Nie żyje 14-latka, która została ranna w wyniku pożaru bloku mieszkalnego w Rzeszowie. Pożar został ugaszony, a akcja ratunkowa zakończyła się późno w nocy.
blew
Ogień wybuchł w środę wieczorem w budynku przy ulicy Popiełuszki w Rzeszowie. Pożar miał miejsce na czwartym piętrze 11-piętrowego obiektu. Ewakuowano około 250 mieszkańców z trzech klatek schodowych. Jak relacjonował w rozmowie z RMF FM rzecznik PSP w Rzeszowie st. kpt. Jan Czerwonka, po przybyciu strażaków pożar był już w zaawansowanym stadium. Budynek był silnie zadymiony; część mieszkańców opuściła go samodzielnie, a reszcie pomogli strażacy z uwagi na dym.
– Spośród 250 osób, 33 wymagały pomocy, a 12 z nich zostało przekazanych zespołom Państwowego Ratownictwa Medycznego. Pozostałym pomogli strażacy – powiedział st. bryg. Grzegorz Wójcicki, zastępca komendanta miejskiego PSP w Rzeszowie.
Ofiara pożaru w Rzeszowie. 14-latki nie udało się uratować
Podkom. Magdalena Żuk z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie potwierdziła informację o śmierci 14-letniej dziewczynki, która ucierpiała w pożarze.
Jak podał Kamil Łoboś z Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego, w akcji brało udział 12 zespołów ratunkowych. – Udzieliliśmy pomocy 12 osobom. Osiem z nich wymagało transportu do szpitala – powiedział. Kilkunastu osobom udzielono wsparcia medycznego na miejscu. Dziewczynka została „wyniesiona w stanie zatrzymania krążenia”. – Na miejscu podjęliśmy działania resuscytacyjne, po czym została przetransportowana do szpitala. Z tego, co wiemy – zmarła – dodał Łoboś.
Akcja w Rzeszowie w warunkach „praktycznie zerowej widoczności”
St. bryg. Grzegorz Wójcicki, zastępca komendanta miejskiego PSP w Rzeszowie, opisał sytuację, w której „strażacy zastali mieszkanie całkowicie objęte ogniem”. – Płomienie wydostawały się na zewnątrz poza obrys mieszkania. Klątka schodowa była całkowicie zadymiona. Strażacy przystąpili do akcji ewakuacyjnej, wyprowadzając mieszkańców na zewnątrz. Skala tragedii była znaczna. W sumie ewakuowano 250 osób – mówił st. bryg. Wójcicki.
– Działania gaśnicze i ewakuacyjne były niezwykle trudne, prowadzone w warunkach bardzo ograniczonej, praktycznie zerowej widoczności – stwierdził st. bryg. Wójcicki. Akcja zakończyła się w późnych godzinach nocnych.
Na miejscu interwencji pracowały 24 zastępy straży pożarnej, w tym ochotniczej, co razem stanowiło 83 strażaków, łącznie z grupami operacyjnymi miejskiego i wojewódzkiego komendanta PSP – poinformował st. bryg. Wójcicki.
Przyczyny wybuchu pożaru wciąż pozostają nieznane.