Sikorski kontra Nawrocki. Bój o prezydenturę w 2030?

Prezydent jawnie wyraża swoją nieprzychylność wobec ministra spraw zagranicznych, co w dobie konfliktu zbrojnego u naszych granic nie sprzyja państwu. Co gorsza, głowa państwa pozwala się prowokować i chełpi się elementami ze swojej przeszłości, które nie stanowią wzoru do naśladowania.

Karol Nawrocki i Radosław Sikorski

Foto: PAP/Andrzej Jackowski, PAP/EPA/MAX SLOVENCIK

Jacek Nizinkiewicz

Reklama

– On w Afganistanie z aparatem, a ja w lesie z użyciem siły? Jeżeli minister Sikorski uważa się za herosa, to pozostaje mi pogratulować mu dobrego mniemania o sobie – tak prezydent Karol Nawrocki w konwersacji z WP odparł ministrowi spraw zagranicznych Radosławowi Sikorskiemu, który w audycji „Didaskalia” orzekł, że zarówno on, jak i prezydent posiadają „quasi-bohaterskie epizody”. Sikorski w Afganistanie, Nawrocki w ostępach leśnych – zaznaczył.

Reklama Reklama

Głowa państwa pozwoliła się wyprowadzić z równowagi i pochwaliła się czymś, czym nie powinien się chwalić, jeśli zamierza dawać dobry przykład. Ta banalna wymiana zdań może wszakże stanowić preludium do znacznie poważniejszej batalii. 

Potyczki prezydenta Karola Nawrockiego w lesie prawie jak Afganistan Radosława Sikorskiego

Zgodnie z prawem, ustawki są niezgodne z prawem i podlegają karze. Za uczestnictwo w tzw. ustawce grozi sankcja do trzech lat pozbawienia wolności lub nadzory policyjne, gwarancje majątkowe. Nikt nie przyłapał Nawrockiego in flagranti, lecz nie jest to powód do chluby. To nie był żaden heroiczny, a tym bardziej szarmancki moment. 

Niestety powodów do zadowolenia nie posiada także szef MSZ. Radosław Sikorski przebywał w Afganistanie w latach 80. jako wysłannik redakcji, a osoby zajmujące się dziennikarstwem podczas wojny nie mają prawa walczyć. Stając po stronie jednej z frakcji, mogą wystawiać na ryzyko innych reporterów, a przedstawiciele mediów zawsze w czasie starć zbrojnych winni być nietykalni jako strona neutralna, a jedynie relacjonująca wydarzenia. Nawrocki chciał skrytykować Sikorskiego, który jakoby w Afganistanie był tylko z obiektywem, a poruszył istotniejszy problem.

Reklama Reklama Reklama

„To Sikorski – minister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej. Jest rok 1987. Zastanawiam się, ilu naszych ludzi uśmiercił?” – napisał w 2011 roku Dmitrij Rogozin, wówczas ambasador Rosji przy NATO. Sikorski w książce „Prochy świętych” wyznał, że wystrzelił trzy magazynki, ale jedynie zmarnotrawił amunicję. Istnieją także fotografie, na których jako reporter widnieje z bronią, co także nie powinno się zdarzyć. Według jednego z artykułów konwencji genewskiej „korespondenci powinni być traktowani jak osoby cywilne i objęci ochroną jako takie, pod warunkiem niepodejmowania jakichkolwiek działań, które byłyby sprzeczne z ich statusem osób cywilnych (np. noszenie broni)”.

Nielegalne walki w lesie kontra działalność opozycyjna i Nagroda Pulitzera

O Radosławie Sikorskim można powiedzieć wiele, ale ma tak bogatą przeszłość, że mogłaby nią obdzielić kilka osób, a spora ilość krajowych polityków może pozazdrościć szefowi MSZ. Jako uczeń liceum bydgoskiego pełnił rolę przewodniczącego uczniowskiego komitetu strajkowego, stanowiącego odpowiedź na wydarzenia bydgoskie. Udał się do Wielkiej Brytanii, aby uczyć się języka angielskiego i tam złożył wniosek o azyl polityczny, który uzyskał w 1982 roku po wprowadzeniu stanu wojennego. Ukończył elitarny Uniwersytet Oksfordzki, aby później skutecznie pracować jako publicysta brytyjskiej prasy („The Spectator”, „The Observer”, korespondent wojenny „The Sunday Telegraph”), a w 1987 roku otrzymał pierwszą nagrodę World Press Photo za zdjęcie afgańskiej rodziny zamordowanej w bombardowaniu Heratu. 

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

Do tego dochodzi kariera polityczna w wolnej Polsce. Był wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Jerzego Buzka (1998-2001), ministrem obrony w gabinetach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, marszałkiem Sejmu, europosłem, a aktualnie jest szefem MSZ i wicepremierem. Rosja i Niemcy były na niego rozwścieczone, gdy oponował przeciwko budowie rurociągu Nord Stream 2, który zrównał z paktem Ribbentrop-Mołotow. Można nie lubić lub nie zgadzać się z obecnym szefem MSZ, lecz jego dorobek jest imponujący.         

Karol Nawrocki także odniósł sukces, którego inni mogą mu pozazdrościć

Prezydent nie dysponuje aż tak rozbudowanym dorobkiem ani osiągnięciami, CV i wykazem lektur. Oczywiście studia Nawrockiego w Instytucie
Historii Uniwersytetu Gdańskiego i zdobycie tytułu naukowego doktora nauk humanistycznych to również coś godnego uznania. Ale mimo że ma na koncie wiele publikacji o charakterze historycznym, to najbardziej do powszechnej świadomości dotarła napisana pod pseudonimem Tadeusz Batyr „Spowiedź Nikosia zza grobu”. 

Skłonności Nawrockiego do śświata przestępczego były intrygujące. Nie tylko obracał się w tym środowisku, pracując jako ochroniarz i w hotelu, ale także miał styczność z osobami skazanymi i poszukiwanymi, czego nigdy nie negował, a wręcz się tym szczycił. Dlaczego prezydent nie odetnie się od wstydliwych momentów własnej przeszłości? Bowiem musiałby wyrzec się części wyborców, którzy zagłosowali na niego jako swojego, który umie się bić, niejedno w życiu widział i jest twardym graczem. Nawrocki nie może zanegować samego siebie, tym bardziej jako człowiek sukcesu. Jeszcze rok temu był mało znanym i słabo rozpoznawalnym prezesem IPN.

Reklama Reklama Reklama Polityka Karol Nawrocki ręczy za neonazistę? Jego sztab nie zaprzecza

Karol Nawrocki zaprzecza bliskim relacjom z neofaszystą Grzegorzem Horodką, pseudonim Śledziu,…

Dziś Nawrocki jest głową państwa. Nie zostałby prezydentem, gdyby nie pomoc PiS, a później wyborców Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna oraz wsparcie medialne Kanału Zero Krzysztofa Stanowskiego. Trzeba wszakże uczciwie przyznać, że inni kandydaci PiS mogli nie powtórzyć sukcesu Nawrockiego, w którym osobiste atuty odegrały istotną rolę. Względnie młody, pełen energii o wyrazistych poglądach, który szybko się uczy, a rodzinę i wartości patriotyczne stawia na pierwszym miejscu. I na dodatek wszystko to jest naturalne, niewymuszone. Cieszy się najszerszym zaufaniem Polaków i przekształca polską politykę. Jest prezydentem, który nie ogranicza się do prezydentury. Donald Tusk pozyskał godnego przeciwnika, który stosuje się do własnych zasad.

Karol Nawrocki irytuje się, gdy nazywa się go wetomatem, jednakże blokuje ustawy rządu w takim tempie, że sam zapracowuje sobie na ten niefortunny przydomek. W relacjach z Unią Europejską i Ukrainą naśladuje Donalda Trumpa. Mówi: „Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy” i zapowiada dostosowanie polskiej strategii bezpieczeństwa do amerykańskiej. Częściej krytykuje UE i Ukrainę niż Rosję. Nie krytykuje prezydenta USA, pomimo że atakuje innych przywódców. Prezydent politykę międzynarodową całkowicie podporządkował administracji Trumpa, co w przyszłości może okazać się dla niego problematyczne. Konfederacja i partia Brauna już krytycznie wypowiadają się na temat bezkrytycznej polityki Nawrockiego wobec Trumpa. Obecnie Nawrocki jest silny. Ale czy będzie taki za trzy-cztery lata?

Foto: Paweł Krupecki

Czy w wyborach prezydenckich 2030 roku czeka nas konfrontacja Karola Nawrockiego z Radosławem Sikorskim?

Prezydent Bronisław Komorowski w apogeum popularności cieszył się aprobatą ponad 70 proc. Polaków. Andrzej Duda przez dekadę przewodził rankingom, dziś niewielu o tym pamięta. Śp. Lech Kaczyński prowadził strategię opartą na konflikcie z pierwszym rządem Donalda Tuska, na której tracił. Badania opinii publicznej pokazywały, że nie miał szans na reelekcję. Rafał Trzaskowski był zdecydowanym liderem sondaży przedwyborczych, a wiemy, jak to się potoczyło. Może się okazać, że Karol Nawrocki jest gigantem na kruchych podstawach. Zwłaszcza, jeśli strategia Trumpa, którą popiera, okaże się szkodliwa dla Polski i otworzy zbyt wiele frontów.

Radosław Sikorski dwukrotnie zamierzał ubiegać się o urząd prezydenta RP. I nic nie wskazuje na to, aby jego entuzjazm osłabł. Dziś tego nie przyzna, ale można założyć, że w 2030 roku będzie chciał kandydować, nawet jeśli Koalicja Obywatelska będzie poszukiwała innego pretendenta. Sikorski zyskuje na znaczeniu. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych europejskich polityków, a w Polsce ze swoimi konserwatywnymi zapatrywaniami może być także akceptowalny dla prawicowego wyborcy. Nawrocki, krytykując Sikorskiego, tylko wzmacnia szefa MSZ. W pojedynku na dokonania zwycięża Sikorski, lecz Nawrocki aktualnie plasuje się wyżej w hierarchii. Za niecałe pięć lat, w 2030 roku, każdy obywatel Polski będzie mógł porównać ścieżkę życiową Nawrockiego i Sikorskiego. Obecny prezydent ma zatem jeszcze czas, aby zniwelować różnice.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *