Zarabiasz minimalną krajową i narobiłeś długów? Komornik nie zajmie ci pensji – z takiego założenia wychodzi coraz większa rzesza dłużników komunalnych. Rząd analizuje zmiany, które pomogłyby ukrócić ten proceder – donosi serwis prawo.pl.
Na tę patologiczną sytuację, w której zarabiający minimalną krajową z premedytacją nie płacą rachunków, pozwalają przepisy, które wyłączają z egzekucji komorniczej wynagrodzenie w wysokości minimalnej krajowej.
Tymczasem jego wymiar z roku na rok stale rośnie, powiększając liczbę osób zarabiających minimalną krajową. Od stycznia to 4242 zł brutto, a od 1 lipca 2024 r. 4300 zł brutto. Przypomnijmy, że jeszcze w 2020 r. minimalne wynagrodzenie brutto wynosiło 2600 zł.
Jak wynika z szacunków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, za sprawą podwyżek, w 2024 r. w takiej sytuacji znajdzie się już 3,6 mln spośród 15,1 mln pracujących Polaków, czyli niemal co czwarty.
– Większość dłużników ma absolutną świadomość, że najniższa krajowa jest nietykalna. Nie płacą nie tylko rachunków telefonię komórkową, ale też opłat i kar za parkowanie. Parkują więc, gdzie chcą, bo wiedzą, że skoro są zatrudnieni oficjalnie, na przykład na pół etatu, za najniższą krajową, to niewiele im można zrobić – stwierdza w rozmowie z serwisem prawo.pl Rafał Kucharczyk, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Toszku i jednocześnie komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym w Strzelcach Opolskich.
Nawet 900 zł długu na mieszkańca
W 9-tysięcznej gminie Toszek długi mieszkańców wobec samorządu wynoszą już 3 mln zł. Jak odnotowuje prawo.pl, w 340-tysięcznym Lublinie mieszkańcy zalegają już blisko 300 mln zł
Długi względem gmin wynikają także z niepłaconych czynszów. Na koniec 2022 r. zadłużenie z tego tytułu w sześciu największych polskich miastach wynosiło ponad 1,2 mln zł.
Dlatego też Krajowa Rada Komornicza zaproponowała Ministerstwu Sprawiedliwości zmiany w przepisach. Komornicy postulują, by umożliwić prowadzenie egzekucji zadłużenia w wysokości 25 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę.