Konkurs na stanowisko szefa Instytutu Pamięci Narodowej rozpocznie się na nowo. Wśród potencjalnych kandydatów wymienia się m.in. Mateusza Szpytmę. Kluczowe znaczenie mają głosy PSL-u. Ponieważ chociaż konkurs organizuje Kolegium IPN, to ostatecznie Sejm i Senat muszą zatwierdzić wybranego kandydata.
Mateusz Szpytma
Estera Flieger
Reklama
PiS nie uzyskał aprobaty dla dr. hab. Karola Polejowskiego: 21 listopada Sejm odrzucił jego nominację na stanowisko szefa Instytutu Pamięci Narodowej. W związku z tym Kolegium IPN ogłosi nowy nabór. Nastąpi to w styczniu – wynika z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej”.
Reklama Reklama
Prezydent postrzegał Polejowskiego jako swego sukcesora. Dr Karol Nawrocki „sprowadził” go do Instytutu Pamięci Narodowej z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Konkurs na szefa IPN, czyli gra instytucjami
PiS boryka się z wewnętrznymi trudnościami (chodzi o spór w obrębie partii). Dlatego słyszymy z różnych źródeł, że obecnie IPN nie wzbudza zainteresowania posłów związanych z partią – poza kilkoma „znawcami”, wśród których jest Ryszard Terlecki. – Najpewniej wybór nowego szefa zakończy się fiaskiem. Będziemy kontynuować grę. Tak jak z pozostałymi instytucjami – stwierdza w rozmowie z „Rzeczpospolitą” jeden z działaczy PiS.
Publicystyka Estera Flieger: Konkurs na prezesa IPN wygrał Karol Polejowski, ale to i tak bez znaczenia
Forytem prezydenta, Karol Polejowski, więcej opowiadał o Karolu Nawrockim, niż swojej własnej koncepcji Instytutu…
Skąd takie przypuszczenie? Konkurs – zgodnie z przepisami – organizuje dziewięcioosobowe Kolegium IPN. Niemniej jednak o tym, czy wybrana osoba obejmie stanowisko szefa IPN, ostatecznie przesądzają Sejm i Senat. Polejowskiego poparło 201 posłów (oprócz PiS-u również Konfederacja, Konfederacja Korony Polskiej, Republikanie, dwóch posłów niezależnych, dwóch posłów KO oraz posłanka PSL). Przeciw zagłosowało 227.
Reklama Reklama Reklama
Decydujący głos należy do ludowców. Jednak nawet jeśli PSL zmieniłby zdanie, wciąż zabrakłoby głosów w Senacie. Z tego względu nadal możliwy jest impas.
Czy PSL uwierzy PiS-owi, że Mateusz Szpytma to ich kandydat?
– Moim zdaniem oczywiste jest, że to uprawnienie prezydenta – rozmawiamy o wyborze kolejnego kandydata na szefa IPN z politykiem PiS. Jednak ze źródeł bliskich Kolegium i Pałacu Prezydenckiego wynika, że rozgrywka toczy się na poziomie pierwszego z wymienionych gremiów. A w Kolegium, którego siedmioletnia kadencja kończy się w 2030 r., większość stanowią zwolennicy prawicy (to siedem na dziewięć głosów; chociaż – jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rzeczpospolita” – Polejowski nawet tutaj nie otrzymał pełnego poparcia). Z naszych informacji wynika, że prezydent obecnie nie angażuje się w sprawę, a decyzja jeszcze nie została podjęta. Rozważane są dwie opcje: coraz mniej prawdopodobny ponowny start Polejowskiego lub bardziej realny udział w konkursie Mateusza Szpytmy.
Opinie polityczno – społeczne Joanna Napierała: Po co nam dziś IPN i polityka historyczna
Polska nie posiada spójnej polityki pamięci, która byłaby czymś więcej niż zbiorem dyskusji dotycząc…
Dr Mateusz Szpytma – tak samo jak Polejowski – pełni funkcję wiceprezesa IPN. Objął to stanowisko, kiedy szefem Instytutu został dr Jarosław Szarek, polityczny „wychowanek” Terleckiego. Pomimo tego Szpytma jest kojarzony z ludowcami. Czy to powszechna opinia, czy polityczna rzeczywistość? – W dużej mierze zależy od tego, czy PSL da wiarę historii o Szpytmie jako ich kandydacie oraz ustępującym w tej kwestii PiS-ie. Ludowcy będą przekonani, że otrzymali stanowisko szefa IPN, a w rzeczywistości zachowa je PiS – uważa rozmówca „Rzeczpospolitej” z bliskiego otoczenia Kolegium.
17 grudnia rozpoczęła działalność Instytut Witosa, którego utworzenie zapowiedział rok temu Władysław Kosiniak-Kamysz. Szpytma dołączył do Rady Naukowej.
