Zawodnik freak fightów, który zyskał rozgłos dzięki wywiadowi o przeszłości Karola Nawrockiego, złożył pozew przeciwko prawicowym politykom oraz mediom, które zarzucały mu brak wiarygodności. Niedawno odniósł zwycięstwo w sądzie przeciwko jednemu z krytyków.
Jacek Murański wygrał w sprawie z Konradem Niewolskim
Wiktor Ferfecki
26 maja, na sześć dni przed drugą turą wyborów prezydenckich, kampania zyskała nieoczekiwanego bohatera. Jacek Murański, absolwent politologii, aktor z doświadczeniem w epizodycznych rolach, a także jeden z najbardziej rozpoznawalnych zawodników freak fightów, w przeszłości skazany za pobicie, pojawił się w TVP, aby omówić powiązania kandydata PiS Karola Nawrockiego z gangsterem Patrykiem Masiakiem, znanym jako Wielki Bu.
Masiak, podobnie jak Murański, brał udział w freak fightach. Co więcej, jak relacjonował Murański, przez rok trenowali razem. Podczas tych ćwiczeń Wielki Bu miał opowiadać o swoich relacjach z Nawrockim. – Masiak wspominał, że ma takie przełożenie, taki kompromat, że trzyma Karola Nawrockiego za gardło, co oznacza, że w tej sytuacji Masiak może wszystko – relacjonował Murański w TVP. Jego zdaniem Nawrocki współpracował z Masiakiem w zakresie ochrony agencji towarzyskich.
Tego samego dnia premier Donald Tusk powołał się na Murańskiego w wywiadzie dla Polsat News. Wkrótce potem politycy PiS oraz sprzyjające im media zaczęli podważać wiarygodność Murańskiego. Problem w tym, że jak ustaliła „Rzeczpospolita”, Murański właśnie wygrał sprawę w sądzie z osobą, która od lat go najbardziej atakowała.
Murański jest w konflikcie z Niewolskim od pięciu lat
Mowa o Konradzie Niewolskim, reżyserze-samouku, który zdobył uznanie w polskiej kinematografii w 2003 roku dzięki filmowi „Symetria”. W 2020 roku pracował nad jego kontynuacją „Asymetria”, a na planie zdjęciowym miał konflikt z Jackiem Murańskim oraz jego żoną, którzy byli w obsadzie.
Parch, kreatura, stary parobek, plugawiec – to najmniej obraźliwe epitet, jakimi Niewolski określał Murańskiego
Od tamtej pory Niewolski regularnie atakuje Murańskiego wulgarnymi określeniami w mediach społecznościowych, a nawet oskarża o poważne przestępstwa. Niewolski twierdzi, że Murański i jego żona mieli być częścią siatki pedofilskej, w której nieletnie dziewczęta były uzależniane od narkotyków i sprzedawane jako żywy towar.
W tej sprawie wyrok wydał warszawski sąd rejonowy. 19 maja skazał Niewolskiego, uznając jego oskarżenia w mediach społecznościowych za pomówienia oraz zniewagę. Wymierzył mu karę 35 tys. zł grzywny, z czego 25 tys. zł miało trafić na rzecz Jacka Murańskiego i jego żony, a także zwrot około 14 tys. zł innych kosztów. Dodatkowo zobowiązał Niewolskiego do opublikowania treści wyroku na swoich profilach w serwisach YouTube i TikTok oraz do utrzymywania go na pierwszej, wyróżnionej pozycji przez rok.
Prawicowe media odnosiły się do pomówień Niewolskiego, próbując zdyskredytować Murańskiego
Wyrok jest istotny, ponieważ niektórzy prawicowi dziennikarze i politycy powoływali się na oskarżenia Niewolskiego, starając się zdyskredytować Murańskiego. Na przykład dziennikarz Rafał Otoka-Frąckiewicz w mediach społecznościowych nazwał Murańskiego „skazanym za porwanie i tortury, handel kobietami i dziećmi, oskarżonym o gwałt na nieletniej, alfonsem i narkomanem”. „Człowiek z półświatka zachodniopomorskiego (pochodzący z Wałcza), oskarżany przez byłych współpracowników o sutenerstwo, a nawet pedofilię, to dziś autorytet dla Tuska, PO i TVP w likwidacji. Choć jego wiarygodność jest zerowa, jest wykorzystywany do pomawiania Karola Nawrockiego” – pisał były redaktor naczelny Radia Szczecin, Tomasz Duklanowski.
Źródło