Iga Świątek awansowała do trzeciej rundy Wimbledonu. Mimo to polska zawodniczka stanęła przed trudnym i emocjonującym meczem z Caty McNally, który ostatecznie rozstrzygnął się w trzech setach.
Oceniając je wyłącznie na podstawie rankingu WTA, można by założyć, że Iga Świątek z łatwością pokonałaby Amerykankę. Jednak sport – a zwłaszcza tenis – słynie z nieoczekiwanych rezultatów. Ta nieprzewidywalność jest szczególnie widoczna, gdy dwie zawodniczki, które znają się na grze drugiej, stają naprzeciw siebie. Taka jest dynamika między Igą Świątek a Caty McNally, które łączą długoletnie tenisowe relacje.
Wimbledon: Iga Świątek odnosi znaczące zwycięstwo! Caty McNally pokonuje
Przed rozpoczęciem meczu drugiej rundy, Polka szybko podkreśliła, że Amerykanka jest bardzo biegła na kortach trawiastych. Obie zawodniczki wielokrotnie spotykały się w juniorskich karierach, ponieważ są rówieśnikami. Dodatkowo, w 2018 roku Świątek i McNally połączyły siły, aby zdobyć tytuł Wielkiego Szlema na kortach Rolanda Garrosa w kategorii debla juniorek.
Jednak w miarę rozwoju meczu drugiej rundy Wimbledonu 2025, nie było miejsca na przyjacielskie pogawędki. Pomimo czwartego miejsca Świątek w najnowszym rankingu WTA w porównaniu z 208-kilogramową pozycją McNally, różnica w umiejętnościach była ledwo zauważalna. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ten pojedynek sprowadzał się do ulotnych momentów. Na przykład, w pierwszym secie Świątek z łatwością wysunęła się na prowadzenie 4:1, by ostatecznie przegrać seta 5:7, podczas gdy McNally z każdym gemem nabierała coraz większej pewności siebie.
Po godzinie intensywnej gry i przegranym pierwszym secie Świątek znalazła się w trudnej sytuacji. McNally najwyraźniej znalazła sposób, by wyprowadzić Polkę z równowagi. Dodatkowo, po polskiej stronie kortu zaczęły narastać błędy, podczas gdy Amerykanka prezentowała większą regularność. Niemniej jednak w tenisie nie jest niczym niezwykłym, że zawodniczka szybko się podnosi; po tak dotkliwej porażce, jak 1:5 (z 4:1 na 5:7), nie było zaskoczeniem, że drugi set rozpoczął się od… kolejnego prowadzenia Świątek 3:0.
Tym razem Polka nie dała szans przeciwniczce. Amerykanka wydawała się nieco ospała w kolejnych uderzeniach, być może odczuwając ciężar trudnego pierwszego seta. Rezultat? Świątek przypieczętowała zwycięstwo przełamaniem, kończąc seta 6:2 i wyrównując stan meczu na 1:1. Co więcej, Polka rozpoczęła decydującego seta od serwisu – korzystny sposób na rozpoczęcie.
Trzeci set rozpoczął się od kluczowego przełamania Świątek (2:0). Polka kontrolowała grę przez cały finałowy set, musiała grać solidnie, aby powstrzymać Amerykankę przed nabraniem rozpędu i ponownym rozpaleniem szans na zwycięstwo. Udało jej się to konsekwentnie, co zaowocowało jednostronnym wynikiem 6:1 dla Polki, zapewniając jej tym samym zwycięstwo 2:1.
Świątek zdała to stresujące wyzwanie. W trzeciej rundzie Polka zmierzy się z… inną Amerykanką, Danielle Collins. „Starą znajomą” z pamiętnego mini-skandalu po meczu podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku, gdzie Collins żywiła urazę do Świątek, oskarżając ją o nieszczerą uprzejmość.
Kamil Majchrzak awansował do trzeciej rundy. Kiedy i gdzie będzie można obejrzeć mecz Polaka?
Jedyny polski singlista ma w tym roku znakomitą passę
Źródło