W Jordanowie, w powiecie suskim, jadący audi A3 mężczyzna spowodował kolizję kierując samochodem pod wpływem alkoholu. W ucieczce pomógł mu pasażer, który – jak się okazało – był właścicielem pojazdu. On również był pod wpływem alkoholu.
Kolizję spowodował kierowca samochodu audi A3 (zdjęcie ilustracyjne)
O sprawie informuje portal sucha24.pl. Do kolizji doszło 29 września po południu na ul. 3 Maja w Jordanowie. Siedzący za kierownicą audi A3 33-latek, mieszkaniec powiatu suskiego, który jechał w stronę Suchej Beskidzkiej, po zatrzymaniu się przed oznakowanym przejściem dla pieszych, próbował ruszyć – ale pomylił biegi, wrzucił wsteczny i uderzył w przód stojącego za nim jaguara.
Kolizja w powiecie suskim: Pijany kierowca, pijany pasażer
Sprawca wypadku próbował uciec z miejsca kolizji, ale kierujący jaguarem zajechał mu drogę. Następnie kierowca jaguara wyszedł z samochodu i podszedł do audi. Gdy od kierowcy samochodu poczuł alkohol, natychmiast wyciągnął mu kluczyki ze stacyjki.
W tym momencie jednak zapasowe kluczyki wyciągnął 47-letni właściciel pojazdu, który siedział na siedzeniu pasażera. To on przejął kierownicę i zaczął uciekać. Kierowca jaguara rozpoczął pościg, który zakończył się na ul. Batalionów Chłopskich.
Wezwana na miejsce policja ustaliła, iż 33-latek, który jako pierwszy siedział za kierownicą samochodu, miał w wydychanym powietrzu 3,8 promila alkoholu, a ponadto nie posiadał uprawnień do prowadzenia pojazdów. Z kolei właściciel samochodu, który pierwotnie był pasażerem, a potem usiadł za kółkiem, miał w wydychanym powietrzu ok. 2,8 promila.
W Polsce trwa debata o skuteczności zakazów prowadzenia pojazdów
W ostatnim czasie trwa dyskusja na temat skuteczności orzekanych przez sądy zakazów prowadzenia pojazdów. W nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie śmiertelny wypadek spowodował Łukasz Ż., wobec którego pięciokrotnie orzekano zakaz prowadzenia pojazdów i pięciokrotnie skazywano go za przestępstwa drogowe. W wypadku zginął 37-letni mężczyzna jadący samochodem, w który uderzył jadący z prędkością 160 km na godzinę samochód, prowadzony przez Łukasza Ż. Sprawca tamtego wypadku zbiegł z miejsca tragedii, ale został zatrzymany w Niemczech.