ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przeżywa słaby sezon. Pożegnała się z Tuomasem Sammelvuo, stawiając na Adama Swaczyne. Nikola Grbić zdradził, że działacze dzwonili również do niego.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w ostatnich latach nie miała sobie równych w Europie. Zespół trzy razy z rzędu wygrywał Ligę Mistrzów. Już wiadomo, że nie powtórzy tego wyczynu, gdyż Koziołki przegrały w barażach o ćwierćfinał z Halkbankiem Ankara. W grze o trofeum spośród polskich klubów pozostał jedynie Jastrzębski Węgiel.
Nikola Grbić proszony o pomoc w Kędzierzynie-Koźlu
ZAKSA nie może również zaliczyć sezonu klubowego do udanych. Cały czas walczy o grę w play-offach. Wcześniej przez słabą pozycję nie dostała się do ćwierćfinału Pucharu Polski. Za słabe wyniki dostało się Tuomasowi Sammelvuo. Fin, architekt sukcesu sprzed roku, pożegnał się ze stanowiskiem. Jego następca został wcześniejszy asystent Adam Swaczyna. W klubie nie ma już także Piotra Szpaczka, którego zwolniono z funkcji prezesa klubu.
Do sprawy zamieszania w ZAKSIE nieoczekiwanie odwołał się Nikola Grbić. Selekcjoner zapytany przez serwis sport.pl o sytuacje w klubie, w którym przed laty pracował, stwierdził, że dostał telefon od osoby związanej z Koziołkami z prośbą o pomoc. Nie mógł jednak wrócić do klubu, bo praca w polskiej kadrze zakazuje mu pełnienia funkcji szkoleniowca w PlusLidze. Serb stanął jednak w obronie zwolnionego Sammelvuo.
– Odezwał się do mnie jeden ze sponsorów. Wiedzieli, że nie mogę wrócić, ale to był taki krzyk rozpaczy. Byli zdesperowani. Nie wiedzieli, co robić. Niestety, ale zwykle to właśnie trener w takich sytuacjach płaci najwyższą cenę. Oczywiście, spoczywa na nim pewna odpowiedzialność, ale nie sądzę, by można było go uznać tu za winnego tego, co się wydarzyło – powiedział Grbić.
ZAKSA walczy o play-offy
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zajmuje siódme miejsce w tabeli PlusLigi. Wicemistrz Polski ma trzy punkty przewagi nad PSG Stalą Nysa (9. pozycja).