– Wszystkie znaki wskazują na to, że koniec jedynowładztwa PiS-u – powiedział jeden z liderów Lewicy Adrian Zandberg, komentując sondażowe wyniki wyborów do parlamentu. Współprzewodniczący partii Razem w rozmowie z Polsat News tonował nastroje zwolenników obecnej opozycji i mówił, by poczekać na wyniki z PKW.
Współprzewodniczący Partii Razem Adrian Zandberg skomentował wynik wyborczy Lewicy
Znamy sondażowe wyniki wyborów parlamentarnych. Według badania exit poll zrealizowanego przez Ipsos, PiS wygrał wybory, uzyskując 36,8 proc. głosów, co przełoży się na 200 mandatów. Kolejne miejsca zajęły: Koalicja Obywatelska (31,6 proc., 163 mandaty) Trzecia Droga (13 proc., 55 mandatów), Nowa Lewica 8,6 proc. (30 mandatów) i Konfederacja (6,2 proc., 12 mandatów). Pozostałe ugrupowania nie weszły do Sejmu, jeden mandat przypadnie mniejszości niemieckiej.
Kto wygrał wybory? Adrian Zandberg: Czekam na wyniki PKW
Sondażowe wyniki wyborów 2023 skomentował w rozmowie z Polsat News jeden z liderów partii Razem Adrian Zandberg, wyborcza „jedynka” KW Nowa Lewica w okręgu nr 19 (Warszawa). Poseł był pytany, czy jest bardziej wstrzemięźliwy w ocenie rezultatów głosowania od europosła Roberta Biedronia, który powiedział, że to koniec rządów PiS.
– Wszystkie znaki wskazują na to, że koniec jedynowładztwa PiS-u, natomiast ja zawsze czekam na wyniki z Państwowej Komisji Wyborczej, zwłaszcza po doświadczeniach z exit pollami, które w ostatnich cyklach wyborczych były różne; wtedy będziemy wiedzieć z całą pewnością jaki jest rozkład mandatów w przyszłym Sejmie, a tak naprawdę to podział mandatów w 41 okręgach wyborczych zadecyduje o tym, jaki kształt będzie miała nowa rządząca większość – powiedział Adrian Zandberg.
– Dobra wiadomość jest taka, że osiem lat jedynowładzy PiS-u się kończy. Co się zacznie? Zobaczymy jutro rano – dodał.
Wyniki wyborów. Adrian Zandberg radzi poczekać do rana
Dopytywany, jak bardzo rzeczywiste wyniki wyborów mogą różnić się od sondażowych współprzewodniczący partii Razem zastrzegł, że nie chce „snuć takich proroctw”. Zandberg podkreślił, że wysoka była frekwencja wyborcza i ocenił, że to „wielkie zwycięstwo demokracji”.
– Ale (wysoka frekwencja – red.) powoduje też, że firmy badawcze są nieco zdezorientowane, bo nastawiały się na to, że frekwencja będzie inna i w oparciu o to konstruowały swoje modele do przewidywania tego, jaki będzie finalny wynik wyborów. Stąd też lekko tonuję nastroje i zachęcam do tego, żeby z otwieraniem szampana poczekać do rana – dodał Adrian Zandberg. Powtórzył, że jeszcze nie wiadomo, jaki kształt będzie miała przyszła większość.
Zandberg komentuje spadek poparcia dla Lewicy
W poprzednich wyborach do Sejmu w 2019 r. KW Sojusz Lewicy Demokratycznej (z którego list kandydowali też politycy Wiosny i Razem) uzyskał 2,32 mln głosów (12,56 proc.), co dało klubowi Lewicy 49 miejsc w Sejmie. Czy w porównaniu z tamtymi wyborami teraz Lewica poniosła porażkę?
Współprzewodniczący Razem odparł, że to, ile procent poparcia otrzymała Lewica będzie wiadomo rankiem 16 października. – Kluczowa sprawa to jest sprawczość. My w tej kampanii mówiliśmy bardzo konsekwentnie, po co chcemy rządzić Polską: żeby skrócić czas pracy, żeby wzmocnić związki zawodowe, żeby były podwyżki w budżetówce, żeby była liberalizacja ustawy antyaborcyjnej i większe nakłady na usługi publiczne – mówił w Polsat News Zandberg.
– Chcemy rządzić Polską tak, żeby nie popełnić tych błędów, które osiem lat temu doprowadziły do tego, że PiS objął władzę, bo PiS nie wziął się znikąd, PiS to nie był meteoryt, który spadł na Polskę zupełnie niespodziewanie. PiS to była konsekwencja niewystarczająco troskliwej dbałości o obywateli władzy, władzy, która nie była wystarczająco prospołeczna – kontynuował lider Lewicy.
Adrian Zandberg ocenił, że nowy rząd, jeśli ma być trwały, „musi prowadzić prospołeczną politykę”.