Kozubal: Instytut Pileckiego zajmie się wyszynkiem, a muzeum nie ma siedziby

Ministerstwo Kultury podjęło błędną decyzję w sprawie przyszłości Muzeum Polskiego w Rapperswilu i nie ucieknie od tego tematu.
Kozubal: Instytut Pileckiego zajmie się wyszynkiem, a muzeum nie ma siedziby - INFBusiness

Hotel Szwanen w Rapperswilu, w którym ma mieć siedzibę oddział Instytutu Pileckiego

Foto: Danuta Matloch/MKiDN

Hanna Wróblewska, szefowa resortu kultury, wycofała się z listu intencyjnego, który 1 lipca 2022 r. podpisał ówczesny minister prof. Piotr Gliński w sprawie współtworzenia nowej formuły Muzeum Polskiego w Rapperswilu. Napisaliśmy o tym jako pierwsi.

Decyzja wynikała z tego, że to jedno z najstarszych polskich muzeów straciło siedzibę na raperswilskim zamku. Gliński zabezpieczył pieniądze budżetowe dla Instytutu Pileckiego, który za 24,5 mln franków szwajcarskich kupił w centrum Rapperswilu opuszczony hotel. Ma tam być siedziba oddziału instytutu, które ma prowadzić centrum propagujące wiedzę o grupie Ładosia. Hotel Szwanen miał być też nowym miejscem dla kolekcji Muzeum Polskiego.

Piotr Gliński zadbał tylko o interesy Instytutu Pileckiego, a nie muzeum

Dzisiaj wiemy, że tak się nie stanie. Gliński wykorzystał ten moment do ataku na rząd Donalda Tuska, tyle że sam powinien uderzyć się w pierś, bo „nie dowiózł” projektu do końca, a miał na to co najmniej rok. List intencyjny okazał się nic nieznaczącym świstkiem.

Gliński zabezpieczył interesy instytutu, a przedstawiciele muzeum mogą czuć się oszukani, bo nie mają siedziby i „ufając w zapewnienia rządu, przez dwa lata nie szukali alternatywnych rozwiązań”. 

Czy oddział Instytutu Pileckiego ma zajmować się najmem?

Powstała absurdalna sytuacja, bo szwajcarski oddział instytutu zajmuje się wynajmem pomieszczeń na bar i restaurację hotelową. Jedna z moich rozmówczyń ze Szwajcarii szydzi, że będzie prowadził wyszynk za pieniądze polskich podatników. Zastanawiam się, na ile wynajem pomieszczeń jest zbieżny z misją tej placówki? Już w tym roku ta szwajcarska spółka została zasilona pokaźnym zastrzykiem (3 mln franków szwajcarskich), a jej działalność jest, kolokwialnie mówiąc, „homeopatyczna”. Tymczasem szacunkowy roczny koszt utrzymania to 130 tys. franków szwajcarskich.

Nie rozumiem też polityki resortu w sprawie kolejnego oddziału IP, który został utworzony w Nowym Jorku. W poprzednim roku, już po październikowych wyborach, za zgodą ministra Glińskiego władze instytutu podpisały umowę wynajmu ponad 3 tys. mkw. w pobliżu nowojorskiej giełdy. Roczny koszt najmu w tym roku to ponad 1,6 mln dol., ale w kolejnych latach będzie wzrastał. Teraz ma tam miejsce kosztowna modernizacja, a prace potrwają do połowy 2025 r., gdy powinna być otwarta wystawa o Witoldzie Pileckim.

Ministerstwo Kultury musi rozwiązać problem muzeum w Rapperswilu

Hanna Wróblewska jako powód wycofania deklaracji o współprowadzeniu muzeum w Rapperswilu wskazała na „stojące aktualnie przed państwem polskim wyzwania wynikające z uwarunkowań finansowych i geopolitycznych”.

Jeżeli zatem nie ma pieniędzy, to dlaczego szerokim strumieniem płyną do oddziałów IP? Być może umowy najmu są tak skonstruowane, że ich zerwanie pociągnęłoby poważne skutki dla budżetu państwa?

A co kryje się pod sformułowaniem „o uwarunkowaniach geopolitycznych”? Jeżeli Hanna Wróblewska ma na myśli zagrożenie ze strony Rosji, to argument ten można interpretować i tak: w sytuacji zagrożenia państwo polskie porzuci dbałość o dziedzictwo. A przecież tak nie będzie.       

Chociaż sprawa Muzeum Polskiego w Rapperswilu została cofnięta do etapu, gdy utraciło ono siedzibę po raz pierwszy, resort kultury od tego tematu nie ucieknie. Musi go rozwiązać jak najszybciej.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *