Największy lęk budzi w nas możliwość przeniesienia się konfliktu zbrojnego z Ukrainy do Polski – rok wcześniej ta obawa była dopiero na szóstej pozycji. To m.in. efekt wojny hybrydowej i polityki międzynarodowej.
Największy lęk budzi w Polakach możliwość przeniesienia się konfliktu zbrojnego z Ukrainy do Polski
Ciągnąca się wojna Rosji z Ukrainą, coraz większe braki żołnierzy i sprzętu oraz strach, że wybory w USA w przypadku wygranej Donalda Trumpa zakończą pomoc dla walczącej Ukrainy przekładają się na nastroje Polaków i lęków o przyszłość. Badanie „Stosunek mieszkańców państw Grupy Wyszehradzkiej wobec uchodźców wojennych z Ukrainy” objęło Polskę, Węgry, Słowację i Czechy. U nas odpowiadał za nie dr hab. Piotr Długosz, prof. UKEN w Krakowie, kierownik Interdyscyplinarnego Laboratorium Badań nad Wojną w Ukrainie. Powtórzono je po roku, a wyniki, które jako pierwsza publikuje „Rzeczpospolita”, są zaskakujące.
– Widać istotne zmiany w stosunku do badań sprzed roku. O ile inflacja była i jest głównym lękiem Polaków, o tyle widoczny jest większy strach przed przeniesieniem się wojny z Ukrainy na polskie terytorium. Przed rokiem był on na szóstej pozycji, a obecnie na pierwszej – wskazało go 40 proc. badanych – mówi prof. Długosz.
Świat zmęczony wojną w Ukrainie – dlaczego Polacy boją się konfliktu w swoim kraju
Gen. Romana Polko, byłego szefa GROM, eksperta wojskowego, te wyniki nie dziwią. – Obserwujemy, co się dzieje dookoła: Stany Zjednoczone zainteresowane są bardziej tym, co dzieje się na Tajwanie i Bliskim Wschodzie, słyszymy zapewnienia Donalda Trumpa, że zakończy wojnę na Ukrainie w ciągu jednego dnia. Wiemy, że to oznacza kapitulację Ukrainy – tłumaczy gen. Polko. Jak dodaje, także „po stronie Zachodu jest nie tylko zmęczenie tym konfliktem, ale również dążenie do pokoju za wszelką cenę”. – Polacy wiedzą, że Putin nie zatrzyma się na Ukrainie, tak jak nie zatrzymał się w 2014 r. na Krymie, bo Kremlowi nie chodzi o ten kraj, ale o nowy ład na świecie. Porażka Ukrainy oznacza dla Polski realne zagrożenie. Ukraina to kraj bufor. Kiedy go nie będzie, na celowniku Rosji będzie Polska – dodaje gen. Polko.
Co ciekawe, po wyborach do parlamentu wyraźnie obniżyły się lęki związane ze skutkami walki politycznej w naszym kraju, a bardziej stresują nas problemy z uchodźcami zarówno tymi z Ukrainy, jak i Afryki oraz Azji.
Ukraińcy nie mogliby już liczyć na przychylność Polaków jak w 2022 r.
Strach o wojnę przekłada się także na wzrastającą niechęć do uchodźców z Ukrainy. Aż 63 proc. chce, by pomoc była ograniczona do tych Ukraińców, którzy mieszkają w rejonie toczących się walk oraz są z terenów zajętych przez Rosjan, a nie dla wszystkich, jak to jest obecnie. Zdaniem prof. Długosza wyniki badań mogą świadczyć o tym, iż „wojna hybrydowa prowadzona przez Rosję i Ukrainę przynosi wymierne skutki”. – Gdyby dzisiaj doszło do eskalacji konfliktu na Ukrainie i pojawiła się kolejna wielka fala uchodźców, to prawdopodobnie nie mogliby już liczyć w Polsce na takie wsparcie jak w pierwszym roku wojny – wskazuje badacz.
Dlaczego? – Może być to lęk przed utratą zasobów. Wojna, napływ uchodźców wyzwala sytuację, w której grupy narodowe zaczynają konkurować o miejsca pracy, dostęp do służby zdrowia, rynku mieszkaniowego – podkreśla prof. Długosz. Tłumaczy, że do Polski głównie napłynęła klasa średnia, która wynajmuje mieszkania, posiada dobre samochody i inne dobra konsumpcyjne oraz jest dobrze wykształcona. – Dłuższy pobyt tej grupy może wywołać lęk wśród Polaków przed deklasacją, a wśród ludzi młodych, że rośnie konkurencja przy wejściu w dorosłość – mówi Piotr Długosz.