Migrant, który starł się z polskim żołnierzem na granicy z Białorusią, ma być wydalony z Polski. Problem w tym, że na razie nie za bardzo wiadomo, dokąd. Jego tożsamość jest dopiero ustalana przez służby.
Izabela Kacprzak, Grażyna Zawadka
Reklama
Z tego artykułu dowiesz się:
- Kim jest imigrant z incydentu na granicy polsko-białoruskiej i jaki jest jego status prawny?
- Jakie wersje wydarzeń pojawiły się w kontekście starcia imigranta z polskim żołnierzem i które instytucje je badają?
- Jakie procedury prawne zostały wdrożone wobec migranta na podstawie ustawy o cudzoziemcach?
- Jakie dowody są analizowane w celu wyjaśnienia incydentu?
- Dlaczego incydent na granicy został zakwalifikowany jako wykroczenie, a nie przestępstwo?
Incydent na granicy polsko-białoruskiej z 10 lipca, który odbił się szerokim echem, badają dwie odrębne prokuratury, sprawdzając dwie sprzeczne wersje – żołnierza, który twierdzi, że bronił się przed atakiem, oraz migranta, który miał być ofiarą przemocy.
Reklama Reklama
Obecnie, jak ustaliła „Rzeczpospolita”, ruszyła procedura zmierzająca do wydalenia obcokrajowca z Polski. „W sprawie cudzoziemca ujawnionego przez funkcjonariuszy PSG w Michałowie, w Podlaskim Oddziale Straży Granicznej wszczęto na podstawie ustawy o cudzoziemcach postępowanie w sprawie zobowiązania cudzoziemca do powrotu” – potwierdza nam mjr SG Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka tego oddziału Straży Granicznej. I dodaje, że „wdrożono również czynności identyfikacyjne w celu potwierdzenia jego tożsamości i obywatelstwa”.
– Do czasu zakończenia tych czynności, mężczyzna podający się za obywatela Afganistanu, będzie przebywał na terytorium Polski – zaznacza mjr Zdanowicz.
W sprawie cudzoziemca ujawnionego przez funkcjonariuszy PSG w Michałowie, w Podlaskim Oddziale Straży Granicznej wszczęto na podstawie ustawy o cudzoziemcach postępowanie w sprawie zobowiązania cudzoziemca do powrotu
Reklama Reklama Reklama
Normą w przypadku cudzoziemców próbujących od strony Białorusi dostać się do Polski jest to, że nie mają przy sobie żadnych dokumentów. To, że ów mężczyzna jest Afgańczykiem, wynika wyłącznie z jego deklaracji. Tymczasem żeby odesłać go do kraju pochodzenia, najpierw trzeba ustalić jego obywatelstwo, i to, czy rzeczywiście pochodzi z Afganistanu.
Wszystko rozegrało się 10 lipca późnym wieczorem, kiedy grupa migrantów dostała się na teren Polski. Jak pisaliśmy, 14 lipca Onet, opierając się na „nieoficjalnych źródłach w wojsku”, napisał, że żołnierz miał strzelać gumowymi pociskami w stronę uciekającego Afgańczyka, a gdy ten upadł na ziemię, zaczął zadawać mu ciosy kolbą karabinu.
Białostocka prokuratura od razu założyła, że winny jest żołnierz, który miał pobić migranta i pod tym kątem wszczęła śledztwo. Odrębne postępowanie – o „napaść na funkcjonariusza publicznego podczas wykonywania przez niego obowiązków” – wdrożono dopiero, gdy żołnierz sam złożył doniesienie. Są więc dwie sprzeczne wersje wydarzeń i coraz więcej znaków zapytania.
Obrażenia u migranta, jak i u żołnierza, nie były ciężkie – żołnierz miał zostać uderzony łokciem w oko (miał opuchliznę, problemy z widzeniem). Z kolei migrant na kilka godzin trafił na SOR (zdarzenie było po godz. 21) – O godzinie 7 rano został wypisany z SOR – mówi nam mjr Zdanowicz. Ani migrant, ani żołnierz, nie byli hospitalizowani – nie było takiej potrzeby.
Reklama Reklama Reklama
Napaść na żołnierza. Potrzeba poprawy nagrania z granicy
Śledztwo w sprawie napaści na żołnierza, z jego zawiadomienia, prowadzi wydział wojskowy Prokuratury Rejonowej w Białymstoku. Według ustaleń „Rz” śledczy dysponują dwoma nagraniami z kamer Straży Granicznej ustawionych wzdłuż polsko-białoruskiej granicy. Jedno to nagranie w noktowizji (zarejestrowany został cały przebieg zdarzenia), drugie w termowizji (z innej części, z oddali).
Co uchwyciły nagrania? Dwóch uciekających migrantów i goniących ich żołnierzy. Na pewno jeden z nich wyciągnął broń gładkolufową i oddał strzał. Z nagrania wynika – jak ustaliła „Rz” – że migranci nagle wpadają w krzaki i upadają na ziemię. Co się potem dzieje? Czy nagranie dobitnie wskazuje, jak napisał Onet, że „żołnierz zaczął zadawać ciosy kolbą karabinu”? I czy migrant zaatakował żołnierza, a jeśli tak, to w którym momencie?
– Uchylam się od odpowiedzi. Śledztwo trwa – ucina nasze pytania szef prokuratury w Białymstoku prok. Anatol Pawluszuk.
Żeby dokładnie ustalić, co się wydarzyło, prokuratura chce poprawić jakość obrazu, co technicznie jest możliwe. Nagrania trafią do Żandarmerii Wojskowej. Incydent miał miejsce tuż po zachodzie słońca, w miejscu osłoniętym wysokimi drzewami. Białostocka prokuratura czeka też na opinie biegłych, którzy określą, jak mogły powstać obrażenia żołnierza na twarzy.
W odrębnym śledztwie, prowadzonym w Prokuraturze Okręgowej w Olsztynie w sprawie podejrzenia przekroczenia uprawnień przez żołnierza, część świadków została już przesłuchana (kopie tych zeznań zgromadziła już białostocka prokuratura). Olsztyńska prokuratura czeka na opinię uzupełniającą biegłych, która również ma pomóc w ustaleniu, jak mogły powstać obrażenia migranta.
– Są to obrażenia twarzoczaszki. Szczegółowych kwestii nie ujawniamy – mówi nam rzecznik z Olsztyna prok. Daniel Brodowski.
Reklama Reklama Reklama
Jak podał nam 21 lipca prok. Brodowski, biegły we wstępnej opinii ocenił, że migrant doznał obrażeń trwających do siedmiu dni, a pełna opinia ma odpowiedzieć na pytania o charakter powstałych u niego urazów.
Tymczasem we wtorek prok. Daniel Brodowski wskazał, że obrażenia u migranta są „powyżej siedmiu dni” (wtedy w sprawę angażuje się prokuratura – przy obrażeniach do siedmiu dni z reguły odsyła do trybu prywatnoskargowego).
Czy obrażenia z krótkotrwałych mogły przejść do takich, które stanowią uszczerbek na zdrowiu dłużej niż tydzień? To jest możliwe, tyle że – według rzecznika – nie ma jeszcze pełnej opinii w tej sprawie.
Reklama Reklama Reklama
Migrant nielegalnie przekroczył granicę. Dostał tylko zarzut wykroczenia, choć z reguły jest to oceniane jako przestępstwo
Nielegalne przekroczenie granicy państwowej może stanowić przestępstwo (zagrożone karą do 3 lat więzienia) lub wykroczenie. „Afgańczyk” dostał lżejszy zarzut. – W tym przypadku przekroczenie granicy RP przez cudzoziemca stanowiło wykroczenie. W związku z powyższym w Podlaskim Oddziale Straży Granicznej nie wszczynano postępowania karnego – wskazuje nam mjr Zdanowicz.
Zgodnie z art. 264, przestępstwo popełnia ten, kto „wbrew przepisom przekracza granicę Rzeczypospolitej Polskiej, używając przemocy, groźby, podstępu lub we współdziałaniu z innymi osobami”. Przy art. 49a Kodeksu wykroczeń, tych okoliczności nie ma. Doświadczony pogranicznik tłumaczy nam: – Z reguły jeśli nielegalne przekroczenie granicy dokonuje się w pojedynkę, to uznawane jest za wykroczenie, a jeśli następuje w grupie, jest to przestępstwo.
I tu kolejna zagadka. Jak podawał mjr Błażej Łukaszewski, rzecznik Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie, feralnego wieczoru żołnierzy zaatakowała grupa dziewięciu migrantów, rzucając w nich kamieniami, a po interwencji żołnierzy, siedmiu migrantów się wycofało. Zostało dwóch, którzy przekroczyli granicę i nadal obrzucali polski patrol kamieniami, a jeden z nich „w trakcie interwencji uderzył żołnierza łokciem w oko”.
Jeśli atakowali w grupie, obrzucając strażników kamieniami, to dlaczego potraktowano całe wydarzenie tylko jako wykroczenie? W każdym razie taki zarzut postawiono Afgańczykowi.
Reklama Reklama Reklama
Wszystko działo się w rejonie Michałowa, przy znaku granicznym nr 448. Czy prokuratura i wojsko na tym samym nagraniu zobaczyły coś innego? Czy prokuratura odniosła się do wycinka sytuacji?