– To jest istota sportu. Zwycięstwo nie jest gwarantowane w każdych zawodach. Kiedyś trzymałam się idealistycznego poglądu, że triumf jest osiągalny w każdej chwili, ale w 2023 roku doszłam do trudnego wniosku: nie zawsze jest to możliwe. Czasami trzeba się cofnąć o kilka kroków, zanim będzie można iść naprzód i sprintem do przodu, wyjaśnia Aleksandra Mirosław, jedyna polska złota medalistka z igrzysk olimpijskich w Paryżu, gdzie dwukrotnie ustanowiła nowy rekord świata. Do dziś została również uznana za Człowieka Roku przez „Wprost”.
Szymon Krawiec, Paulina Socha-Jakubowska: Jak zmieniło się życie od czasu zdobycia złotego medalu?
Aleksandra Mirosław : O którym mówisz?
Ten olimpijski, ten, który ma największe znaczenie.
Wiele się z pewnością zmieniło na jednym froncie. Jednak na innym staram się zachować istotę tej samej Oli, którą byłam przed igrzyskami olimpijskimi. Moja widoczność i uznanie w tym kraju i przestrzeni publicznej niewątpliwie wzrosły. To wspaniałe uczucie. Gdyby ktoś przewidział w 2018 roku, kiedy zdobyłam swój pierwszy tytuł mistrza świata, że dotrę do tego momentu i otrzymam nagrodę Człowieka Roku, prawdopodobnie bym w to nie uwierzyła. Moje aspiracje nie sięgały tak daleko.
Z czego jesteś najbardziej dumny? Nie pytamy o twoje osiągnięcia sportowe i medale w twojej kolekcji, ale raczej o wysiłek, który włożyłeś.
Wierzę, że jestem najbardziej dumny z tego, że nadal odczuwam postęp. Rozwijam się, zarówno jako jednostka, jak i jako zawodnik. Jest to szczególnie godne uwagi po tak długiej podróży, ponieważ rywalizuję i wspinam się już od 18 lat, co nie jest powszechne.
Czasami jest to trudne. Ale zastanawiając się nad moimi doświadczeniami – są wszystkie te medale, wraz ze stratami, które dostarczyły bezcennych lekcji, pomagając w moim rozwoju.
Z tego powodu jestem tym, kim jestem dzisiaj. Jednak zdaję sobie również sprawę, że gdybyśmy mieli się spotkać ponownie za rok, dwa, pięć, a nawet dziesięć lat, zmieniłbym się w zupełnie inną osobę.
Czy złoty medal stanie się ciężarem?