Śledczy chcą zbadać, co stało się z tornistrami zbieranymi w 2018 roku dla dzieci w Syrii w ramach akcji pod patronatem ówczesnej minister ds. pomocy humanitarnej. – Cała ta sprawa to nękanie mnie – odpowiada Beata Kempa.
Była europosłanka Beata Kempa mówi „Rz”, że uważa wszczęcie dochodzenia za nękanie
„Tornister dla Aleppo” – tak nazywała się akcja zorganizowana w 2018 roku w Sycowie, rodzinnym mieście Beaty Kempy z Suwerennej Polski, ówczesnej minister ds. pomocy humanitarnej. W ramach akcji, objętej przez nią patronatem, uczniowie kompletowali plecaki, które miały trafić do ogarniętej wojną Syrii. Czy rzeczywiście tam dotarły? Zbada to Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy. Jak ustaliliśmy, na początku września zdecydowała ona o podjęciu na nowo dochodzenia w sprawie akcji w Sycowie.
Tym samym śledczy zweryfikują wątpliwości, które od lat opisywane są w mediach. Zaczęło się od publikacji „Gazety Sycowskiej” w 2019 roku, która napisała, że tornistry nie trafiły od razu do Syrii, lecz miesiącami były składowane w magazynie. Do dyrekcji szkół miała trafić informacja, że plecaki, wbrew celowi zbiórki, będą rozdawane dzieciom z regionu. Gdy o sprawie zrobiło się głośno, tornistry wywieziono ostatecznie do Syrii. Wcześniej część z nich miała rzekomo zniknąć.
„Tornister dla Aleppo”. Prokuratura wznawia dochodzenie
W takim właśnie kierunku ma toczyć się dochodzenie wznowione przez prokuraturę. Chce ona zbadać, czy doszło do „zaboru tornistrów szkolnych wraz z wyposażeniem w celu przywłaszczenia”, czyli czynu z art. 278 kodeksu karnego, a także „zniszczenia rzeczy”, czyli art. 288. Oba te czyny są zagrożone karą więzienia od trzech miesięcy do lat pięciu.
Pismo w sprawie podjęcia dochodzenia trafiło do Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych (OMZRiK), który w 2019 roku zawiadomił prokuraturę w sprawie tzw. plecaków Kempy. – Za czasów, gdy prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro, dochodzenie było wstrzymywane z powodów politycznych. Beata Kempa jest przecież bliską znajomą byłego ministra – twierdzi Rafał Gaweł, fundator OMZRiK.
Przypomina, że w grudniu 2019 roku prokurator z Oleśnicy odmówił wszczęcia dochodzenia, a na tę decyzję zażalenie wniósł OMZRiK. W jej efekcie sąd nakazał prokuraturze przeprowadzenie postępowania, jednak zostało ono umorzone. – Sprawa jest oburzająca, bo chodzi tu o okradanie dzieci nie tylko z kraju objętego wojną, ale też polskich, które zbierały dary – dodaje Rafał Gaweł.
Jak tylko dostałam informację o tych kłopotach, udało mi uzyskać pomoc Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, które przerzuciło plecaki do Syrii.
Beata Kempa
Beata Kempa dla „Rzeczpospolitej”: Wszczęcie dochodzenia uważam za nękanie mnie
Zupełnie inaczej sprawę ocenia sama Beata Kempa. Twierdzi, że prokuratura nie powinna dawać wiary Rafałowi Gawłowi, który został skazany w Polsce za oszustwa finansowe, a obecnie przebywa w Norwegii, gdzie uzyskał azyl polityczny. – Wszczęcie dochodzenia uważam za nękanie mnie – mówi „Rzeczpospolitej” była minister.
Beata Kempa
Podkreśla, że nie organizowała akcji, lecz jedynie objęła ją patronatem, a zwłoka z przewiezieniem plecaków wynikała z obiektywnych problemów z transportem do kraju objętego wojną. – Jak tylko dostałam informację o tych kłopotach, udało mi uzyskać pomoc Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, które przerzuciło plecaki do Syrii – dodaje.
Rzeczywiście, w sierpniu 2019 roku stowarzyszenie to informowało o transporcie 80 tornistrów. „Plecaki były przechowywane w dobrych warunkach” – zaznaczyło. Zaś Beata Kempa twierdzi, że informacje o rzekomym rozdaniu części tornistrów w Polsce są nieprawdziwe.
Straty wizerunkowe Beaty Kempy. Polityk nie dostała się do Parlamentu Europejskiego
– Wstąpiłam na drogę sądową w sprawie artykułów w „Gazecie Sycowskiej” – dodaje. W 2020 roku ukazały się na łamach gazety przeprosiny autorki artykułu. Przeprosiła za to, że „rozpowszechniła oczywiście nieprawdziwe informacje, jakoby dary: plecaki szkolne wraz z wyposażeniem zebrane na rzecz dzieci z Aleppo, niemal zgniły po ponadrocznym oczekiwaniu w magazynie na obiecany przez panią Beatę Kempę transport do Syrii, a ponadto zmianie miał ulec plan pani Beaty Kempy co do kręgu beneficjentów rzeczonej pomocy”.
Jak było w rzeczywistości, zbada prokuratura. Pewne już jest to, że w efekcie afery Kempa poniosła spore straty wizerunkowe. Przed czerwcowymi wyborami do europarlamentu mieszkańcy regionu układali dziecięce plecaki pod jej billboardami. Ostatecznie Kempa nie odnowiła mandatu w PE.