Po ekstradycji z ZEA. Sebastian M. nie poczuwa się do winy za śmiertelny wypadek na A1

Po ekstradycji z Dubaju Sebastian M. usłyszał od polskich śledczych zarzut dotyczący wypadku z 2023 roku, w którym zmarła trzyosobowa rodzina. Nie przyznał się do winy i złożył jedynie ogólne wyjaśnienia, unikając szczegółowych odniesień.
Po ekstradycji z ZEA. Sebastian M. nie poczuwa się do winy za śmiertelny wypadek na A1 - INFBusiness

Funkcjonariusze policji opuszczają samolot linii Flydubai po wylądowaniu na warszawskim lotnisku Okęcie. Na pokładzie znajdował się Sebastian M., oskarżony o spowodowanie wypadku na autostradzie A1, w wyniku którego zginęła trzyosobowa rodzina.

Foto: PAP/Paweł Supernak

Grażyna Zawadka

Po ponad półtorarocznym okresie od tragedii na autostradzie A1, w której płonąca kia doprowadziła do zginięcia trzyosobowej rodziny, zepchniętej na barierę przez rozpędzone BMW Sebastiana M., podejrzany został oskarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

Sebastian M. przedstawił lakoniczne wyjaśnienia, nie komentując szczegółów wypadku

– Sebastian M. nie przyznał się do zarzutów, złożył wyjaśnienia, a my złożyliśmy wniosek do sądu o przedłużenie jego tymczasowego aresztu – mówi prokurator Izabela Knapik z Prokuratury Okręgowej w Katowicach, cytowana przez „Rzeczpospolitą”. – Jego wyjaśnienia były skąpe, odpowiedział na pytania swoich adwokatów, jednak nie odniósł się do szczegółów wypadku. Wyraził chęć składania wyjaśnień na późniejszym etapie – relacjonuje mec. Łukasz Kowalski, pełnomocnik rodzin ofiar. Czy M. wyraził skruchę? – Najważniejsze, że udało się go sprowadzić do Polski, co umożliwi rozpoczęcie procesu – akcentuje adwokat.

W sprawie osądzenia Sebastiana M., młodego i zamożnego przedsiębiorcy z Łodzi, długo panowały wątpliwości. Skorzystał on z faktu, że po incydencie prokuratura traktowała go jedynie jako świadka i nie zatrzymała go, co umożliwiło mu ucieczkę – najpierw do Niemiec, potem do Turcji, a stamtąd do Dubaju (oprócz polskiego, M. posiada także niemiecki paszport). – Powinien być zatrzymany od razu, to nie podlega dyskusji. To był błąd policji we wrześniu 2023 roku – ocenił minister Tomasz Siemoniak, gdy M. znalazł się w kraju.

Walka prawna o ekstradycję podejrzanego zakończyła się pomyślnie – Sąd Najwyższy Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz ostatecznie tamtejszy minister sprawiedliwości, zgodzili się na jej przeprowadzenie.

Podejrzany do ostatnich chwil starał się unikać ekstradycji z Dubaju: zmieniał miejsca pobytu, wygląd, pojazdy

Wieczorem w poniedziałek, w eskortowany przez policję, Sebastian M. wrócił do ojczyzny samolotem rejsowym. Do samego końca miał nadzieję, że uniknie tego. Gdy ekstradycja stała się już pewna, próbował jej zapobiec. Choć nie opuścił Dubaju, zmienił miejsce pobytu, porzucając hotel, w którym wcześniej mieszkał, przekształcił swoją tożsamość, wygląd, garderobę i pojazdy.

Była to pierwsza ekstradycja polskiego obywatela z terytorium ZEA (umowa o współpracy w sprawach karnych weszła w życie w marcu 2025 roku) – z kraju o odmiennej kulturze i regulacjach prawnych (w tym dotyczących wypadków). Udało się to dzięki zaangażowaniu kilku ministerstw: Ministerstwa Sprawiedliwości, MSWiA, MSZ oraz komendanta głównego policji – nadinspektora Marka Boronia, który niedawno spotkał się w Dubaju na osobistej rozmowie ze swoim emirackim odpowiednikiem.

– Choć przypadek ten nas oburza, bo widzieliśmy rodzinę w płonącym pojeździe, w ZEA Sebastian M. był postrzegany jako „zwykły” sprawca wypadku. Dzięki takim rozmowom i dyplomatycznym staraniom, tamtejsze władze, w tym policja, potraktowały sprawę priorytetowo – ocenia jeden z rozmówców z służb.

Na początku w policyjnych materiałach jako sprawca wypadku wskazywano kierowcę Kii, a nie BMW

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *