Klemens Murańka i prawda o jego końcu kariery. Miał być następcą Adama Małysza – Skoki narciarskie

Klemens Murańka Klemens Murańka ogłosił w tym tygodniu zakończenie sportowej kariery. Jako dziecko wprawiał w zachwyt kibiców – Widać było, że strasznie to skakanie go cieszy – mówi nam jego wieloletni trener Józef Jarząbek.

Trudno znaleźć w polskim sporcie drugi taki przypadek. Klemens Murańka już jako dziecko był doskonale znany w przestrzeni medialnej. Gdy miał dziesięć lat, to potrafił na treningu na Wielkiej Krokwi skoczyć 135 metrów. To była pierwsza fala popularności. Być może jeszcze większa nastąpiła w grudniu 2007 roku, kiedy 13-letni Murańka został w Zakopanem wicemistrzem Polski, przegrywając tylko z Kamilem Stochem. Wróżono mu wielką karierę, kreowano na następcę Adama Małysza. 17 lat później „złote dziecko” polskich skoków mówi „stop”.

Wymowne słowa Józefa Jarząbka

– Można było to dalej ciągnąć, ale skończyło się to, jak skończyło. Wcześniej został zupełnie odsunięty od kadry. Możliwość startu w najważniejszych zawodach właściwie została przekreślona i najwyraźniej uznał, że nie ma już motywacji do trenowania skoków narciarskich – mówi w rozmowie z „Wprost” Józef Jarząbek, który w przeszłości był szkoleniowcem Klemensa Murańki.

Jarząbek doskonale zna swojego byłego podopiecznego. Widział z bliska, gdy wokół młodego zawodnika pojawił się szum medialny. Obserwował także jego problemy zdrowotne. Nie jest tajemnicą, że kłopoty ze wzrokiem zatrzymały ścieżkę rozwojową utalentowanego skoczka. Tymczasem nad jego głową wciąż utrzymywała się aura pełna presji.

– Problemy ze wzrokiem miały na pewno duży wpływ na Klemensa. Trzeba było przerwać treningi na kilka miesięcy, następnie były spore kłopoty ze zbijaniem wagi, trwało to naprawdę długo i też nie oddziaływało pozytywnie na jego psychikę. Poza tym od kilku lat z moich obserwacji wynika, że skoczkowie, którzy w młodości stają na podium zawodów, później mają momenty stagnacji i nie wytrzymują presji. Pojawiają się porażki, a naciski otoczenia nie pomagają – dodał Jarząbek.

Mówiono o nim „następca Małysza”

Murańka zdawał sobie doskonale sprawę z tego, jak jest postrzegany w przestrzeni medialnej oraz wśród kibiców. Zwrot „następca Małysza” był powtarzany jak mantra.

– Na pewno te myśli siedziały mu z tyłu głowy, ale widać było, że strasznie to skakanie go cieszy. To była prawdziwa zabawa, wszystko mu wychodziło. Uśmiech rzadko schodził mu z twarzy. Później, kiedy stał się dorosły, to rozpoczęły się schody. Tak to wygląda u wielu polskich talentów – ocenił nasz rozmówca.

Racjonalna decyzja Murańki

Jarząbek nie dziwi się, że Murańka kończy przygodę ze skokami w wieku 30 lat. Skoczek co prawda rozpoczął przygotowania do nowego sezonu, ale nie znajdował się nawet w kadrze B. Został umiejscowiony w zakopiańskiej grupie bazowej razem z Janem Galicą oraz Andrzejem Stękałą.

– Brak startów w Pucharze Świata czy Pucharze Kontynentalnym sprawia, że praktycznie sponsorzy odchodzą od danego skoczka. W taki sposób tworzy się jeszcze większa presja, by wrócić do dyspozycji, która pozwoli nawiązać jakąkolwiek walkę z szeroką czołówką. Tymczasem Klemens ma rodzinę, dzieci, uznał, że lepiej zakończyć karierę – podkreślił Jarząbek.

Jednocześnie Murańka sam wskazuje jako jeden z nielicznych plusów swojej kariery, iż był w stanie utrzymywać się ze skoków narciarskich. Nasz rozmówca potwierdza, że jego podopieczny potrafił wiele lat temu wykorzystać boom wokół siebie pod kątem finansowym.

– W kwestii pozyskiwania sponsorów w skokach narciarskich sytuacja 10-15 lat temu była lepsza niż obecnie. Moim zdaniem teraz, kiedy nie prezentuje się poziomu na miarę Pucharu Świata, to trudno znaleźć sponsora, który wesprze karierę. W pewnym sensie Klemens wykorzystał ten boom na reklamy, a w tych czasach już go nie ma – skwitował Jarząbek.

Największy sukces Murańki to niewątpliwie brązowy medal mistrzostw świata w Falun (2015) w konkursie drużynowym. Skoczek urodzony w Zakopanem miał przebłyski dobrego skakania w Pucharze Świata, ale nigdy nie stanął na podium. Jeszcze w sezonie 2020/21 zajął czwartą lokatę w szalonym konkursie w Willingen. Wcześniej też pobił w kwalifikacjach rekord tego obiektu. Wydawało się, że być może później jego kariera pójdzie trochę do przodu. Stało się jednak kompletnie inaczej, bo ostatnie punkty PŚ wywalczył w marcu 2021 roku. Od tamtego momentu nastały trzy sezony bez jakiegokolwiek miejsca w trzydziestce. Poza tym coraz rzadziej startował w elicie.

Sporo medali uzyskał jako młody zawodnik, a my zapamiętamy przede wszystkim to, że zdobył cztery krążki mistrzostw świata juniorów. Wywalczył srebro indywidualnie i trzy medale z drużyną – jedno złoto oraz dwa srebra. Mimo wszystko trudno ocenić, czy Murańka kończy skakanie jako sportowiec spełniony. Dla niektórych jego kariera może być dobrym scenariuszem na film, lecz happy-endu w nim nie ma.


Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *