Nielegalne finansowanie kampanii wyborczej do parlamentu w 2019 r. kryje się za korupcyjnymi zarzutami dla byłego wiceministra PiS Adama G. W tle sprawy jest konflikt CBA z prokuraturą.
Premier Mateusz Morawiecki i Adam G., były wiceminister aktywów państwowych (wówczas senator PiS), w czasie wizyty szefa rządu na Śląsku przed wyborami w 2019 roku
Prokuratura Krajowa i CBA w czwartek poinformowały o zatrzymaniu byłego wiceministra i posła na Sejm RP – Adama G., oraz przedsiębiorcy – Jarosława K. w związku ze śledztwem dotyczącym przyjęcia korzyści majątkowej przez osobę pełniącą funkcję publiczną.
Jakie zarzuty usłyszał były wiceminister z PiS?
G. usłyszał zarzuty „przyjęcia korzyści majątkowej w wysokości ponad 170 tysięcy złotych, podżegania i pomocnictwa do wystawiania fikcyjnych faktur VAT oraz użycia dokumentu poświadczającego nieprawdę”. Z kolei Jarosław K. – „pomocnictwa” w przyjęciu korzyści. Śledztwo od 2021 r. prowadzi Śląski Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach. ”Rzeczpospolita” ustaliła, że materiał na zarzuty dla tych dwóch osób – z bogatej kontroli operacyjnej – był gotowy od bardzo dawna. Odsuwanie zatrzymań miało wręcz wywołać konflikt na linii prokuratura – CBA, które uważało, że działania tej służby są torpedowane.
Sprawy nie ruszano, bo bano się o wybory prezydenckie
Według naszych informacji, o sprawie w której teraz zarzuty dostał (i trafił do aresztu) Adam G. – poseł PiS i wiceminister rządu premiera Morawieckiego, śledczy wiedzieli już w 2020 r., stąd w marcu G. odwołano ze stanowiska wiceministra w MAP (Ministerstwie Aktywów Państwowych).
– Sprawę trzymano „pod dywanem”, bo były wybory prezydenckie i mogła zaszkodzić PiS, a potem zdecydowano się przeczekać do końca sejmowej kadencji. Adam G. nie został wystawiony w wyborach, co było jednoznaczne z tym, że w końcu będzie realizacja – wskazuje jedno z naszych źródeł. „Rzeczpospolita” chciała opisać sprawę we wrześniu tego roku. Wtedy nikt w prokuraturze nie potwierdził nam, że takie śledztwo trwa. A sam poseł G. proszony przez nas o rozmowę – milczał.
Dlaczego b. poseł dostał zarzuty korupcyjne?
Śledztwo, w którym teraz zarzuty usłyszał Adam G. dotyczy sfinansowania, poza limitem wynikającym z ustawy, kampanii wyborczej do parlamentu w 2019 r. G. był wtedy wiceministrem energii, dlatego zarzut powiązano z „pełnioną funkcją”. Rzeczywiście, jak ustaliliśmy, są mocne dowody – 170 tys. zł na plakaty i banery posła, miał przekazać jeden z jego znajomych, biznesmen. „Rz” w dwóch niezależnych źródłach ustaliła, że Adam G. nie realizował żadnych obietnic. Dlaczego nie usłyszał zarzutów nielegalnego finansowania kampanii, za co grozi tylko grzywna (jak w podobnym przypadku dotyczącym finansowania kampanii komitetu byłego prezydenta Wrocławia), ale zarzuty korupcji? Możliwe, że odpowiedź kryje się w materiałach śledztwa.
Jarosław K., który także dostał zarzuty, lecz nie został aresztowany, to osoba, która prowadziła kampanię wyborczą Adamowi G. Zarzuty usłyszał również przedsiębiorca i znajomy G. – tym jednak prokuratura się nie pochwaliła. Dlaczego? Nie wiemy.
Prokuratura nie chciała ruszać tematu
Adam G. został zdymisjonowany ze stanowiska wiceministra MAP ds. górnictwa pod koniec marca 2020 r. Rok później, CBA na wniosek prokuratury zrobiła przeszukanie w domu G., a więc już wtedy posiadała materiały na ten temat.
Dlaczego prokuratura trzymała sprawę ponad trzy lata, a zarzuty Adam G. usłyszał dopiero po wyborach? Łatwo się domyślić.
– CBA domagało się realizacji od dawna, ale „góra” w prokuraturze to odsuwała. Doszło do bardzo ostrego konfliktu między stronami – mówi nam osoba znająca kulisy. Nie chodziło tylko o polityczne nadszarpnięcie wizerunku. – Żeby postawić zarzuty Adamowi G. wtedy kiedy był posłem, najpierw trzeba byłoby uchylić mu immunitet. A sądzę, że jeśli posłowie zobaczyliby, że chodzi o nielegalne finansowanie kampanii a nie ostrą korupcję, to wniosku by nie przegłosowali – mówi nam drugie nasze źródło.
Śledztwo dotyczy większej liczby ludzi PiS?
„Rzeczpospolita” próbowała ustalić dlaczego katowicki sąd zgodził się na areszt w starej i dobrze udokumentowanej sprawie. Bez skutku. Także Prokuratura Krajowa nie chciała odnieść się do naszych ustaleń. Jej rzecznik, prok. Łukasz Łapczyński, wyjaśnił jedynie, że „podstawą skierowania wniosku o tymczasowe aresztowanie wobec Adama G. była przede wszystkim uzasadniona obawa matactwa procesowego”. Adwokat Leszek Cholewa, obrońca Adama G. nie chce rozmawiać o szczegółach sprawy. – W poniedziałek będziemy składać zażalenie na aresztowanie. Mogę tylko powiedzieć, że będę m.in. wskazywał, że istotą sprawy jest sposób finansowania kampanii wyborczej, a nie zdarzenie o charakterze korupcyjnym – mówi nam mec. Cholewa.
Wiele wskazuje, że śledztwo, w którym do aresztu trafił Adam G. ma szerszy zasięg – dotyczy także innych wątków nielegalnego finansowania kampanii wyborczych PiS (tzw. zrzutek). Wcześniej, w czerwcu tego roku, został w nim zatrzymany przez CBA były prezes państwowej spółki z Podkarpacia związany z Markiem Kuchcińskim – co ujawniło w Radio Zet. Zrzutki miały się wahać od 5 do 15 tys. zł od osoby.