Co najmniej 8 tys. osób straciło w sumie przeszło 46 mln zł – to bilans nadużyć grupy przestępczej, która trudniła się lichwą. Poszkodowanych może być znacznie więcej.
Funkcjonariusze CBŚP
Grażyna Zawadka
„Rzeczpospolita” poznała kulisy procederu rozbitej kilka dni temu szajki, która na ogromną skalę udzielała zabronionych lichwiarskich pożyczek. Zaangażowane w jej działania firmy nie były wpisane do rejestru instytucji pożyczkowych. Zatrzymanych zostało 14 osób, w tym trzy pełniące w grupie kierowniczą rolę.
Jak działała rozbita przez CBŚP szajka lichwiarska?
Do oszustw wykorzystywano trzy powiązane ze sobą (osobowo i kapitałowo) spółki, które oferowały „wsparcie finansowe” dla osób potrzebujących pilnie gotówki. Z klientem zawierano jednocześnie trzy umowy – na sprzedaż i najem tego samego przedmiotu (np. sprzętu RTV), a także umowę o udział w „kursie językowym”. Później żądano od klienta co miesiąc „czynszu” z tego tytułu, czyli tzw. kosztów pozaodsetkowych co najmniej dwukrotnie przekraczających ich dozwoloną maksymalną wysokość określoną w ustawie o kredycie konsumenckim.
– Kwota stanowiąca opłatę za najem i kurs językowy była zależna od wysokości przyznanej gotówki i ponaddziesięciokrotnie przekraczała dopuszczalne prawem limity – wskazuje „Rzeczpospolitej” prokurator Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prowadzącej w tej sprawie śledztwo. Jak zaznacza, przyjęta konstrukcja służyła ukryciu rzeczywistego charakteru umów, które w istocie stanowiły pożyczkę, i pozwalała na obejście wprowadzonych w 2020 r. przepisów antylichwiarskich.
Klienci, biorąc 600 zł pożyczki, musieli zapłacić lichwiarzom 6 tys. zł
Klientami szajki lichwiarskiej najczęściej były osoby niezamożne, biorące niewielkie pożyczki w kwotach między 300 a 1500 zł. Potem płaciły za nie krocie – poza odsetkami także comiesięczny „czynsz”. Np. biorąc pożyczkę na 1500 zł, klient miesięcznie płacił 360 zł. Zwykle gotówką, do rąk pracownika spółek. Niektórzy wzięli 600 zł pożyczki, a potem musieli spłacić nawet 6 tys. zł.
– Klienci byli celowo dobierani spośród osób o niskich dochodach, często w trudnej sytuacji życiowej, co do których zachodziło domniemanie, że nie będą w stanie jednorazowo spłacić żądnej kwoty odkupu, a tym samym będzie istniała podstawa do domagania się świadczenia okresowego w postaci zapłaty za najem i kurs językowy przez jak najdłuższy czas – mówi prokurator Skiba. Przy zawarciu umowy klient nie był informowany o jej rzeczywistych warunkach. Pokrzywdzeni wpadali w spiralę zadłużenia. Zagwarantowana przy tym możliwość wydania sprzętu oddanego w najem i tym samym zakończenia zobowiązania była tak naprawdę iluzoryczna, gdyż żądany przez pracowników spółek koszt takiego wydania był równy cenie odkupu.
Zyski lichwiarzy szły w miliony. Grupę rozbili policjanci CBŚP z Radomia oraz mazowiecka KA
– Pokrzywdzonych w latach 2021–2024 zostało ponad 8 tys. osób, a łączne wpływy od klientów na rachunki spółek przekroczyły 47 mln zł – wskazuje prok. Skiba. Podejrzani o kierowanie grupą to udziałowcy spółek i jeden z prezesów. Dotąd niekarani, a ich źródłem utrzymania były zyski spółek z zawoalowanych pożyczek.
W mieszkaniu lidera grupy zostało znalezione złoto inwestycyjne oraz złote monety kolekcjonerskie o szacunkowej wartości ok. 1 mln zł, a także pieniądze w różnych walutach na łącznie kolejny 1 mln zł
Grupę rozbili policjanci CBŚP z Radomia oraz mazowiecka KAS. Śledczy zabezpieczyli u podejrzanych złoto, pieniądze i środki na rachunkach bankowych – na łączną sumę 19 mln zł. Z tego 8 mln zł zablokowano na kontach szefa grupy i trzech spółek służących do procederu. – W mieszkaniu lidera grupy lichwiarskiej zostało znalezione złoto inwestycyjne oraz złote monety kolekcjonerskie o szacunkowej wartości ok. 1 mln zł, a także pieniądze w różnych walutach na kolejny 1 mln zł – mówi Krzysztof Wrześniowski, rzecznik CBŚP.
Zatrzymani usłyszeli zarzuty m.in kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustw oraz prania pieniędzy pochodzących z przestępstwa.