Chaos w Korei Południowej. Prezydent: Zniosę stan wojenny

W związku z decyzją parlamentu zniosę stan wojenny – zadeklarował w nocy środę czasu lokalnego (we wtorek w Polsce) prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol. Prezydent potwierdził również, że zmobilizowane oddziały wojskowe zostały wycofane.

Chaos w Korei Południowej. Prezydent: Zniosę stan wojenny

fot. Soo-hyeon Kim / /  Reuters / Forum

Jun, kilka minut przed godz. 5 rano czasu lokalnego, poinformował, że formalnie zniesie stan wojenny po posiedzeniu rządu. Agencja Yonhap przekazała, że gabinet Juna wyraził na to zgodę. Dotychczas stan wojenny nie został jeszcze formalnie zniesiony.

Południowokoreańskie wojsko rozwiązało dowództwo stanu wojennego – podał Yonhap.

Jun, ogłaszając decyzję o wprowadzeniu nadzwyczajnego stanu wojennego we wtorek około godz. 22:25 czasu lokalnego (godz. 14 czasu polskiego), zapowiedział "eliminację sił antypaństwowych". W swoim przemówieniu oskarżył opozycję o paraliżowanie prac rządu oraz sympatie wobec komunistycznej Korei Północnej.

Krótko potem przed parlamentem zebrali się protestując i deputowani Zgromadzenia Narodowego.

Do siedziby parlamentu Korei Południowej weszli również żołnierze sił specjalnych.

Niecałe trzy godziny później podczas sesji plenarnej przy obecności 190 z 300 deputowanych Zgromadzenia Narodowego podjęto uchwała wzywająca głowę państwa do zniesienia stanu wojennego. Wszyscy obecni zagłosowali "za". Wśród nich było 18 przedstawicieli rządzącej Partii Władzy Ludowej, z której wywodzi się Jun, oraz 172 posłów opozycji.

Zgodnie z konstytucją Korei Południowej, prezydent może ogłosić stan wojenny w "czasie wojny, w sytuacjach podobnych do wojny lub w innych porównywalnych stanach zagrożenia narodowego", które wymagają użycia siły wojskowej w celu utrzymania pokoju i porządku.

Media: Premier Szwecji odkłada wizytę w Seulu; ćwiczenia i rozmowy z wojskiem USA przełożone

W związku z ogłoszeniem, a następnie zniesieniem stanu wojennego przez prezydenta Korei Płd. Jun Suk Jeola premier Szwecji podjął decyzję o przełożeniu na inny termin planowanej wizyty w Seulu – podała w środę agencja Yonhap. Media poinformowały także o odłożeniu rozmów i ćwiczeń wojskowych z armią USA.

Portal dziennika "The Korean Times" zaznacza, że sam prezydent Jun anulował swój udział w zaplanowanych na środę wydarzeniach i spotkaniach. Dotychczas prezydenckie biuro nie wydało zaktualizowanego harmonogramu.

"Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, zdecydowaliśmy się przełożyć wizytę," która miała odbyć się w tym tygodniu – czytamy w oświadczeniu premiera Szwecji Ulfa Kristerssona wydanym przez jego rzecznika.

Zaplanowane na ten tydzień rozmowy na temat obronności i wspólne ćwiczenia wojskowe między Koreą Południową a Stanami Zjednoczonymi również zostały przełożone – podała agencja Yonhap.

Premier Japonii Shigeru Ishiba, który rozważał wizytę w Seulu w przyszłym miesiącu, gdzie podczas której planowano rozmowy prezydentem Junem, powiedział w środę, że "nic konkretnego nie zostało ustalone" w sprawie jego podróży. Dodał, że władze w Tokio monitorują rozwój wydarzeń "ze szczególnym i poważnym zaniepokojeniem". Agencja Kyodo zaznacza, że premier odmówił komentarza, podkreślając, że są to sprawy wewnętrzne Korei Południowej.

Prezydent w ogniu krytyki po próbie wprowadzenia stanu wojennego; opozycja żąda jego dymisji

Prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol znalazł się w ogniu krytyki po ogłoszeniu, a następnie zniesieniu stanu wojennego. Opozycja wzywa do jego dymisji i grozi impeachmentem, a związki zawodowe zapowiadają strajki, dopóki prezydent nie ustąpi – podały w środę media.

Tymczasem pierwsze publiczne wystąpienie Juna po zniesieniu stanu wojennego, planowane na środę rano czasu lokalnego, zostało przełożone – podała agencja Yonhap, powołując się na kancelarię prezydenta.

Opozycyjna Partia Demokratyczna (DP), która ma większość w parlamencie, ogłosiła w środę, że natychmiast rozpocznie procedurę impeachmentu wobec Juna, jeśli nie poda się on do dymisji.

"Deklaracja stanu wojennego przez Juna była wyraźnym pogwałceniem konstytucji. To poważny akt rebelii i doskonały powód do impeachmentu" – napisano w uchwale DP, przytaczanej przez agencję prasową Yonhap.

"Wyraźnie pokazano całemu narodowi, że prezydent Jun nie może już normalnie rządzić krajem. Powinien ustąpić" – oświadczył poseł DP Park Chan De.

Ogłoszenie stanu wojennego krytykowali też posłowie partii prezydenta, Partii Władzy Ludowej (PPP). Jej przewodniczący Han Dong Hun zażądał od Juna wyjaśnienia tej "katastrofalnej decyzji" oraz dymisji ministra obrony Kim Jong Hiuna.

"Jako partia rządząca głęboko przepraszamy opinię publiczną za dzisiejszą katastrofalną sytuację" – powiedział Han.

Zrzeszająca 1,2 mln pracowników Koreańska Konfederacja Związków Zawodowych (KCTU), największa centrala związkowa w Korei Południowej, ogłosiła, że jej członkowie będą prowadzić bezterminowy strajk, dopóki Jun nie poda się do dymisji po próbie wprowadzenia stanu wojennego – przekazała stacja CNN.

"Będziemy walczyć u boku ludzi (…) Członkowie KCTU przestaną pracować, zgodnie z wytycznymi w sprawie strajków, będą wzywać Jun Suk Jeola do ustąpienia za zdradę" – napisano w komunikacie centrali. Zapowiedziała protesty w Seulu w środę.

Biały Dom: Jesteśmy zadowoleni ze zniesienia stanu wojennego w Korei Południowej

Jesteśmy zadowoleni, że prezydent Jun zmienił kurs w sprawie stanu wojennego i uszanował decyzję parlamentu – powiedział PAP rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC). Skomentował w ten sposób zniesienie ogłoszonego wcześniej we wtorek stanu wojennego w Korei Południowej.

"Jesteśmy zadowoleni, że prezydent Jun zmienił kurs w sprawie swojego niepokojącego ogłoszenia stanu wojennego i uszanował decyzję Zgromadzenia Narodowego Republiki Korei o jego zakończeniu. Demokracja jest fundamentem sojuszu USA-Korea Południowa i będziemy nadal monitorować sytuację" – oznajmił w oświadczeniu przesłanym PAP rzecznik.

Był to komentarz do zapowiedzi prezydenta Korei Płd. Jun Suk-jeola, że zniesie wprowadzony we wtorek stan wojenny. Wcześniej zastępca rzecznika Departamentu Stanu Vedant Patel sugerował, że USA oczekują takiego ruchu, mówiąc że mają nadzieję na pokojowe zakończenie sporu zgodne z rządami prawa, w tym poszanowanie jednogłośnej decyzji koreańskiego parlamentu o anulowaniu stanu wojennego.

Przedstawiciele administracji USA podkreślali, że nie zostali uprzedzeni o decyzji Juna o ogłoszeniu stanu wojennego. Dodawali też, że są w kontakcie z władzami Korei Płd., choć odmawiali podania szczegółów tych rozmów. Pentagon podał, że w kontakcie z koreańskimi siłami zbrojnymi były też stacjonujące w tym kraju wojska USA.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński 

Wcześniej prezydent ogłosił stan wojenny tuż po godz. 15 czasu polskiego

"Ogłaszam stan wojenny, aby chronić wolną Republikę Korei przed zagrożeniem ze strony północnokoreańskich sił komunistycznych, aby wyeliminować nikczemne siły antypaństwowe sprzyjające Korei Płn., które niszczą wolność i szczęście naszego narodu, oraz by chronić (…) porządek konstytucyjny" – powiedział Jun w niezapowiedzianym przemówieniu transmitowanym na żywo przez telewizję YTN. Nie sprecyzował, jakie konkretne środki zostaną podjęte w ramach stanu wojennego.

Prezydent przypomniał, że opozycyjna Partia Demokratyczna, która ma większość w parlamencie, o impeachment niektórych prokuratorów i odrzucenie rządowego projektu budżetu.

Przywódca stanu wojennego zakazał działalności parlamentu i partii

Szef sztabu generalnego sił zbrojnych Korei Południowej Park An Su, wyznaczony do kierowania stanem wojennym, ogłosił we wtorek wieczorem czasu miejscowego zakaz działalności parlamentu i partii politycznych – podała agencja Yonhap.

Wszystkie media i wydawcy mają podlegać kontroli organu odpowiedzialnego za stan wojenny – ogłoszono.

Możliwość wejścia do siedziby parlamentu i wyjścia z budynku zostały zablokowane – podał Yonhap.

Zgromadzenie Narodowe zagłosowało za zniesieniem stanu wojennego

Zgromadzenie Narodowe Korei Płd. opowiedziało się w środę za zniesieniem wprowadzonego we wtorek przez prezydenta Jun Suk Jeola nadzwyczajnego stanu wojennego. Konstytucja stanowi, że prezydent powinien dostosować się do decyzji podjętej przez większość parlamentarną.

Prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol ogłosił we wtorek wieczorem czasu lokalnego nadzwyczajny stan wojenny, oskarżając opozycję o sympatyzowanie z Koreą Północną i paraliżowanie prac rząd.

Na zwołanej tuż przed północą z wtorku na środę sesji plenarnej uchwała wzywająca do zniesienia stanu wojennego została przyjęta przy obecności 190 z 300 deputowanych Zgromadzenia Narodowego. Wszyscy obecni zagłosowali "za". Wśród nich było 18 przedstawicieli rządzącej Partii Władzy Ludowej, z frakcji szefa partii Hana Dong Huna, oraz 172 posłów opozycji.

Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Wu Won Sik oświadczył, że "na podstawie wniosku Zgromadzenia Narodowego, prezydent powinien natychmiast znieść stan wojenny", dodając, że jego "deklaracja jest teraz nieważna".

Artykuł 77 ust. 5 Konstytucji Republiki Korei stanowi, że "jeżeli Zgromadzenie Narodowe wystąpi z wnioskiem o zniesienie stanu wojennego większością głosów całkowitej liczby członków Zgromadzenia Narodowego, to prezydent musi się zastosować do tego wniosku".

Nie jest jednak jasne, jak postąpi Jun, ponieważ we wtorek szef sztabu generalnego sił zbrojnych Korei Południowej Park An Su ogłosił "zakaz działalności parlamentu, partii politycznych i wszelkiej działalności politycznej".

Po głosowaniu lokalne stacje telewizyjne pokazały żołnierzy wycofujących się z budynku. Część z nich pozostała natomiast na terenie parlamentu – podał dziennik "Dzoson Ilbo".

Według tej gazety tłum osób zgromadzonych przed wejściem na teren parlamentu wiwatował na wieść o wyniku głosowania. Skandowano między innymi hasła wzywające do dymisji prezydenta Juna.

Lider opozycji Li Dze Mjung powiedział, że każdy, kto teraz działa na rozkaz Juna i dowódców wojskowych "łamie prawo", ponieważ stan wojenny jest nieważny.

Deputowani wciąż jednak czekają w sali plenarnej na oficjalne odwołanie stanu wyjątkowego.

Jeden z nich, Li Sung Yun, z głównej partii opozycyjnej, powiedział w rozmowie z BBC, że musiał wspiąć się na ogrodzenie o wysokości 1,5 m, aby dostać się do budynku parlamentu, ponieważ policja zablokowała mu wejście, mimo okazania legitymacji poselskiej.

Żołnierze opuszczają główny budynek parlamentu

Dziesiątki żołnierzy zaczęły opuszczać główny budynek parlamentu Korei Południowej po głosowaniu, w którym posłowie opowiedzieli się za zniesieniem wprowadzonego we wtorek stanu wojennego – podała stacja CNN, powołując się na relacje miejscowych mediów.

Lokalne stacje telewizyjne pokazały żołnierzy wycofujących się z budynku. Część z nich pozostała natomiast na terenie parlamentu – podał portal dziennika „Dzoson Ilbo”.

Według tej gazety tłum osób zgromadzonych przed wejściem na teren parlamentu wiwatował na wieść o wyniku głosowania. Skandowano między innymi hasła wzywające do dymisji prezydenta Jun Suk Jeola. 

Media: Przepychanki policji z protestującym przed siedzibą parlamentu

Przed siedzibą parlamentu Korei Południowej doszło we wtorek wieczorem do przepychanek pomiędzy policją egzekwującą restrykcje stanu wojennego z demonstrantami – podała stacja BBC, opisując zdjęcia przedstawiające zgromadzony tam tłum.

Z materiałów wynika, że kordon policji blokuje dostęp do zamkniętej bramy, prowadzącej do siedziby parlamentu.

Lider opozycji: spróbujemy unieważnić decyzję o stanie wojennym

Lider południowokoreańskiej opozycji Li Dze Mjung oświadczył, że parlament będzie próbował unieważnić decyzję prezydenta o wprowadzeniu stanu wojennego. Ostrzegł jednak, że wojsko może próbować aresztować deputowanych. Według agencji Yonhap wejście do budynku parlamentu zostało zablokowane

Lider opozycyjnej Partii Demokratycznej zarzucił prezydentowi, że jego decyzja jest niekonstytucyjna.

Także Han Dong Hun – szef rządzącej Partii Władzy Ludowej, z której wywodzi się Jun – określił ogłoszenie stanu wojennego przez prezydenta "błędem" i oświadczył, że wraz z narodem zablokuje prezydencką decyzję.

Yonhap podał, że minister obrony nakazał wojsku pozostanie w pogotowiu.

Ekspert: Ogłoszenie stanu wojennego w Korei Płd. jest oznaką dalszej polaryzacji w kraju

Ogłoszenie stanu wojennego w Korei Południowej przez prezydenta Jun Suk Jeola jest oznaką dalszej polaryzacji w kraju, gdzie duża część społeczeństwa i największa partia opozycyjna chcą normalizacji stosunków z Koreą Północną – powiedział PAP adiunkt w Instytucie Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych PAN Nicolas Levi.

Według doktora Leviego powody kryjące się za decyzją Juna, są wynikiem wewnętrznych konfliktów. "Partia Narodu, z której wywodzi się prezydent, nie jest de facto partią rządzącą. W parlamencie władzę sprawuje opozycyjna Partia Demokratyczna, która dyktuje warunki" – wyjaśnił.

Ponadto prezydent wprowadzając stan wojenny "dąży do polaryzacji południowokoreańskiego społeczeństwa" – uważa Levi. Jun podzielił społeczeństwo na tych przeciwnych dialogowi z Koreą Płn. i na tych, którzy dążą do normalizacji stosunków między tymi państwami – powiedział.

Ekspert ocenił, że deklaracja Juna przypomina mu polowanie na czarownice, które było polityką prowadzoną przez władze USA na początku lat 50. XX wieku. Wówczas służby amerykańskie "polowały" na wszystkich, których podejrzewano o komunizm.

"W odróżnieniu od swoich poprzedników Jun nie dąży do zjednoczenia z Koreą Północną, a opozycja, tak naprawdę, nie jest przeciwko prowadzenia dialogu z Pjongjangiem" – powiedział Levi.

Według badacza presja wojskowych mogła być kolejnym czynnikiem, który popchnął Juna do tej decyzji. "W przeszłości tak drastyczne decyzje były podejmowane przez armię. Przykładem jest próba zorganizowania zamachu na Kim Ir Sena", pierwszego przywódcę komunistycznej Korei Płn. – zaznaczył.

Zdaniem Leviego duże znaczenie mógł mieć konflikt o kształt budżetu kraju, w którym wydatki na zbrojenia zostały ograniczone, w wyniku decyzji Partii Demokratycznej. "Zmniejszenie budżetu wojskowego jest na rękę Korei Płn., która w ostatnim czasie jest aktywna militarnie m.in. poprzez wysyłanie dronów na Koreę Płd." – zwrócił uwagę.

Ekspert przypomniał, że Korea Południowa "to kraj, w którym wielokrotnie rządzili wojskowi, a więc społeczeństwo jest do pewnego stopnia przyzwyczajone do tego rodzaju decyzji".

Choć "z naszego punktu widzenia, jako ludzi z Zachodu, mogą się one wydawać nadzwyczajne, to dla Koreańczyków z Południa, którzy charakteryzuję się świetną organizacją i umiejętnością bardzo szybkiej adaptacji do wszelkich sytuacji, nie jest to aż tak wyjątkowe" – powiedział.

Zapytany o reakcję Korei Północnej Levi odpowiedział, że "media kontrolowane przez Pjongjang zapewne powiedzą swojemu społeczeństwu +patrzcie jak tam u nich na Południu się źle dzieje+". Jednocześnie zaznaczył, że stan wojenny może być "iskierką, która wywołała znaczącą reakcję Koreańczyków z Północy, zwłaszcza jeśli media w Korei Płn. "uznają decyzję prezydenta Juna za przygotowanie do wojny z Pjongjangiem".

"Myślę, że USA będą kierować się strategią +wait and see+, a więc zaczekają do czwartku z podjęciem decyzji" – powiedział Levi. Administracja USA już we wtorek skomentowała wprowadzenie stanu wojennego w Korei Płd. oświadczając, że monitorują sytuację.

Zarazem ekspert ocenił, że Stany Zjednoczone zapewne poprą decyzje Juna, ponieważ Korea Południowa jest ich bliskim sojusznikiem. "Jeśli jednak Waszyngton zdecyduje się ingerować w sprawy wewnętrzne Seulu, to będzie to pretekst dla Korei Północnej, aby okrzyknąć administrację Juna marionetkami Amerykanów" – podsumował adiunkt w Instytucie Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych PAN.

Nicolas Levi jest autorem ośmiu książek o Korei Północnej, w tym trzech po polsku: "Nic nie wiem o Korei Północnej", "Kim jest Kim Dzong-un?" i "Korea Północna – poszukując prawdy". Ponadto w przyszłym tygodniu ukaże się jego e-book w języku francuskim pod tytułem "Byłem Północnokoreańskim Dyplomatą" (J'Etais Diplomate Nord-Coreen).

Antoni Wiśniewski-Mischal 

Krzysztof Pawliszak

krp/ akl/ osk/ bst/

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *