Rząd Donalda Tuska funkcjonuje nie tyle według zasad politycznych, co w obrębie logiki mediów społecznościowych. Tam dominują głośni zwolennicy, którzy domagają się nagradzania swoich oraz karania obcych. Ta zasada przeważyła w Ministerstwie Kultury w sprawie dofinansowania w programie Czasopisma.
Premier Donald Tusk oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska
Daria Chibner
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznało fundusze w ramach programu Czasopisma. Celem programu jest wsparcie czasopism kulturalnych o istotnym znaczeniu społecznym, które wyróżniają się oryginalnymi publikacjami, jakością edycji oraz unikalnym, cyklicznie realizowanym profilem programowym. To teoria oraz polityczne deklaracje. Rzeczywistość okazała się dużo bardziej prozaiczna. Dofinansowanie otrzymali ci, którzy zostali uznani za „bezpiecznych” (lub „neutralnych”) albo za „swoich”. Tylko ślepiec nie zauważyłby, że odmowa wsparcia dla niektórych ma swoje polityczne podstawy.
Jak Hanna Wróblewska podejmuje decyzje dotyczące kultury
Z pewnością do tej grupy należy kwartalnik „Kronos”, który koncentruje się na zagadnieniach z obszaru metafizyki, kultury i religii. Dzięki niemu mieliśmy okazję cieszyć się zarówno nowymi przekładami klasyków myśli europejskiej, jak i wydobytymi z archiwów, niesłusznie zapomnianymi tekstami, zwłaszcza z historii polskiej filozofii. Problemy „Kronosa” rozpoczęły się już na początku rządów obecnej koalicji. W ubiegłym roku z ramówki TVP Kultura zniknął program filozoficzny „Kronos”, nie emitując nawet wszystkich nagranych odcinków.
Uzasadnienie decyzji Ministerstwa Kultury dotyczącej kwartalnika „Kronos”, opublikowane na Facebooku, dodaje sprawie dodatkowego absurdu. Otóż „Kronos” jest pismem naukowym, recenzowanym, punktowanym – i z tego powodu twierdzi się, że… nie potrzebuje finansowania, mimo że jest pismem niekomercyjnym i nie jest wydawane przez żadną instytucję publiczną.
Podsumowując: bycie periodykiem naukowym okazało się minusem, a nie atutem. Można jeszcze dalej posunąć się w rozważaniach i uznać, że ministerstwo nie traktuje publikacji filozoficznych jako działalności kulturalnej, co sugerowałoby, że filozofia nie jest dla niego kulturą, co jednak implikowałoby naprawdę znaczną i daleko idącą niekompetencję. Ale z pewnością jest w tym coś prawdziwego. W regulaminie programu można natknąć się na liczne sformułowania, które wskazują, że jego autorzy nie mają pojęcia o funkcjonowaniu środowisk naukowych i kulturalnych.
Miało być inaczej, lepiej, miały liczyć się kompetencje, miały być otwarte i przejrzyste konkursy, a wszystko pozostało jak dawniej
Rzeczywiście, można znaleźć zapis, że czasopisma naukowe są z programu wykluczone. Dla formalistów to niewątpliwie stanowi argument, aby „Kronos” nie otrzymał wsparcia finansowego. Tyle że dane czasopismo może pełnić wiele różnorodnych ról, nawet gdy jest także czasopismem naukowym. Nie każda publikowana w nim treść jest punktowana, co odnosi się na przykład do wydobywanych z niepamięci tekstów z przeszłości. Jednakże ten zapis jest kuriozalny, ponieważ nie każde czasopismo naukowe ma za sobą silną instytucję publiczną, która zapewniałaby mu finansowanie. A przecież w dalszej części regulaminu możemy przeczytać, że jego celem jest wsparcie… „w szczególności filozofii”.
Program Czasopisma: Nie można się odwołać od decyzji
Cóż, czasopism nienaukowych, które poważnie zajmują się filozofią – nie jako dodatek do innych tematów – to naprawdę trudno znaleźć. Być może redakcja „Kronosa” powinna złożyć odwołanie, aby wykazać, że wcale nie jest tak naukowe, a trochę przystroić się w inne piórka, bo nie wierzę, że ministerstwo byłoby w stanie zrozumieć przedstawione przeze mnie powyżej niuanse. Tak samo jak wątpię, że podczas przyznawania punktów dla czasopism naukowych inne ministerstwo doceni naukową wartość kwartalnika „Kronos”. I jednak nie ma takiej opcji. Od decyzji nie można się odwołać. Pozostawię to bez dalszego komentarza.