Szef MSWiA Tomasz Siemoniak potwierdził w wywiadzie dla agencji Bloomberg, że po serii aresztowań osób podejrzanych o dywersję, Polska zacieśnia mechanizmy bezpieczeństwa na lotnisku Rzeszów-Jasionka, z którego transportowanych jest 90 proc. uzbrojenia i ekwipunku wojskowego dla Ukrainy.
Bloomberg przypomina, że powodem rosnącego niepokoju o rosyjskie akcje sabotażowe jest seria aresztowań osób podejrzanych o udział w tego typu akcjach, a lotnisko Rzeszów-Jasionka jest nie tylko hubem transportowym, ale też punktem przesiadkowym dla zachodnich polityków udających się do Kijowa.
"Mamy do czynienia z obcym państwem, które przeprowadza wrogie i – używając żargonu wojskowego – kinetyczne operacje na polskim terytorium" – oznajmił minister Siemoniak w wywiadzie, którego udzielił w Warszawie. Podkreślił, że "nie zdarzyło się to nigdy wcześniej".
Koordynator służb specjalnych nie podał żadnych szczegółów dotyczących sposobów bardziej szczelnego zabezpieczenia lotniska Rzeszów-Jasionka – relacjonuje Bloomberg.
Siemoniak ocenił, że Polska musi sobie radzić z bezprecedensowym poziomem zagranicznej ingerencji.
Bloomberg pisze, że kwestia bezpieczeństwa portu lotniczego Rzeszów-Jasionka, który może być celem rosyjskich operacji, znalazła się w centrum zainteresowania, gdy w kwietniu prokuratora poinformowała o zatrzymaniu mężczyzny podejrzanego o udział w spisku mającym na celu zamordowanie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i zbierającego informacje o tym lotnisku.
Szef MSWiA ocenił, że akcje, które miały ostatnio miejsce były przeprowadzane na zlecenie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. Dodał, że podobne operacje organizowane są w całej Europie. Zazwyczaj przeprowadzają je osoby, które minister nazwał "jednorazowymi agentami", rekrutowane ze środowisk chuligańskich czy organizacji przestępczych i gotowe podjąć się takich zadań za pieniądze.
Siemoniak uważa, że jest to "bardzo poważna sytuacja", zważywszy, że rosyjskie służby działają teraz na obcym terytorium w sposób bardziej zamierzony. "Nie mówimy już o agentach wpływu czy jakiejś działalności online (…). To są ludzie, którzy są gotowi przyjść i podpalać" – zwraca uwagę minister.
Bloomberg przypomina, że premier Donald Tusk poinformował na początku tygodnia, iż zatrzymano 12 osób podejrzanych o próby sabotażu i dywersji w Polsce, w tym podpalenia i pobicia oraz próby podpalenia. Badane są też tropy, które mogą prowadzić do rosyjskich służb w związku z podpaleniem centrum handlowego przy ul. Marywilskiej w Warszawie.
Prokuratura Krajowa podała 18 kwietnia, że na terytorium Polski zatrzymano i postawiono zarzuty Pawłowi K., który zgłosił gotowość do działania dla wywiadu wojskowego Rosji, a pozyskane od niego informacje miały pomóc w ewentualnym zamachu.
"Do jego zadań należało zebranie i przekazanie wywiadowi wojskowemu Federacji Rosyjskiej informacji na temat zabezpieczenia lotniska Port Lotniczy Rzeszów-Jasionka. Miało to m.in. pomóc w planowaniu przez rosyjskie służby specjalne ewentualnego zamachu na życie głowy obcego państwa, prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego" – poinformowała prokuratura. (PAP)
fit/ ap/ amac/
arch.