Minister spraw zagranicznych w rządzie Mateusza Morawieckiego, Jacek Czaputowicz, mówił w rozmowie w RMF FM o trudnej sytuacji Ukrainy i niedotrzymanych obietnicach Zachodu. Ocenił też, że winę za kryzys w stosunkach polsko-ukraińskich ponosi poprzedni rząd, a podczas obecnych protestów rolników „to my łamiemy prawo”.
Prof. Jacek Czaputowicz, były szef MSZ w rządzie PiS
Jacek Czaputowicz był szefem MSZ w drugim rządzie Mateusza Morawieckiego. W 2018 roku zastąpił na tym stanowisku Witolda Waszczykowskiego. Podał się do dymisji w 2020, jego następcą został Zbigniew Rau.
Rozpęd Putina. Sytuacja na froncie przed wyborami prezydenckimi w Rosji
W rozmowie z RMF FM Czaputowicz mówił o trudnej sytuacji na Ukrainie i rozpędzie Putina, który przed wyborami prezydenckimi chce odnieść sukcesy na froncie. Były minister obawia się, że w najbliższym czasie Rosja może poczynić tam„duże postępy”.
Zauważył też, że w sprawie wsparcia dla Kijowa Zachód jest podzielony — tu wskazał niepewność co do pomocy dla Ukrainy z USA, niedotrzymaną do dziś obietnicę państw UE dostarczenia miliona pocisków oraz wahania Niemiec, które mimo wewnętrznych nacisków do tej pory nie zdecydowały się na przekazanie Ukrainie pocisków Taurus. To czyni sytuację walczącego państwa jeszcze trudniejszą, biorąc pod uwagę także różnice między potencjałami obydwu państw.
Nie ma też mowy o tym, by wyposażyć Ukrainę w broń, która sięgnęłaby celów w Moskwie, bo żadne z państw Zachodu nie zaryzykuje globalnego konfliktu z Rosją w obawie o własne bezpieczeństwo.
Stosunki polsko-ukraińskie. Dlaczego się pogorszyły?
Czaputowicz zauważył, że Ukraina od początku wojny potrzebuje wsparcia militarnego i finansowego, tymczasem ważne grupy społeczne, także w Polsce, nie mają woli ani wspierania jej, ani ponoszenia kosztów tego wsparcia.
Tu były minister nawiązał do trwającego — także w Polsce — protestu przeciwko importowaniu z Ukrainy towarów spożywczych. – Przecież my blokujemy zachodnią granicę Ukrainy, uniemożliwiamy jej eksport, zdobycie środków na kontynuowanie walki. Jeszcze ten protest jest popierany przez społeczność polską – rolnicy są wspierani przez Polaków – mówił Czaputowicz. Ocenił, że z perspektywy Ukraińców ważne jest to, że bronią się i tracą życie, a „dla naszych rolników jest ważne to, że spadają ceny”. Pytany, czy Ukraińcy eskalują konflikt na granicy, polityk stwierdził, że „to my łamiemy prawo” – rozsypujemy na torach należące do ukraińskich firm towary, a Ukraińcy postępują zgodnie z zasadami prawa międzynarodowego i dobrych stosunków.
Były szef MSZ uważa, że stosunki polsko-ukraińskie, zaostrzone przez konflikt na granicy, popsuły się mniej więcej przed rokiem wskutek błędów poprzedniego rządu. Po społecznym zrywie na początku rosyjskiej napaści, kiedy działania Polaków stały się przykładem dla świata, górę wzięły różnice interesów między Warszawą a Kijowem.
Wówczas, jak przypomniał Czaputowicz, ze strony jednego z ówczesnych wiceministrów spraw zagranicznych padł postulat, aby Ukraina nie została członkiem Unii Europejskiej dopóty, dopóki nie dojdzie do ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Mówił tak w listopadzie 2023 roku wiceminister Paweł Jabłoński, podkreślając, że „bez rozwiązania sprawy ekshumacji Ukraina nie ma co marzyć o tym, że wejdzie do UE”. Błędem był także apel ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, by rolnicy „zachowali spokój” i wstrzymali się z wyprzedawaniem polskiego zboża, bo jego cena wzrośnie, a w tym czasie firmy zapełniły magazyny zbożem z Ukrainy. – To był błąd rządu – ocenił Czaputowicz.