Miliardowe wsparcie dla unowocześnienia regionów. „Zyskamy my, banki lokalne i cała ekonomia”

Unowocześnienie elektrociepłowni, zarządzanie odpadami komunalnymi czy inne „ekologiczne” inwestycje jednostek samorządu terytorialnego i firm prywatnych w regionach – w ich wsparciu finansowym BOŚ Bank upatruje swoją najważniejszą możliwość. Poprzez tworzenie konsorcjów z bankami spółdzielczymi, instytucja ta zamierza zrekompensować utracony czas i stać się liderem przemian w regionach. – Zasygnalizowaliśmy otoczeniu, że istniejemy i funkcjonujemy. Nasze założenia są ambitne, ale wykonalne – stwierdza w wywiadzie dla Bankier.pl sternik BOŚ Banku Bartosz Kublik.

Miliardy złotych na modernizację powiatów. „To korzystne dla nas, dla banków spółdzielczych i dla całej gospodarki”

fot. Janusz Pienkowski / / Shutterstock

Tomasz Goss-Strzelecki, Bankier.pl: W niedawno udostępnionej aktualizacji strategii ESG można wyczytać, że BOŚ zamierza być liderem proekologicznych zmian. Co to w praktyce oznacza? Czy macie zamiar rywalizować z czołowymi podmiotami na rynku?

Bartosz Kublik, prezes BOŚ Banku: To implikuje, że chcemy być bankiem, być może nie pierwszym wyborem, ale w ścisłej czołówce dla tych, którzy pragną realizować przedsięwzięcia proekologiczne i powiązane z transformacją energetyczną. Odnosi się to do rozległego spektrum podmiotów: począwszy od przedsiębiorstw, poprzez gospodarstwa rolne, aż po jednostki samorządu terytorialnego.

Posiadamy ku temu mocne fundamenty. Po pierwsze, mamy do dyspozycji znakomitych pracowników i wiedzę fachową, historycznie nagromadzoną w banku, który funkcjonuje na rynku od przeszło 30 lat. W tym okresie zrealizowaliśmy finansowanie proekologiczne o wartości 35–36 miliardów złotych w oparciu o naszą własną metodologię oceny. Jedynie w pierwszych trzech kwartałach tego roku udzieliliśmy przeszło 2 miliardy złotych takiego finansowania. Dysponujemy dedykowanym departamentem finansowania proekologicznego, w którym pracują nie tylko bankowcy, lecz również inżynierowie z doświadczeniem w branży energetycznej i ochronie środowiska. Dzięki temu możemy profesjonalnie oceniać złożone projekty – nie tylko z dziedziny energetyki, ale także gospodarki o obiegu zamkniętym lub gospodarki zasobami wodnymi, co staje się coraz istotniejszym wyzwaniem dla Polski.

Równocześnie realnie patrzymy na sytuację. Uznajemy, że dysponując bilansem na poziomie około 25 miliardów złotych i kapitałem własnym w wysokości 2,2 miliarda złotych, nie będziemy czołowym bankiem w największych megaprojektach, takich jak energetyka nuklearna. Naszą siłą jest specjalizacja i zdolność łączenia kompetencji inżynierskich z finansowymi.

Skoro wspomniał Pan o rozmiarze wyzwań – jak oceniacie potrzeby inwestycyjne polskiej gospodarki w kontekście transformacji energetycznej?

Mowa o gigantycznych sumach. Szacunki zawarte w Krajowym Planie na rzecz Energii i Klimatu wskazują, że do 2030 roku wydatki te osiągną blisko 800 miliardów złotych. Jeśli rozszerzymy perspektywę do 2040 roku, mówimy już o kwotach rzędu 1,5–1,7 biliona złotych. Przy polskim PKB wynoszącym około 4 bilionów złotych, widzimy, jak ogromne jest to zadanie.

Uważam jednak, że to nie tylko wyzwanie, ale przede wszystkim ogromna okazja na przełamanie marazmu inwestycyjnego, który charakteryzował ostatnie lata. Transformacja energetyczna może stać się motorem napędowym, który umożliwi nam zbliżenie się do średniej europejskiej w zakresie udziału inwestycji w PKB, wynoszącej ponad 20%, podczas gdy u nas wciąż jest to o kilka punktów procentowych mniej. Wierzę, że to właśnie energetyka będzie impulsem, który pobudzi inwestycje także w Polsce lokalnej, poza największymi metropoliami, z wykorzystaniem lokalnych zasobów i polskiej myśli technicznej.

Właśnie, Polska lokalna. W bieżącym roku istotnym celem BOŚ stała się kooperacja z gminami i powiatami poprzez tworzenie konsorcjów z bankami spółdzielczymi. Skąd ten zamysł i jakie korzyści z niego wynikają?

Prezes BOŚ Banku Bartosz Kublik (fot. Łukasz Kamiński / Materiały prasowe / )

Ten zamysł wynika bezpośrednio z weryfikacji strategicznej i analizy naszych możliwości bilansowych. Jak wcześniej wspomniałem, BOŚ nie jest gigantem. Nasza zdolność kapitałowa w odniesieniu do pojedynczego finansowania to, powiedzmy, sto kilkadziesiąt milionów złotych. Biorąc pod uwagę inflację i zwyżkę cen inwestycji, taka kwota niejednokrotnie okazuje się niewystarczająca dla większych przedsięwzięć.

Z drugiej strony mamy sektor bankowości lokalnej – około 480 banków spółdzielczych stowarzyszonych w grupach SGB i BPS. Ich sumaryczny bilans to przeszło 300 mld zł, z czego kredyty dla sfery realnej stanowią jedną trzecią. Pozostała część to obligacje skarbowe i tzw. hiperpłynność. Ten sektor jest obecnie znakomicie zorganizowany, cechuje się bardzo wysokimi wskaźnikami wypłacalności – rzędu 30-kilku procent, co niegdyś wydawało się nie do pomyślenia – i mógłby wygenerować dodatkowe 80–90 miliardów złotych kredytu dla gospodarki.

Z tego połączenia wyłania się oczywisty fundament naszej strategii: wspólnie możemy zdziałać więcej. My dysponujemy wiedzą specjalistyczną, inżynierami i gotowymi modelami oceny ryzyka technologicznego. Banki spółdzielcze posiadają płynność, kapitał i znakomite relacje w lokalnych środowiskach. Za sprawą konsorcjów możemy finansować inwestycje, których samodzielnie byśmy nie podołali, a banki lokalne mogą uruchomić swoje depozyty na rzecz rozwoju własnych regionów. Szanujemy przy tym lokalizację – jeżeli inwestycja jest w Wielkopolsce, zapraszamy banki stamtąd. Jeżeli na Podkarpaciu, to tamtejsze.

Czy ten model jest już stosowany w praktyce? Czy może Pan przedstawić przykłady tego typu wspólnych inwestycji?

Zdecydowanie tak, i jestem bardzo usatysfakcjonowany z rezultatów, biorąc pod uwagę, że z zaproszeniem do kooperacji wystąpiliśmy w czerwcu 2024 roku. Najpierw musieliśmy ujednolicić procedury i warunki brzegowe, co zajęło parę miesięcy.

Aktualnie zawarliśmy już siedem umów konsorcjalnych. Uruchomione finansowanie to około 600 mln zł, które już zasiliło gospodarkę. Łącznie procedujemy obecnie 10 projektów na kwotę 1,1 miliarda złotych. W sierpniu uruchomiliśmy duże konsorcjum, które nawet w ocenie dużych banków było nie lada przedsięwzięciem logistycznym – BOŚ, Bank Polskiej Spółdzielczości i 10 banków lokalnych sfinansowało inwestycję o wartości kilkuset milionów złotych. Dźwigi stoją, budowa trwa.

Ponadto, jeszcze w tym roku podpiszemy kolejne dwie umowy na finansowanie w euro o wartości blisko 262 mln zł, gdzie udział BOŚ to 166 milionów. W następnym tygodniu planujemy umowę na 160 mln zł. Przełamaliśmy masę krytyczną. To rozwiązanie jest korzystne dla nas, dla banków spółdzielczych, które mogą angażować się w większe projekty, jak również dla polskiej gospodarki.

Mówi Pan o potencjale Polski regionalnej, ale czy nie boicie się, że większe banki komercyjne również rozpoznają ten rynek i staną się dla was poważną konkurencją?

W Polsce jest do zrealizowania tak wiele inwestycji, że miejsca wystarczy dla wszystkich. Oczywiście, wielkie projekty, takie jak elektrownia jądrowa, Centralny Port Komunikacyjny albo morska energetyka wiatrowa, będą domeną największych instytucji finansowych, konsorcjów międzynarodowych i kapitału publicznego.

Lecz poniżej tego poziomu znajduje się cała gama mniejszych inwestycji, choć wcale niemałych z perspektywy lokalnej. W Polsce mamy ponad 300 miast powiatowych. W niemal każdym z nich działa przedsiębiorstwo energetyki cieplnej, zazwyczaj zasilane węglem, które w okresie najbliższych pięciu lat wymaga sporych nakładów na unowocześnienie.

To jest właśnie nasza specjalność. Skupiamy się na modernizacji ciepłownictwa, gospodarce odpadami, wodociągach. Dysponujemy ekspertyzą technologiczną, której często brakuje bankom uniwersalnym, a banki spółdzielcze obsługują prawie 70% samorządów w Polsce. Znamy te podmioty, wiemy, jak oszacować ryzyko technologiczne i jak stworzyć montaż finansowy.

Porozmawiajmy o kondycji samego banku. Przez ostatnie dziesięciolecie BOŚ zmagał się z problemami, tracąc dystans do rynku. Czy finansowanie transformacji energetycznej to sposób na odwrócenie tych tendencji?

Muszę zacząć od pewnego zastrzeżenia, choć nie lubię rozpamiętywać przeszłości: faktycznie mamy stracony czas do odrobienia. Dziesięć lat temu bilans BOŚ był na zbliżonym poziomie jak w momencie, gdy obecny zarząd przejmował stery (Bartosz Kublik został powołany na prezesa w kwietniu 2024 r. – red). W tym samym czasie sektor bankowy powiększył się o 110–115%. Brak progresu przy rosnących kosztach i inflacji zdestabilizował ekonomikę banku.

Brak świeżej akcji kredytowej doprowadził też do pogorszenia jakości portfela. To czysta statystyka – jeśli nie zasila się portfela nowymi, solidnymi kredytami, to udział tych niespłacanych (NPL) wzrasta. W naszym przypadku doszedł do poziomu ponad 15%. To był pewnego rodzaju test odporności dla instytucji.

Dlatego musieliśmy iść do przodu. W ciągu półtora roku udało nam się już podwyższyć sumę bilansową z 20 miliardów do około 25 miliardów złotych. Przypomnieliśmy rynkowi, że BOŚ istnieje i prosperuje. Naszym celem na 2027 rok są aktywa powyżej 30 miliardów złotych, zredukowanie wskaźnika NPL do 8% lub mniej oraz uzyskanie zwrotu z kapitału (ROE) w okolicach 10%. Dążymy również do tego, aby udział finansowania proekologicznego w portfelu przekroczył 50% – obecnie oscylujemy wokół 40%. Są to cele ambitne, ale realne.

Jednym z obciążeń dla wyników są wciąż kredyty frankowe. Jak przedstawia się sytuacja z nimi i czy widać światełko w tunelu?

Jedynie lata 2023 i 2024 to odpis na ryzyko prawne w wysokości przeszło pół miliarda złotych, co przy kapitałach rzędu 2,2 mld zł jest kwotą bardzo znaczącą. Jednak optymizmem napawa to, że po trzech latach intensywnego tworzenia rezerw poziom pokrycia tego portfela rezerwami w BOŚ jest bardzo wysoki.

Proces zawierania ugód uległ przyspieszeniu, podchodzimy do tego pragmatycznie. Dzięki wysokiemu poziomowi rezerw wpływ tego ryzyka na wyniki w przyszłych latach powinien być już mniejszy. Można rzec, że najtrudniejsze mamy za sobą, choć oczywiście jest to wciąż wyzwanie, z którym musimy się zmierzyć.

Przyszły rok przynosi dla sektora nowe wyzwania makroekonomiczne: malejące stopy procentowe, co oznacza niższą marżę odsetkową, a także podwyżkę podatku CIT. Jak to wpłynie na bank?

Środowisko wysokich stóp procentowych dało sektorowi chwilę wytchnienia i pozwoliło odbudować kapitały po skromnych latach. Obecnie wchodzimy w fazę obniżek. Oczywiście ogranicza to pole do zarabiania na marży odsetkowej, ale z drugiej strony niższe stopy stymulują popyt na kredyt i ożywiają inwestycje. Zakładam, że te dwa efekty będą się do pewnego stopnia kompensować – zarobimy mniej na jednostce, ale liczymy na większy wolumen sprzedaży dzięki ożywieniu gospodarczemu.

Odnośnie podwyżki CIT czy podatku bankowego – jako menedżer preferowałbym niższe obciążenia, ale jako obywatel rozumiem uzasadnienie tych zmian. Potrzeby związane z obronnością i bezpieczeństwem państwa są priorytetowe. Bez bezpiecznej Polski nie będzie mowy o rozwoju gospodarczym lub dobrobycie społecznym.

Jesteście w trakcie realizacji programu naprawczego. Kiedy bank z niego wyjdzie?

Zakończenie programu naprawczego nastąpi w momencie osiągnięcia trwałej rentowności w warunkach realizowanego modelu biznesowego. Nie chodzi o jednorazowe „osiągnięcie” wskaźników, lecz o ich powtarzalność. Strategia na lata 2025–2027 jest tak opracowana, aby nas do tego doprowadzić. Potrzebujemy jednak czasu i stabilizacji. W najnowszej historii banku mieliśmy 49 zmian w zarządzie, co bardzo negatywnie wpływało na ciągłość koncepcji rozwoju. Teraz budujemy stabilną instytucję o jasno zdefiniowanym profilu.

Porozmawiajmy o klientach detalicznych. Jak zamierzacie zatrzymać ich odpływ? Jaki macie na to plan?

Fakty są takie, że rok 2025 jest pierwszym od lat, kiedy przestaliśmy tracić klientów detalicznych, a w segmencie firmowym odnotowujemy wzrosty. Kluczem do pozyskania klienta jest zazwyczaj korzystna oferta depozytowa i tutaj nie mamy się czego wstydzić.

Jesteśmy realistami. Nie będziemy konkurować z bankami posiadającymi po 5 milionów klientów w masowym detalu. Nasze podejście do bankowości konsumenckiej jest, nazwijmy to, oportunistyczne i komplementarne. Poprzez budowanie silnej pozycji w obsłudze firm i samorządów, docieramy do przedsiębiorców, którzy jednocześnie są konsumentami. Oni mają rodziny, potrzebują kredytów mieszkaniowych, chcą oszczędzać. To naturalna synergia.

Traktujemy detal jako ważny element budujący pasywa banku, który stabilizuje naszą działalność. Planujemy również nowe produkty, np. kredyty mieszkaniowe z parametrami proekologicznymi. Chcemy, aby klienci wybierali nas nie tylko ze względu na cenę, ale także ze względu na nasz profil.

Wspomniał Pan o synergiach. Jak w ten obraz wpisuje się Dom Maklerski BOŚ? To bardzo rozpoznawalna marka na rynku.

To prawda, DM BOŚ to jedna z lepszych tego typu instytucji w Polsce, posiadająca ponad 200 tysięcy klientów – więcej niż sam bank. Współpraca jest bardzo bliska. Dom maklerski organizuje emisje obligacji dla naszych klientów korporacyjnych i samorządowych, co jest kluczowe przy montażu finansowym dużych inwestycji.

Przykładem mogą być wspomniane inwestycje w ciepłownictwo lub spalarnie odpadów, gdzie nakłady sięgają setek milionów złotych. Taki montaż finansowy często składa się z kredytu, dotacji i właśnie emisji długu lub akcji. Tutaj rola DM BOŚ jest bezcenna. Pracujemy też nad uatrakcyjnieniem oferty bankowej dla klientów domu maklerskiego, choćby w zakresie kredytów giełdowych.

Patrząc na notowania giełdowe BOŚ, inwestorzy wciąż zachowują rezerwę. Co powiedziałby Pan akcjonariuszom?

Teoria rynków kapitałowych głosi, że notowania powinny być odzwierciedleniem tego, co dzieje się w sferze realnej banku. Najpierw musimy zademonstrować sukcesy w biznesie, poprawę wyników i realizację strategii, a to prędzej czy później przełoży się na wycenę akcji. Ufam, że jeśli zrealizujemy nasze cele – wzrost aktywów, poprawę jakości portfela i rentowność – rynek to doceni.

Bartosz Kublik dołączył do zarządu BOŚ Banku w kwietniu 2024 r., początkowo jako wiceprezes kierującymi pracami zarządu, a od lipca 2024 r. jako prezes. Przed dołączeniem do BOŚ był wiceprezesem Związku Banków Polskich. Od 2003 r. do 2023 r. był natomiast związany z Bankiem Spółdzielczym w Ostrowi Mazowieckiej, którym kierował w latach 2012-2023.  Inicjuje i wspiera prace w zakresie programów publicznych i udziału sektora bankowego w finansowaniu wyzwań zrównoważonego rozwoju. Absolwent studiów doktoranckich na Wydziale Zarządzania UW oraz Studium Prawa Europejskiego. Ukończył studia wyższe na Wydziale Nauk Politycznych w Wyższej Szkole Humanistycznej im. A. Gieysztora w Pułtusku.

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *