrobić i zostawić ludzi bez pieniędzy na święta.
Z kolei według Piotra, gdy któraś ze stron chce zakończyć współpracę, przeprowadzana jest inwentaryzacja.
– Na towar, który zabiera sieć wystawiana jest przez nią faktura zakupu, bo teoretycznie jej go sprzedajemy. Jednak nie dostajemy za niego pieniędzy – mówi Piotr. – Do tego Żabka wstrzymuje nam wynagrodzenie za miesiąc, w którym doszło do wypowiedzenia umowy. Gdy w urzędzie skarbowym prosimy o rozłożenie podatku na raty, urzędnicy potrafią się uśmiechać i pytać czy to zakończenie współpracy ze „znaną siecią”. Ludzie boją się wypowiedzieć umowę również ze względu na podpisywany przed jej rozpoczęciem pusty weksel, w którym Żabka może wpisać dowolną kwotę.
Przedsiębiorca ma wpływ tylko na pracowników i wybór księgowej?
Z kolej Agnieszka Nowak ze Stowarzyszenia Ajentów i Franczyzobiorców z Bielska-Białej prowadziła sklep Żabka przez pięć lat.
– Zakończyłam współpracę pięć lat temu, ale już trzeci rok prowadzę stowarzyszenie zrzeszające franczyzobiorców, którzy po prostu walczą o swoje – mówi Bankier.pl Agnieszka Nowak. – Z mojej perspektywy zrobiłam wszystko, żeby utrzymać ten sklep. Nigdy nie nastawiałam się, że będę tam zarabiała krocie. Chciałam po prostu normalnie żyć. Jednak nie da się tego zrobić, nawet przy pomocy rodziny i przyjaciół. Przede wszystkim to nie było prowadzenie własnej działalności gospodarczej, a jedynie nakazy i zakazy. Jedyną kwestią, która od nas zależała to pracownicy i to, kto będzie naszym księgowym. Poza tym od przedsiębiorcy nie zależy już nic.
Stowarzyszenie, które prowadzi Agnieszka Nowak, pomaga osobom, które chcą wyjść z sieci, a nie wiedzą, jak to zrobić formalnie i jak się do tego przygotować.
– Wspieramy też ludzi, którzy po zakończeniu współpracy mają olbrzymie długi zarówno w stosunku do Skarbu Państwa, jak i do Żabki – mówi rozmówczyni Bankier.pl. – Pomagamy pisać wnioski o rozłożenie tych zobowiązań na raty, współpracujemy też z prawnikiem.
Coraz krótsza współpraca
Jak twierdzi była franczyzobiorczyni, osoby, które się do niej zgłaszają coraz krócej należą do sieci.
– Gdy ja odchodziłam średnia wynosiła 3-5 lat. Teraz rozmawiam z ludźmi, którzy prowadzili swój sklep 5-8 miesięcy, czasem rok. Rzadko się zdarza, że są to 2 lata. Oznacza to, że coraz szybciej orientują się, że nic nie da się zrobić i finansowo nie wyjdą na swoje – mówi rozmówczyni Bankier.pl. – Żabka chwali się ekspansją, ale likwidacją sklepów już nie. Oni nie zamykają sklepów, bo umowy na najem lokalu są podpisywane na min. 10 lat. Po prostu zmienia się franczyzobiorca. Od zamknięcia mojego sklepu, jest tam już ósma osoba. Na moim osiedlu cztery lata temu otwarto Żabkę. W tej chwili prowadzi ją już szósty franczyzobiorca.
Do stowarzyszenia prowadzonego przez Agnieszkę Nowak zwracają się też osoby, które mają w planie otworzyć swoją Żabkę.
– Nie zniechęcam ich. Podaję im tylko listę pytań, które powinni zadać na spotkaniu rekrutacyjnym. Zdarzało się już, że po kilku pytaniach te spotkania się kończyły – dodaje.
Skarżą się też pracownicy
Biorąc pod uwagę to, co franczyzobiorcy mówili Bankier.pl na temat zatrudniania pracowników, zapytaliśmy również Państwową Inspekcję Pracy, czy były jakieś zgłoszenia dotyczące nieprawidłowości w tej sprawie.
– Z naszych danych wynika, że w 2024 r wpłynęło do nas 279 skarg od pracowników 272 sklepów mających w nazwie zwrot "sklep żabka" bądź "żabka sklep" – poinformował Bankier.pl Mateusz Rzemek, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Pracy. – Natomiast w latach 2021-2024 zarejestrowano 1070 skarg pochodzących od pracowników 1025 sklepów sieci Żabka. Najczęściej zgłaszane w skargach nieprawidłowości dotyczyły braku umowy o pracę, niewypłacania wynagrodzenia oraz naruszania zakazu powierzania pracownikowi wykonywania pracy w niedzielę czy święto oraz 24 grudnia lub w sobotę bezpośrednio poprzedzającą Wielkanoc po godz. 14. Nie oznacza to jednak, że uzyskane wyniki zawierają wszystkie przypadki skarg dotyczących franczyzy „Żabki”, ponieważ wielu pracodawców tej sieci może prowadzić zarejestrowaną działalność nie używając nazwie takich określeń "sklep żabka".
Wiedzą, co podpisują?
O odniesienie się do zarzutów franczyzobiorców poprosiliśmy reprezentantów Żabki. Jak twierdzą przedstawiciele biura prasowego tej sieci, podstawowym dokumentem regulującym zasady współpracy pomiędzy franczyzobiorcą i spółką jest umowa franczyzowa, która opisuje model współpracy oraz podział obowiązków stron.
– Wszystkie aktualnie obowiązujące dokumenty przekazujemy kandydatom na franczyzobiorców przed rozpoczęciem współpracy, na co najmniej 14 dni przed podpisaniem umowy. Wprowadziliśmy również dodatkowe procedury weryfikacji, które mają na celu potwierdzenie, że każdy kandydat na franczyzobiorcę faktycznie zapoznał się z treścią umowy przed podjęciem decyzji o nawiązaniu z nami współpracy – informuje Biuro Prasowe Żabka Polska.
Niedziele handlowe to szansa?
Biuro prasowe sieci odpowiedziało też na zarzuty właścicieli sklepów dotyczące zmuszania ich do pracy w wolne dni.
– Większość franczyzobiorców Żabki korzysta z ustawowego wyjątku, który daje możliwość prowadzenia sprzedaży w dni tzw. „niehandlowe" przez mikroprzedsiębiorców w małych sklepach. To istotny element poprawy rentowności wobec konkurencji. W Żabce mamy świadomość, że dostępność sklepu w te dni oznacza dodatkowy nakład pracy i kosztów, dlatego we wzajemnych rozliczeniach zawarliśmy korzyści zwiększające przychody franczyzobiorców, których sklepy są otwarte w tym czasie. Decyzja o nieotwieraniu w te dni oznacza rezygnację z tych korzyści, a nie sankcje ze strony sieci. Ostatecznie decyzję o otwarciu i godzinach funkcjonowania w dni „niehandlowe” podejmuje franczyzobiorca – poinformowali przedstawiciele „Żabki”.
Konto mogą mieć, gdzie chcą
Odniesiono się także do informacji o nakłanianiu franczyzobiorców do zakładania kont w Pekao S.A.
– Każdy franczyzobiorca Żabki ma prawo otworzyć rachunek w dowolnie wybranym przez siebie banku. W ramach komunikacji wewnętrznej informujemy o ofertach specjalnych różnych banków skierowanych do franczyzobiorców – napisali przedstawiciele Biura Prasowego Żabka Polska.
Według nich nie jest też prawdą, że zgłoszenie przez franczyzobiorcę chęci zakończenia współpracy jest równoznaczne z blokadą najbliższego przelewu rozliczeniowego.
– W przypadku zakończenia współpracy za porozumieniem stron lub z zachowaniem terminów wypowiedzenia, franczyzobiorcy otrzymują środki pieniężne zgodnie z zasadami określonymi w umowie. Dodatkowo, podczas końcowego rozliczenia współpracy, w sytuacji wysokiego prawdopodobieństwa zakończenia jej z nadpłatą finansową, wypłacamy franczyzobiorcy zaliczkę z tego tytułu.
Właściciele Żabek sami pracują na swój zysk
Jak twierdzą przedstawiciele Żabki, franczyzobiorcy pracują na własny zysk, samodzielnie regulują zobowiązania podatkowe i ubezpieczeniowe, a także prowadzą niezależną księgowość, tym samym mają istotny wpływ na swój biznes.
– Po ich stronie jest przede wszystkim prowadzenie sklepu zgodnie z wymogami prawa i ustalonymi zasadami w umowie franczyzowej, obsługa klientów, zarządzanie gospodarką towarowo-magazynową, w tym zamawianie towaru z listy asortymentowej w ilości według zapotrzebowania, wybór dowolnego dnia dostawy ze wskazanych w cyklu i zarządzanie kategorią produktów regionalnych, a także rekrutacja, szkolenie i zarządzanie zespołem swoich pracowników – napisano w odpowiedzi na zarzuty właścicieli sklepów.
Kadra z miękkimi umiejętnościami?
Według reprezentantów sieci, opisane przez franczyzobiorców praktyki dotyczące zmuszania ich do składania nierealnych zamówień i straszenia m.in. zamknięciem sklepu lub koniecznością natychmiastowej spłaty dotychczasowego zadłużenia nie są niezgodne ze standardami obowiązującymi w sieci Żabka.
– Decyzje dotyczące zamawiania towarów podejmuje sam franczyzobiorca. Naszą kadrę operacyjną szkolimy między innymi w zakresie miękkich aspektów współpracy, w tym właściwego reagowania na naruszenia po stronie franczyzobiorców. Ci z kolei mają do dyspozycji szereg narzędzi, które pozwalają na zgłoszenie wszelkich nieprawidłowości.
W sieci co najmniej 3 lata
Przedstawiciele Żabki potwierdzili, że od stycznia do lipca br. ponad 86 proc. franczyzobiorców osiągało przychód na poziomie 27 tys. zł i takie dane są prezentowane kandydatom do prowadzenia sklepów tej sieci.
– Natomiast wysokość dochodu uzyskiwanego przez franczyzobiorcę zależna jest od wielu zmiennych i wynika z różnicy pomiędzy osiągniętymi przychodami a kosztami ich uzyskania – napisano.
Odniesiono się także do zarzutu, że właściciele sklepów nie pozostają długo w sieci.
– Współczynnik dobrowolnych odejść pozostaje w sieci Żabka na niskim, malejącym, poziomie. W latach 2022 i 2023 wynosił on w skali roku odpowiednio 7,7 i 7,3 proc. Blisko połowa franczyzobiorców działających w ramach naszej sieci prowadzi sklep 3 lata i więcej, a najdłuższy stażem franczyzobiorca związany jest z nami od 2001 roku – poinformowało Biuro Prasowe Żabka Polska.