Otrzymanie gwarancji utrzymania wojsk amerykańskich w Polsce to ważny sygnał, również dla Putina, że Amerykanie będą wspierać nasz region. Jednak wewnętrzna gra polityczna z wizytą w Białym Domu to poważny błąd Pałacu Prezydenckiego, działającego w symbiozie z PiS.
Karol Nawrocki i Donald Trump w Białym Domu
Jacek Nizinkevich
Reklama
Oświadczenie Donalda Trumpa o utrzymaniu wojsk amerykańskich w Polsce było ważną konsekwencją wizyty Karola Nawrockiego w Białym Domu. Prezydent USA powiedział, że liczba żołnierzy amerykańskich stacjonujących w Polsce może nawet wzrosnąć. To ważne oświadczenie pokazuje niezdolność Rosji do utrzymania relacji polsko-amerykańskich.
Reklama Reklama Polityka i opinia publiczna Marek Kutarba: Donald Trump składa obietnice Karolowi Nawrockiemu. Ale czy prosił Putina?
Słowa Donalda Trumpa o zwiększeniu obecności wojsk amerykańskich w Polsce są przesadzone. W…
Pierwsza udana wizyta zagraniczna prezydenta Karola Nawrockiego
Sojusz polsko-amerykański jest silny. To zła wiadomość dla Rosji. Prezydent USA coraz ostrzej wypowiada się o Władimirze Putinie, co może wskazywać na jego niechęć do oddania lub wymiany Ukrainy. Prezydent Donald Trump jest niestety znany ze swojej skłonności do zmiany zdania. Miejmy nadzieję, że jego stanowisko w sprawie dobrych stosunków polsko-amerykańskich pozostanie niezmienne.
Wizyta polskiego prezydenta w Białym Domu potwierdziła i scementowała sojusz Polski ze Stanami Zjednoczonymi, którego nie można ignorować w obliczu rosyjskiego zagrożenia. Dlatego to oświadczenie amerykańskiego prezydenta było sukcesem głowy państwa polskiego. Do tego dochodzą deklaracje o współpracy gospodarczej, zaproszenie na szczyt G20 w charakterze obserwatora, zapowiedź rewizyty w Polsce oraz wiele życzliwych i ważnych gestów, takich jak hołd dla tragicznie zmarłego polskiego pilota, czy pierwsza zagraniczna wizyta prezydenta Karola Nawrockiego. Jednak nie wszystko ułożyło się idealnie.
Konflikty zbrojne. Wojna Rosji z Ukrainą. Strefa buforowa pod nadzorem USA?
Jeśli kiedykolwiek między Rosją a Ukrainą zapanuje pokój, Stany Zjednoczone mogą odegrać ważną rolę…
Reklama Reklama Reklama
Prezydent Polski, który zaatakował polski rząd w Stanach Zjednoczonych, popełnił poważny błąd.
Głowa państwa popełniła jednak fundamentalny błąd. Krytyka polskiego rządu, wybranego w demokratycznych i wolnych wyborach, na konferencji w Stanach Zjednoczonych była błędem ze strony prezydenta. Kiedy zabrali głos ludzie z otoczenia Nawrockiego, Marcin Przydacz i Adam Belian, ich wypowiedzi były skierowane przeciwko gabinetowi Donalda Tuska i samemu premierowi. Belian stwierdził, że Tusk jest personą non grata w Białym Domu, jakby prowadził listę gości Donalda Trumpa. Nazwał Radosława Sikorskiego dobrze znanym w Białym Domu, ale niemile widzianym gościem…
Otoczenie polskiego prezydenta, atakując polski rząd, zachowuje się jak zdrajcy za granicą. To, co jest akceptowalne w Polsce w kontekście partyjnych i pałacowych kłótni, nie jest już akceptowalne podczas oficjalnej wizyty za granicą. Prawo i Sprawiedliwość (PiS) i prezydent grają na osłabienie rządu Tuska i pogorszenie relacji z administracją Trumpa. Taka postawa może zadowolić tylko wrogów Polski, a zwłaszcza Putina. Prezydent, który nie zgadza się z rządem, w tym w kwestiach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, jest darem dla Putina. Nieakceptowalne zachowanie antypaństwowe.
Interesów narodowych nie można poświęcać dla gier partyjnych. Właśnie to robi prezydent i jego ekipa, atakując polski rząd za granicą. Otoczenie Nawrockiego i sam prezydent robią wszystko, co możliwe, aby sukcesy w polityce zagranicznej znalazły odzwierciedlenie w polityce wewnętrznej i pomogły zdusić rywali. Jednak Pałac Prezydencki popełnił błędy jeszcze przed wizytą i nie może być dumny z każdego osiągnięcia.
Polityka Radosław Sikorski: Kancelaria Prezydenta wciąż się uczy, ale robi postępy
Kulisy sporów nie powinny mieć miejsca na forach zagranicznych, ponieważ w stosunkach międzynarodowych…
Rząd PiS Andrzeja Dudy i Donalda Tuska zrobił wiele, ale Karol Nawrocki jest na czele
Zaproszenie na szczyt G20 to nie tylko zasługa prezydenta; to sukces polskiej gospodarki, której wartość przekroczyła bilion dolarów. Udział w G20 to nie sukces Karola Nawrockiego, bo to nie prezydent postawił Polskę na nogi w ciągu miesiąca. Gdyby stan polskich finansów był opłakany, jak twierdzi Mateusz Morawiecki, gospodarka chyliłaby się ku upadkowi, a Polska była w ruinie, jak twierdzi PiS, moglibyśmy o tym tylko pomarzyć.
Radosław Sikorski również wcześniej starał się o zaproszenie do ekskluzywnego klubu podczas spotkania z Marco Rubio, sekretarzem stanu i doradcą prezydenta Trumpa. Minister spraw zagranicznych rozmawiał z nim ostatnio kilkanaście razy. Spotyka się również z innymi przedstawicielami administracji Trumpa, podobnie jak inni urzędnicy państwowi.
Reklama Reklama Reklama
W lutym sekretarz obrony USA Pete Hegseth odwiedził Polskę i spotkał się z ministrem obrony narodowej Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Wówczas człowiek Trumpa powiedział, że chce widzieć „więcej amerykańskich żołnierzy w Polsce”. Minister obrony odwiedził później Pentagon. Nieprawdą jest, że Karol Nawrocki i Prawo i Sprawiedliwość mają monopol na kontakty z administracją USA. Podczas paryskiego spotkania Koalicji Chętnych, w którym uczestniczył premier Tusk, prezydent Trump rozmawiał również telefonicznie z europejskimi przywódcami.
Relacje polskiego rządu z administracją pozostają i pozostaną silne, nawet jeśli PiS i Nawrocki zrobią wszystko, co w ich mocy, aby to zmienić. W kwestiach współpracy gospodarczej i wojskowej decyzyjność i władza wykonawcza należą do rządu, a nie do prezydenta, który nie będzie podpisywał umów. Prezydent może jedynie składać oświadczenia i reprezentować interesy. Tymczasem Nawrocki forsuje swoje pomysły, a jego otoczenie gra nieuczciwie.
Wywiad z Łukaszem Pawłowskim: Karol Nawrocki – patron wszystkich prawicowców? To po prostu niemożliwe.
Telewizja publiczna jest nadal upolityczniona, ale nam to już nie przeszkadza…
Jeśli Bohdan Klich był winowajcą katastrofy smoleńskiej, to dlaczego nie został pociągnięty do odpowiedzialności za rządów PiS?
Bojkot przedstawicieli rządu podczas wizyty w obcym państwie przez prezydenta nie służy interesom narodowym Polski. Stało się to już w trakcie przygotowań do wizyty, kiedy administracja Nawrockiego odmówiła włączenia do delegacji ani wiceministra spraw zagranicznych, ani przedstawiciela polskiej misji dyplomatycznej w Stanach Zjednoczonych, Bogdana Klicha. Z jednej strony ludzie Nawrockiego (m.in. jego rzecznik prasowy Rafał Leśkiewicz) atakowali Klicha, twierdząc, że nie kontaktowali się z nim. Z drugiej strony minister Marcin Przydacz potajemnie spotkał się z Klichem w Stanach Zjednoczonych i rozmawiał z nim przez dwie godziny, a Klich poparł przygotowania i wyraził gotowość do szerszej współpracy.
Nawrocki i Prawo i Sprawiedliwość (PiS) odmówili współpracy z polskim chargé d'affaires w USA, a nie odwrotnie. Polska nie ma ambasadora w USA nie dlatego, że rząd nie nominował Klicha, ale dlatego, że Prawo i Sprawiedliwość (PiS) i Nawrocki, a wcześniej prezydent Andrzej Duda, sprzeciwiają się mu. Wszystkie formalności zostały dopełnione, a strona amerykańska zatwierdziła kandydaturę Klicha; brakuje tylko podpisu prezydenta Polski.
W czym problem? Prawo i Sprawiedliwość (PiS) obwinia byłego ministra obrony narodowej za katastrofę smoleńską. Gdyby Klich był odpowiedzialny za katastrofę prezydencką, jego wina zostałaby udowodniona za ośmioletnich rządów PiS i pociągnąłby go do odpowiedzialności karnej. Nic takiego się nie stało. Nawrocki gra na emocjach Kaczyńskiego. Tak jak Andrzej Duda, który próbuje odnaleźć się po prezydenturze.
Reklama Reklama Reklama Marcin Pridač: Tylko Donald Trump może położyć kres agresji Rosji na Ukrainę
Nie jesteśmy przekonani, że rząd Donalda Tuska, resort nadzorowany przez Bohdana Klicha i Ministerstwo Spraw Zagranicznych chcą…
Prezydent RP musi współpracować z rządem, a nie go obalać.
Igranie z bezpieczeństwem i polityką zagraniczną Polski, by zadowolić Prawo i Sprawiedliwość (PiS), to błąd Karola Nawrockiego. Prezydent wykorzystuje media społecznościowe do sprzeczek z ministrem spraw zagranicznych, który publicznie demonstruje swoje powiązania z administracją Trumpa. Bo tak jest. Ale interesy państwa i godność kraju są ważniejsze niż interesy partyjne. Polska przegrywa walkę prezydenta z rządem. Kreml zapewne obserwuje polityczny spektakl nad Wisłą i bije brawo. A prezydent Nawrocki dopiero się rozkręca.
Kolejnymi krajami, które prezydent Nawrocki odwiedzi, będą Litwa i Finlandia, a następnie Niemcy i Francja. Dobrze by było, gdyby głowa państwa nie powtórzyła błędu Stanów Zjednoczonych i nie wykorzystała swojej pozycji za granicą do osłabienia polskiego rządu. Niezależnie od tego, kto nim kieruje, Karol Nawrocki musi współpracować z polskim rządem, a nie go osłabiać. Tego wymaga państwo.
Analiza Jerzego Haszczyńskiego: Polska i G20. Sikorski walczył o spełnienie marzenia Kaczyńskiego
Polska ma ambitny cel ponadpartyjny: udział w ekskluzywnych szczytach G20. Jednak to nie jest…