Donald Tusk będzie kandydatem na prezydenta? Premier uwierzył, że może wygrać wybory

Rafał Trzaskowski nie może być już pewny nominacji Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP. Radosław Sikorski ma papiery na bycie głową państwa i jest najjaśniejszym elementem rządu, ale w partii jest ten trzeci. W KO przekonują, że o prezydenturę może zawalczyć premier.
Donald Tusk będzie kandydatem na prezydenta? Premier uwierzył, że może wygrać wybory - INFBusiness

Premier Donald Tusk

Foto: PAP/Marcin Obara

– Powódź wszystko zmieniła. Donald poczuł się pewniej, zobaczył, jaki jest efekt narzucanej przez niego narracji i bezpośredniej reakcji na kryzys – słyszymy z obozu koalicji rządzącej od polityka, który jeszcze kilka tygodni temu był przekonany, że kandydatem KO na prezydenta RP będzie Rafał Trzaskowski. Donald Tusk, mimo że początkowo mówił o prognozach, które „nie są przesadnie alarmujące”, wyszedł obronną ręką z kryzysowej sytuacji, stojąc na czele sztabu, co też pokazują sondaże. Również w badaniach zaufania społecznego premier góruje nad innymi politykami. Coś się zmieniło. Krytyka premiera nie pomogła PiS.

PiS pogubiło się w czasie powodzi i nie potrafi się odnaleźć

Partia Jarosława Kaczyńskiego od dłuższego czasu ma problemy z komunikacją i nie potrafi narzucić przekazu. Nawet konwencja partii i fuzja z Suwerenną Polską przeszły bez większego echa. Jarosław Kaczyński jest w defensywie. Umocnił się jedynie jako partyjny lider i stawia na coraz większą polaryzację, ale na prawo PiS ma konkurenta, który nie jest skory do współpracy. W badaniach co prawda ugrupowanie Kaczyńskiego wciąż jest silne, ale zyskuje też Konfederacja.

Teraz Donald Tusk wytyczył nową linię podziału i przejął od PiS główny argument, a od prawicy narrację.

Strategią migracyjną Tusk zakreślił nową linię podziału politycznego

Bezpieczeństwo jest najważniejszym tematem politycznym, ale też życia codziennego Polaków. Ogłaszając strategię migracyjną, Tusk zakreślił nową linię podziału politycznego i jak słyszymy z koalicji rządzącej: „rozpoczął własną kampanię prezydencką”. Dotychczas głównie Marek Sawicki z PSL mówił głośno, że Tusk będzie kandydował, ale mało kto dawał wiarę słowom byłego ministra rolnictwa. Teraz coraz więcej podobnych głosów słychać z Platformy Obywatelskiej. – Jeśli Tusk zostałby prezydentem, PiS zostałoby trwale zmarginalizowane – słyszymy z największej partii rządzącej.

Premier wcześniej zapowiadał, że nie jest zainteresowany kandydowaniem, i zasugerował, że przedstawicielem KO zostanie Rafał Trzaskowski. – Wcześniej mówił, że nie wybiera się do Brukseli, i pamiętają mu to tylko przeciwnicy, i to ci, którzy najbardziej interesują się polityką – słyszymy z rządu. Jeśli premier narzuci Unii Europejskiej nową strategię migracyjną, będzie za restrykcyjnym uszczelnieniem granicy i przekona Polaków, że jest gwarantem ich bezpieczeństwa, „odzyskując kontrolę” i „zapewniając bezpieczeństwo” po rządach PiS, to wytrąci prawicy z rąk główny oręż polityczny.

Ani PiS, ani nikt na prawicy nie ma narzędzi politycznych, żeby pokazać swoją sprawczość. Nie ma też silnej pozycji międzynarodowej, tym bardziej w UE. Międzynarodowa pozycja Tuska się umacnia. Jako prezydent Polski mógłby odegrać rolę, do której pretendował Andrzej Duda, ale zaprzepaścił swoją szansę przyjaciela Ukrainy, przejmując narrację PiS, które pod koniec swoich rządów miało chłodne relacje z naszym wschodnim sąsiadem.

Premier na fali wznoszącej po prezydenturę

7 grudnia poznamy kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP. Tusk powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że będzie to osoba, która przemawiała podczas konwencji KO. Był to zarówno Trzaskowski, jak i Sikorski, ale też Tusk. Premier ma duży elektorat negatywny, ale w czasie wojny wyborcy gromadzą się wokół lidera.

Donalda Tuska w temacie bezpieczeństwa Polski trudno będzie przelicytować. Tym bardziej że pokazując sprawczość, zyska też respekt wśród części dotychczas niechętnego mu elektoratu, tym bardziej na tle polityków PiS, jedynie pokrzykujących i stawiających na totalną negację.

Pewne jest dzisiaj jedno – akcje Tuska rosną. Jeśli zostałby kandydatem całej koalicji rządzącej, a z Lewicy i Trzeciej Drogi nikt nie pali się, żeby kandydować i przegrać, tracąc przy tym duże pieniądze partyjne na wybory, jego szanse byłby duże. Może nawet większe za kilka miesięcy niż bardziej liberalno-lewicowego Trzaskowskiego czy będącego w grze Sikorskiego. Tusk nie musi kandydować, ale może. Okienko się otworzyło.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *