– Sprawa z panem posłem (Marcinem) Romanowskim jest jasna: pan poseł (…) uciekł z kraju, ale pozostaje posłem, nikt ani nie pozbawił go mandatu, ani on sam się go nie zrzekł. Zdecydował, i obwieścił to publicznie, że nie będzie wykonywał mandatu posła na terenie Rzeczypospolitej Polskiej w żaden sposób. W związku z powyższym musimy wyciągnąć konsekwencje z decyzji, którą pan poseł podjął – mówił po posiedzeniu Prezydium Sejmu marszałek Szymon Hołownia.
Szymon Hołownia
blew
Reklama
Jak wyjaśnił Hołownia, „konsekwencje są bardzo proste”. – Pan poseł Romanowski nie będzie otrzymywał diety poselskiej z tego względu, że ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora mówi jednoznacznie, że dieta to są środki związane z wykonywaniem mandatu przez posła na terenie kraju – mówił marszałek Sejmu. – W związku z powyższym dieta nie przysługuje – dodał.
Reklama Prawo w Polsce Co z dietami i pieniędzmi na biura posła Romanowskiego? Ekspert tłumaczy
Nikt nie spodziewał się ucieczki i ukrywania się posła Marcina Romanowskiego – mówi prof. Piotr Uziębło z Uniwersytetu Gdańskiego. – Ewentualne pozbawianie środków na prowadzenie biura poselskiego byłoby co najmniej dyskusyjne – dodaje.
Marszałek Hołownia powiedział też, że Marcinowi Romanowskiemu nie przysługuje też uposażenie, ponieważ poseł się go zrzekł. – Trzecia składowa to ryczałt na utrzymanie biura poselskiego. Pan poseł będzie w dalszym ciągu go otrzymywał, do momentu aż Sejm nie uchwali zmiany ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, i wtedy marszałek Sejmu wstępuje w prawa pracodawcy wobec pracowników zatrudnionych w biurze, Kancelaria Sejmu pokrywa wydatki związane z biurem, z umowami, które zostały zawarte. Pan poseł wtedy nie otrzymuje już żadnych pieniędzy, tylko wszystko dzieje się via Kancelaria Sejmu – wyjaśniał Hołownia.
Poseł Romanowski był pierwszy, a co jeśli nie ostatni?
Jak wyjaśnił marszałek Hołownia, dotąd bardzo jasno opisana była dotąd sytuacja, co dzieje się w momencie, gdy poseł zostaje tymczasowo aresztowany, w związku z tym pozbawiony wolności. – Tu sprawa jest jasna: poseł, który jest areszcie nie otrzymuje uposażenia poselskiego a Kancelaria Sejmu przejmuje utrzymanie jego biura poselskiego – wyjaśniał Hołownia. Jak mówił, „dzięki posłowi Romanowskiemu mamy do czynienia z nową sytuacją”. – Sąd go tymczasowo aresztował, ale on uciekł przed aresztem. Tu mamy lukę, którą musimy wypełnić, dlatego, ze poseł Romanowski jest pierwszy, a co, jeśli nie ostatni? – pytał.
Hołownia mówił, że na Prezydium Sejmu dyskutowano też o tym, czy „nie wypadałoby zmienić sankcji finansowych za nieusprawiedliwioną nieobecność posłów na posiedzeniach. – W mojej ocenie obecne regulacje są niesprawiedliwe. Każdy pracownik, który nie przychodziłby do pracy przez kilka dni w nieusprawiedliwiony sposób, zostałby z tej pracy zwolniony – przekonywał Hołownia. Dodał, że jedyne, co grozi posłowi, to jedna trzydziesta uposażenia za dzień nieobecności na posiedzeniu. W ciągu miesiąca jest sześć – siedem dni posiedzeń w ciągu miesiąca. Jeśli poseł nie przyjdzie na wszystkie posiedzenia w miesiącu, nie dostanie ”sześciu czy siedmiu trzydziestych wynagrodzenia”.
Reklama Reklama
– Przedłożyłem Prezydium Sejmu do przemyślenia kwestię, czy te kary nie powinny być większe, sięgające połowy czy nawet całego wynagrodzenia – poinformował Hołownia.