– Polska prawica odnotowała fakt, że w USA przegrała liberalna lewica, a wygrała prawica. Podobnie jest w Niemczech. Widać trend, że lewica jest w odwrocie – komentował wynik wyborów w USA poseł PiS Marcin Przydacz.
Marcin Przydacz
Przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych Donald Trump zapowiadał, że w ciągu 24 godzin będzie w stanie zakończyć trwającą wojnę na Ukrainie. Jak informuje „The Wall Street Journal”, plan Trumpa zakłada utrzymanie przez Rosję zajętych terenów oraz zablokowanie możliwości przystąpienia Ukrainy do NATO na co najmniej 20 lat.
O swoich przewidywaniach w sprawie dalszych kroków Donalda Trumpa mówił w rozmowie z Michałem Kolanką poseł PiS Marcin Przydacz. – W kampanii wyborczej pojawiało się mnóstwo prostych recept na bardzo skomplikowaną sytuację. Tym też charakteryzuje się Trump. Zawsze mówił, że to jest kwestia jednej rozmowy. Nie mam takiego przekonania. Są dwie możliwości: Donald Trump będzie odcinał wsparcie dla Ukrainy i wymagał rozpoczęcia negocjacji lub Stany Zjednoczone będą chciały pokazać, że są światowym liderem, takim policjantem, który wymaga przestrzegania podstawowych norm – mówił polityk.
Przydacz nie wyklucza, że dojdzie do spotkania Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. – On (Trump – red.) ma przekonanie o swojej sile charakteru, sile argumentów i sile swojej postawy. Podczas pierwszej kadencji podobnie mówił o Korei Północnej, że to jest kwestia jednej jego rozmowy z Kim Dzong Unem. Doszło do spotkania, ale jak wiemy, nie przyniosły one przełomu, co nie oznacza, że w obecnej sytuacji nie będzie podobnej próby. Nie przypuszczam, by jedna taka rozmowa załatwiła sprawę – powiedział polityk PiS.
Marcin Przydacz po wyborach w USA: Brak polskiego ambasadora w Waszyngtonie to duży problem
Jak prezydentura Donalda Trumpa wpłynie na relacje polsko-amerykańskie? Czy należy spodziewać się zmian, które uderzyłyby w polskie bezpieczeństwo? – Myślę, że nie. Mam nadzieję, że nie, ale to jest zadanie dla polskiej dyplomacji – mówił Przydacz. Poseł PiS wskazał, że problemem jest brak polskiego ambasadora w Waszyngtonie, ponieważ taki dyplomata już dziś powinien spotykać się z przedstawicielami Republikanów.
Zdaniem Przydacza, problemem rządu jest to, że postawił wszystko na zwycięstwo Kamali Harris, co może odbić się na przyszłych relacjach z Republikanami. Pytany, czy podobnie nie postępują politycy PiS, skandując nazwisko Trumpa w Sejmie, odpowiedział, że „nigdy nie stawiali wszystkiego na jedną kartę”. – Joe Biden był w ostatnim czasie dwukrotnie w Warszawie. To się nigdy w historii polsko-amerykańskich relacji nie zdarzyło. Kamala Harris również była. Prezydent Andrzej Duda i premier Donald Tusk wspólnie pojechali do Waszyngtonu. W spotkaniu z Demokratami wzięli udział obaj, ale z Republikanami spotkał się tylko prezydent Duda. Premier Tusk nie znalazł czasu i wrócił do Warszawy – mówił Przydacz.
Poseł PiS odniósł się również do opinii, że zwycięstwo Donalda Trumpa może ułatwić partii Jarosława Kaczyńskiego powrót do władzy. – Na pewno ma to duże znaczenie. Widać to było także podczas tej euforyczne reakcji części polityków prawicy wczoraj w polskim Sejmie. To pokazuje stan ducha. Polska prawica odnotowała fakt, że w USA przegrała lewica liberalna, a wygrała prawica. Podobnie jest w Niemczech. Widać trend, że lewica jest w odwrocie – ocenił.
Czy Trump mógłby zaangażować się w kampanię prezydencką polityka Prawa i Sprawiedliwości? – Nie sądzę, by doszło np. do udziału w wiecu wyborczym, ale do spotkań, różnego rodzaju kontaktów, może w przyszłości dochodzić – wskazał Przydacz.