Wykorzystanie przez Jarosława Kaczyńskiego w kampanii argumentu mortis jest niewłaściwe. Niemniej jednak, należy podkreślić, że rozliczenia wobec PiS powinny przebiegać w sposób zapewniający maksymalną bezstronność systemu sprawiedliwości. Niestety, w przypadku przesłuchania Barbary Skrzypek daleko było do przestrzegania tej zasady.
Bogusław Chrabota
Stwierdzenie Jarosława Kaczyńskiego o zmarłej Barbarze Skrzypek, że jest „pierwszą ofiarą walczącej demokracji”, jest niewątpliwie nadużyciem wobec opinii publicznej. Przede wszystkim dlatego, że nie znamy rzeczywistych przyczyn jej śmierci. Można przypuszczać, że prezes PiS również ich nie zna, a jeśli jest inaczej, powinien o tym wspomnieć. Rzecz jasna, bez ujawniania szczegółów, jednak w przyszłości powinien tę wiedzę na odpowiednim forum i za zgodą rodziny ujawnić, aby można było zweryfikować, czy istnieje związek między stresem spowodowanym przesłuchaniem a stanem zdrowia zmarłej Barbary Skrzypek. Dla jasności: nie należy takiej możliwości wykluczać.
Sprawa śmierci Barbary Skrzypek: Przesłuchanie to zawsze trauma
Przesłuchanie w prokuraturze stanowi ogromne obciążenie emocjonalne dla niemal każdego. To jedno z tych doświadczeń, które pozostaje w pamięci przez całe życie. Doświadczeni praktycy, prokuratorzy czy adwokaci doskonale o tym wiedzą i często przytaczają przypadki zasłabnięć osób przesłuchiwanych. Zdarza się, że podczas wielogodzinnych „sesji” prokuratorskich dochodzi do zawałów serca. To smutna, wstydliwa strona pracy śledczych i prokuratorów.
Jak wyglądała ta sytuacja, być może się dowiemy, jednak teza prezesa PiS, że pani Skrzypek jest ofiarą jego politycznych przeciwników, nie może być zinterpretowana inaczej jak w kontekście kampanii wyborczej. Gdyby było inaczej, politycy, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, czuliby się bardziej zobowiązani do przestrzegania zasady poszanowania prywatności uczuć bliskich osoby zmarłej.
To wszystko w kwestii tezy prezesa, że śp. Barbara Skrzypek jest ofiarą walczącej demokracji. Inną sprawą są okoliczności przesłuchania, o których z pewnością nie byłoby tak głośno, gdyby nie tragiczna śmierć pani Barbary.
Czy prokurator Ewa Wrzosek popełniła błąd?
Uważam, że prokurator Ewa Wrzosek nie postąpiła właściwie, nie dopuszczając do udziału w przesłuchaniu pełnomocnika świadka. Miała w tej kwestii władzę uznaniową, ponieważ odpowiednie przepisy przyznają jej prawo oceny, czy „wymaga tego obrona interesów osoby niebędącej stroną”. Moim zdaniem, gdy przed osobą przesłuchiwaną stoi trzech profesjonalnych prawników, prawo do przynajmniej psychologicznego (pomijając kwestie znajomości prawa) wsparcia dla osoby przesłuchiwanej powinno być niepodważalne. Z uwagi na oczywistą traumę, która towarzyszy samemu faktowi przesłuchania.
Co dalej? Oprócz polityki, są inne aspekty. Bardzo niepokoi mnie, że PiS sięga w kampanii po argumentum mortis. Bez wątpienia ma to na celu wzbudzenie emocji, jednak to zbyt ryzykowny krok. I kolejna sprawa: rozliczenia tak, ale w sposób zapewniający maksymalną bezstronność systemu sprawiedliwości. W tym przypadku niestety daleko było do przestrzegania tej zasady.