Wojsko tworzy aplikację, za pomocą której będzie możliwe zgłoszenie incydentu na linii kolejowej lub innej formy rosyjskiego sabotażu. Możliwe, że znajdzie się ona w zasobach mObywatel.
Marek Kozubal
Reklama
Sygnał o takim rozwiązaniu zasygnalizowano po wykryciu aktu dywersji na szlaku kolejowym na trasie z Warszawy do Lublina. Podczas konferencji prasowej w drugiej połowie listopada dowódcy MON, MSWiA oraz szef Sztabu Generalnego WP obwieścili rozpoczęcie operacji „Horyzont”, czyli pomoc wojska dla policji i SOK. Wtedy gen. Wiesław Kukuła zakomunikował, że zostanie wdrożona aplikacja, dzięki której mieszkańcy będą mogli raportować informacje, przesyłać zdjęcia lub wskazywać lokalizację miejsc, gdzie dzieje się coś niepokojącego.
Reklama Reklama
Kiedy wystartuje dedykowana aplikacja do zgłaszania rosyjskiego sabotażu?
Z doniesień „Rzeczpospolitej” wynika, że będzie można donosić nie tylko o przypadkach osób, które przykładowo filmują infrastrukturę strategiczną, lecz również o pozostawionych przy torach lub pod wiaduktami podejrzanych przedmiotach oraz np. dronach. Nad zadaniem pracują eksperci Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni. Aktualnie aplikacja jest w fazie testów.
– Roboty związane z przygotowaniem aplikacji są na zaawansowanym etapie – informuje „Rz” ppłk. Przemysław Lipczyński z Dowództwa Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni. – Projekt zapewni rozwiązanie charakteryzujące się szeroką dostępnością. Obecnie aplikacja działa zgodnie z pierwotnymi założeniami i przechodzi testy. Równocześnie trwają prace nad jej poszerzeniem, dającym możliwość szerszego wykorzystania dostępnych funkcji. Sama aplikacja mobilna jest tylko elementem końcowym całego systemu. Dane wprowadzane przez użytkowników muszą dotrzeć do odpowiedniego środowiska, gdzie zostaną przetworzone i udostępnione odpowiednim służbom. Z uwagi na ryzyko związane z potencjalnymi fałszywymi doniesieniami, które mogłyby niepotrzebnie absorbować polskie służby, już na etapie planowania przewidziano integrację aplikacji z Węzłem Krajowym – wyjaśnia rzecznik Dowództwa WOC.
Wojsko Gen. Maciej Klisz: W Wyrykach, po zniszczeniu domu, zapadła decyzja, że bierzemy to na klatę
W kierunku Polski zmierzało z Ukrainy kilkaset rosyjskich dronów. Narracja, że to były obiekty z ka…
Węzeł Krajowy to rządowy system służący do bezpiecznego logowania i uwierzytelniania tożsamości użytkowników z użyciem różnych platform, np. Profilu Zaufanego, bankowości elektronicznej, mObywatela. To umożliwia dostęp do wielu serwisów, jak ZUS, ePUAP czy CEIDG – za pomocą jednego loginu.
Reklama Reklama Reklama
Czy aplikacja wojskowa trafi do mObywatela?
Na ten moment nie ma pewności, do jakiej instytucji będą trafiały informacje przesyłane przez obywateli – czy np. do wojewódzkich zespołów zarządzania kryzysowego, które działają przy wojewodach w wypadku informacji dotyczących potencjalnego naruszania porządku publicznego, czy do WOC, a następnie Dowództwa Operacyjnego, gdyby doszło np. do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Nie uzyskaliśmy na ten temat odpowiedzi. Najprawdopodobniej ta aplikacja będzie dostępna na początku następnego roku.
Ministerstwo Cyfryzacji oraz Centralny Ośrodek Informatyki nie odpowiedziały na pytania „Rzeczpospolitej”, czy aplikacja znajdzie się w katalogu usług mObywatel.
Drony na polu walki
Należy przypomnieć, że w Ukrainie odpowiednikiem portfela mObywatel jest aplikacja Diia. Po rozpoczęciu pełnowymiarowej wojny dodano do niej kilkanaście serwisów wojskowych, m.in. chatbot eVoroh (eWróg), który umożliwia raportowanie lokalizacji wrogich pojazdów lub jednostek wojskowych. Można przesłać nie tylko wiadomość tekstową, ale również zdjęcie lub nagranie wideo oraz geolokalizację. Takie informacje może przekazywać tylko zweryfikowany użytkownik Diia.
Z informacji udostępnionych przez MSWiA wynika, że na ukończeniu jest budowa aplikacji, która pozwoli wskazać w razie uderzenia z powietrza miejsce ukrycia lub schron. Ma być gotowa do końca tego roku.
Problem z alarmowaniem o niebezpieczeństwie
Gorzej wygląda sytuacja z budową nowej aplikacji dotyczącej ostrzegania i alarmowania w razie ataku lub np. pojawienia się kataklizmu. Przypomnijmy, że kilka dni po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez ponad 20 rosyjskich dronów, podczas kolejnego ataku rakietowego na zachodnią Ukrainę, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa przesłało alert SMS. Na polecenie Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego włączone zostały także syreny alarmowe w Świdniku oraz w Chełmie. Tymczasem od kilku lat trwają prace nad ulepszeniem systemu powiadamiania i alarmowania ludności cywilnej. MSWiA rozważało wykorzystanie modelu cell broadcast – usługi polegającej na rozsyłaniu informacji przypominających SMS-y do abonentów sieci znajdujących się w zasięgu jednej stacji bazowej BTS na danym terenie. Takie rozwiązania funkcjonują m.in. w Niemczech, USA, Izraelu. Na razie nie ma jednak informacji, aby w Polsce prace szły w tym kierunku.
Reklama Reklama Reklama
Służby Gra w głuchy telefon służb. Brakuje wspólnej łączności
Polska jest jedynym w Europie państwem, w którym nie działa jednolity system cyfrowej łączności r…
W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Zbigniew Muszyński, dyrektor Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, zaznaczył, że cell broadcast ma co prawda wiele zalet, jak szybkość działania i dokładne docieranie do osób znajdujących się w określonym obszarze zagrożenia. Ale wskazał też na wady. – W Ukrainie ten system został przejęty przez Rosjan. Z informacji przekazanych przez służby wynika, że możliwość „podszycia się” pod Alert RCB w formie cell broadcastu jest zdecydowanie większa niż w przypadku wysyłki SMS-owej – powiedział „Rz” Zbigniew Muszyński.
MSWiA promuje przestarzałą aplikację RSO
Kiedy zapytaliśmy MSWiA o prace nad rozbudowaniem systemu ostrzegania i alarmowania, resort przypomniał jedynie, że w oparciu o obowiązujące przepisy do tego celu służy aplikacja Regionalnego Systemu Ostrzegania (RSO) „umożliwiająca organom ochrony ludności publikowanie komunikatów ostrzegawczych, a także wspieranie edukacji społeczeństwa w zakresie profilaktyki bezpieczeństwa”, ponadto „komunikaty przekazywane przez redaktorów dzienników oraz wydawców stron internetowych; komunikaty przekazywane przez nadawców programu radiowego i telewizyjnego oraz operatora ruchomej publicznej sieci telekomunikacyjnej; komunikaty ALERT RCB”.
Plus Minus Ideologiczna dywersja w Polsce. Putin z takich okazji tylko korzysta
Gloryfikacja Armii Czerwonej, hołdy dla sowieckich dywersantów i fałszywe hasła o polsko-sowiecki…
MSWiA przypomina, że RSO to bezpłatna usługa MSWiA realizowana we współpracy z Telewizją Polską S.A., umożliwiająca powiadamianie obywateli o zagrożeniach. „W RSO umieszczane są komunikaty, w tym ostrzeżenia meteorologiczne, hydrologiczne lub inne, odnoszące się do lokalnych zagrożeń, np. wypadków drogowych. W RSO dostępna jest również mapa prezentująca stan wód na wybranych wodowskazach polskich rzek oraz poradniki postępowania w sytuacjach kryzysowych, np. jak udzielić pierwszej pomocy, jak zachować się podczas burzy, powodzi czy ataku terrorystycznego. Swoim zasięgiem RSO obejmuje całą Polskę. Za treść komunikatów na terenach poszczególnych województw odpowiadają wojewodowie (wojewódzkie centra zarządzania kryzysowego), a w przypadku komunikatów ogólnopolskich Rządowe Centrum Bezpieczeństwa i MSWiA” – dodaje resort spraw wewnętrznych.
Komunikaty publikowane w aplikacji RSO nie są jednak usystematyzowane według konkretnego schematu, a aplikacja jest przestarzała (np. wciąż używa powiadamiania za pomocą telegazety). Publikowane są w niej zarówno komunikaty policji, ostrzeżenia drogowe, stany wód, alerty cyberprzestrzeni, a także ostrzeżenia meteorologiczne, a także doniesienia o awarii energetycznych – ale tylko w czterech województwach (dolnośląskie, opolskie, śląskie i małopolskie). Aplikacja ta nie jest również częścią zasobów mObywatel.
